Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Zaradna dziewczyna, szóstka w totka i inne anonimowe opowieści

54 685  
328   88  
Dziś przeczytacie m.in. o umierającej Ani oraz zatrzaśniętych drzwiach i zaradnej dziewczynce, będzie też o ściąganiu na egzaminach i trafieniu szóstki w totka.


#1.

Lata 90. XX wieku.
Miałem 12-13 lat, mieszkałem w bloku czteropiętrowym. Miałem sąsiadkę w moim wieku, z którą bawiłem się po lekcjach.
Pewnego dnia przybiega do mnie Ania z płaczem, że leci jej krew z dołu.
Nasi rodzice byli pewnie w pracy, więc ja po namyśle zaciągnąłem Anię do przychodni, która znajdowała się bardzo blisko.

Pamiętam, jak wpadliśmy do przychodni z płaczem, że Ania umiera.
Pan doktor wyszedł z gabinetu po usłyszeniu naszego krzyku.
Jego mina, jak zaczął nam tłumaczyć co to okres... :)

#2.

Zdarzyło się to, jak miałam ok. 5-6 lat.

Byłam z rodzicami na wycieczce i postanowiliśmy zjeść obiad w jakiejś tam karczmie. Jako że byłam mała, to mój pęcherz też nie był pojemny, więc korzystając z okazji, poszłam do toalety. Mama powiedziała żebym pamiętała, że mam się zamknąć. Po załatwieniu swojej sprawy spróbowałam wyjść. I nic. Jeszcze raz, mocniej. Nic. Co robić? Jako małe spanikowane dziecko bałam się krzyknąć, żeby ktoś mi pomógł.
Zobaczyłam moje wybawienie! Mała, stara, zamykana podwójnie (dwie warstwy szyb) okiennica. Wspięłam się niczym ninja na parapet, z wysiłkiem otworzyłam okno i... tu kolejny problem. Okno zasłonięte od zewnątrz grubą warstwą bluszczu. Ale skoczyłam. I JEBUT! Wylądowałam na kolanach w piachu i ziemi.

Po całym zdarzeniu obiegłam budynek i jak gdyby nigdy nic wparadowałam cała brudna, z zakrwawionymi kolanami na salę. A na pytanie rodziców czemu jestem brudna i czemu tak długo, na cały głos odpowiedziałam: robiłam kupę!

PS Potem powiedziałam prawdę, a skłamałam, żeby nie robić im wstydu (?) przy innych gościach w karczmie.
PS2 Nie, nie mam traumy z zamykaniem się w łazience, a historia jest mi do dziś wypominana.

#3.

Ludziom nigdy nie dogodzisz.

Gdy w Polsce wybuchła afera związana z aborcją, jednym z argumentów za jej zakazem był "przecież można urodzić i oddać! Istnieją przecież domy dziecka i okna życia". Takie opinie często słyszałam też w mojej rodzinie.

Ostatnio na świątecznym zjeździe familii od popitych wujków dostałam pytanie, kiedy i ja zostanę matką (choć dopiero skończyłam 19 lat). Odpowiedziałam, że za kilka lat może i zdecyduję się na dziecko, ale nie będę go rodzić, gdyż wolę zaadoptować. No i dramat. Bo jak to tak? Zdrowa jestem, to czemu mam brać "cudze" dziecko pod swój dach? Czemu nie urodzę?

A najgłośniej krzyczały te ciotki, które niedawno tak przeklinały aborcję i wychwalały adopcję jako alternatywę.

#4.

Wigilia.
Moje życie zaczęło się wreszcie układać. Po latach męczarni, płaczu, depresji jestem szczęśliwym człowiekiem.
Aby to "uczcić", na plecach wydziarałam sobie wielkie skrzydła. Coś, co podniosło mnie z dołka.
Rodzina nie wiedziała o tym aż do świąt, kiedy to miałam na sobie sukienkę z szerokim dekoltem i tatuaż lekko wystawał z tyłu.
Oczywiście zaczęło się gadanie z każdej strony. "Będziesz żałować", "coś ty zrobiła", "znudzi ci się" oraz słynne "jak ty będziesz wyglądać na starość".
Wtedy po raz pierwszy odezwał się dziadek, siedzący naprzeciwko mnie.
- Jak to jak? Zajebiście.

Kocham Cię, dziadku :')

#5.

Moi rodzice chcieli wymienić w łazience kran. Kupili taki zwykły, odkręcany z oznaczeniem H i C. Jak weszłam zobaczyć jak wygląda, oświeciłam ich, że źle przymocowali kurki. Po wytłumaczeniu mojej rodzicielce iż C to cold i znaczy zimna, a h - hot i oznacza gorącą, wpada mój tata. Więc mówię do niego:
- Tato, na odwrót przykręciłeś kurki, po prawej jest ciepła, a po lewej zimna.
- Co ty wymyślasz, dobrze jest!! C jak ciepła i H jak chłodna!!

Leżę i nie wstaję.

#6.

Pewnie uznacie mnie za dupka, ale muszę to z siebie wyrzucić. Ogólnie nie lubię niesprawiedliwości i o tym jest to wyznanie.

Poprzedni rok studiów, egzaminy w trybie zdalnym. Jak się domyślacie, zdecydowana większość ściągała na potęgę. Mieli nawet grupkę na discordzie. Wiem to z konwersacji grupowej.

Coś we mnie pękło. Po pierwsze, studiujemy dość poważny kierunek związany z pomocą ludziom, więc dobrze by było, gdyby te studia kończyły osoby, które nabyły wiedzę, a po drugie ściąganie zawsze jest nieuczciwe, choćby i egzamin nie miał znaczenia.

Poczekałem do końca egzaminów z wszystkich przedmiotów i porobiłem screeny rozmów z messengera. Wcześniej również rejestratorem ekranu nagrałem rozmowę na discordzie, a egzaminy rozwiązywałem sobie na komórce.
Poszedł anonimowy mail do rektora.

Oczywiście wszyscy musieliśmy pisać od nowa. Przez pandemię robiliśmy to w grupkach po 10 osób. Grupa wkurwiona, ale nikt się nie domyśla, że to ja.

#7.

Jakiś czas temu znajomy wstąpił do klubu "trafiłem 6 w lotka". Specjalnie się nie chwalił, ale jego rodzina i najbliżsi znajomi wiedzieli. Nie szalał z kasą - wyremontowali dom, wykupili wycieczkę na Wyspy Kanaryjskie coby zaszaleć, a resztę kasy - do banku. Stwierdzili, że mają całkiem niezłe prace z zadowalającą pensją - może fajerwerków nie ma, ale na dostatnie życie wystarczało, więc kasa poczeka w banku, jak będzie naprawdę potrzebna....
Wczoraj zadzwonił do mnie "Cho na browara.... muszę spuścić parę". No i siedzimy przy zimnym złotym, a on mi się żali, że do du... z taką wygraną... Jak tylko wrócili z wycieczki, to się zaczęło – a to rodzice potrzebują mieszkanie odremontować (to akurat opłacił – rodziców kocha), ale już że kuzyn potrzebuje samochód, przydałoby się kupić iPhone'a na urodziny siostrzenicy, szwagier ma pomysł na biznes, tylko żeby mu dać kasę na niego, a jakiś inny pociotek potrzebuje dla córki na studia... Codziennie dzwonią do niego bliżsi i dalsi krewni (których mętnie kojarzy z jednego spotkania gdzieś tam) z pomysłami na to, jak wydać jego kasę. W dodatku jak wcześniej był taką wyblakłą czarną owcą rodziny, bo syn lekarzy poszedł w informatykę, więc to jakiś "przegraniec", to teraz jest zapraszany na wszelkie urodziny, śluby czy inne święta przez kogo się da.... A jak odmawia, to od razu foch i obrabianie mu dupska u wszystkich. Podobno najśmieszniejszy był jakiś kuzyn, siódma woda po kisielu, który na odpowiedź, że nie przyjedzie na drugi koniec Polski na urodziny jego córki (bo ich raz w życiu na pogrzebie rodzinnym widział), stwierdził "To przyślij chociaż prezent"...

Coś w tym jest, że "pieniądze szczęścia nie dają" (chociaż przyjemniej jest płakać w najnowszym modelu Mercedesa).

W poprzednim odcinku m.in. sprytna licealistka oraz mój stary jest fanatykiem Biedronki

7

Oglądany: 54685x | Komentarzy: 88 | Okejek: 328 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało