Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Dorabianie się w naszym kraju, film dla dorosłych i inne anonimowe opowieści

66 333  
220   111  
Dziś przeczytacie m.in. o zacinających się drzwiach toalety, naprawdę nieasertywnym człowieku, świeżo upieczonym nauczycielu, będzie też o zepsutym kierunkowskazie i dorabianiu się w naszym kraju.


#1.

Beztalencia mogą zdarzyć się w każdej dziedzinie, ale największy problem jest z nimi w teatrze.

Dyrektor teatru miał u jednego kolegi dług wdzięczności, więc zgodził się przyjąć do zespołu młodego, obiecującego aktora. Młodzian ów rzeczywiście był "obiecujący" - w serialu, gdzie przed kamerą można zrobić klika dubli, poszło mu jako tako, ale na żywo w teatrze każde jego wejście na scenę groziło położeniem przedstawienia. Dostawał coraz mniejsze epizody, ale nawet w roli niemej wypadł mało przekonująco, a w dodatku działał na nerwy aktorowi grającemu główną rolę. Ale słowo się rzekło - jak ma zagrać w każdym spektaklu, to zagra!

Następna w planie była komedia kryminalna typu "kto zabił". Reżyser wpadł na genialny pomysł – żeby Młody grał zwłoki.
Na premierze Młody zagrał zwłoki... i głośno pierdnął.

#2.

Pracowałam kiedyś z partnerem w jednej firmie. Tak się złożyło, że po drugiej zmianie musiał zostać godzinę dłużej, a jako że nie chciało mi się wracać piechotą, to stwierdziłam, że poczekam na niego w szatni.
Gdy tak siedziałam i przeglądałam z wielkim zapałem Internety, strasznie zachciało mi się kupę. No cóż... Jak trzeba, to idę.
Drzwi w kibelku szatni miały to do siebie, że się zacinały, a ja i moja klaustrofobia nie bardzo chciałyśmy zostać uwięzione w tym zacnym pomieszczeniu (o wyjściu górą nie było mowy, bo raz - jestem niezdarą i na bank bym sobie coś zrobiła, a dwa - mam lęk wysokości), więc stwierdziłam, że skoro jest po 22, a wszyscy pracownicy są na hali, to się nie zamknę na zasuwę.
Jak pomyślałam, tak zrobiłam.

I tak sobie siedzę, i rozmyślam nad życiem, spokojnie, nie przejmując się niczym, po prostu robię swoje, gdy nagle z wielkim zamachem drzwi otwiera facet. Nasz wzrok się spotkał i w tym samym momencie niezręczną ciszę przerwało głośne PLUM!
Chłop jak szybko otworzył, tak szybko zamknął drzwi.

A ja od tamtej pory, nawet jak jestem sama w pomieszczeniu, to trzymam klamkę :)

#3.

Jeśli uważacie, że jesteście mało asertywni, to spróbujcie to przebić.
Dzisiaj wychodząc z supermarketu zostałem zaczepiony przez pijaczka z prośbą o 1 zł na piwo. Ja od tego nie zbiednieję, a on przynajmniej powiedział wprost o co chodzi, a nie oszukiwał, że zbiera na jedzenie, więc się zgodziłem. Okazało się, że wziąłem tylko kartę, ale już obiecałem i widział, że szukam pieniędzy, więc głupio było odmówić.
Obiecałem mu, że jak poczeka, to zaraz przyniosę z domu 2 zł.
Tak, zamiast po prostu zostać w domu, wróciłem się w tamto miejsce z obiecanym hajsem.
Przynajmniej pijaczek życzył mi miłego dnia i obiecał wypić moje zdrowie.

#4.

Sytuacja sprzed lat, kiedy jako świeżo upieczony magister inżynier zacząłem pracę w technikum dwa miasta dalej. Jako że byłem dopiero co po studiach, to nie ukrywajmy, że całkiem dorosły jeszcze nie byłem i z pewnością nie wyglądałem na swój wiek. Pierwszego dnia mojej kariery pedagogicznej nie zapomnę nigdy.

Na starcie, zestresowany jak karp przed świętami, wchodzę do pokoju nauczycielskiego, gdzie nie zdążyłem powiedzieć ''dzień dobry'', a nauczycielka WF-u zaczęła się na mnie wydzierać, z jakiej racji pozwalam sobie tu wchodzić, pokój nauczycielski nie jest dla uczniów, proszę wyjść. Moja twarz przybrała koloru krwistej czerwieni i lekko drżącym głosem musiałem się tłumaczyć. No cóż, zdarza się. Można to nawet uznać za komplement. Lecz nie w następnym wypadku.

Pierwsze zajęcia tego dnia miałem w sali na piętrze. Idąc w stronę drzwi, zauważyłem, że pod tą salą stoi trzech uczniów. Spojrzałem na nich, oni na mnie, aż jeden z nich do mnie:
- Na ch*j się patrzysz? Coś nie pasuje?
Szczerze mówiąc, wyglądał starzej ode mnie. Mimo że nie powinienem, bo w końcu nauczyciel, to jednak niedojrzałość wzięła górę i odparłem:
- A co, kur*a, nie mogę?
Po czym pospiesznie otworzyłem salę i dodałem:
- Zapraszam do środka, jestem nauczycielem mechaniki budowli.

Wyraz twarzy tego chłopaka był nie do opisania. Przez całą lekcję siedział cicho, a potem wyjaśniliśmy sobie, że przez takie odzywki do mnie może mieć problemy i odwrotnie - więc sprawa poszła w zapomnienie.

Co prawda nie uczyłem tam długo, ale chłopaka pamiętam do dziś, on mnie zapewne też :)

#5.

Od niedawna mam swój pierwszy samochód, w którym ostatnio zepsuł się jeden kierunkowskaz. Brat powiedział, że kupi na drugi dzień i mi wymieni, no to nie zawracałam sobie tym głowy. Jednak gdy minął tydzień, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.

Pojechałam na stację paliw. Widzę całkiem przystojnego pana sprzedawcę i mówię do niego, że potrzebuję żarówkę do kierunkowskazu. Pada pytanie "Jaką?", na co ja po chwili zastanowienia błyskotliwie odpowiadam "Nooooo żółtą...". Przystojny pan aż poczerwieniał i parsknął śmiechem, ja po chwili też.

Na szczęście był też miły, zobaczył jaki gwint, dobrał. Nawet wymienił na miejscu ;)

#6.

Polowa lat 90. Ja, uczeń podstawówki, wracałem po szkole do domu. Przez cały dzień myślałem o kasecie VHS, na którą nagrałem kawałek filmu porno z kablówki, z jakiejś niemieckiej stacji ZDF czy Kabel1. Oczywiście chciałem to oglądać w wiadomym celu. Rodziców nie ma w domu, siostra miała na dziesiątą do szkoły, więc spokojnie mam z 1,5 godziny. Drzwi bez "naciskanej klamki" na zewnątrz, szybko otworzyłem, plecak w kąt. Kaseta do video i jadę.

Po dwóch minutach otwierają się drzwi od balkonu i wchodzi ojciec, który tam palił. Przełazi koło mnie i rzuca "Nie tak mocno, bo sobie urwiesz".
Kurtyna.

Do dziś nie wiem, dlaczego był wtedy w domu. Nigdy więcej o tym nie gadaliśmy.

#7.

Mam 27 lat. Cały czas pracuję, nie jestem wybitnie uzdolniony, nie jestem typem przedsiębiorcy.
Lubię pracować, na początku życia na własny rachunek pracowałem 8 godzin dziennie. Zauważyłem, że nie wystarczy to na wszystkie opłaty i by coś odłożyć. Zacząłem pracować 9 godzin dziennie. Potem 10 i już więcej nie mogłem... Więc zacząłem dorywczą pracę. Pracowałem po 12 godzin dziennie. Zmieniłem główną pracę, ale zostałem przy tej dorywczej i wciąż pracowałem po 12 godzin. I nadal nie stać mnie było na życie na jakimś normalnym poziomie...
Do tego doszła pandemia, śmierć bliskiej osoby, zamknięcie i izolacja. A na to wszystko jeszcze kraj, który tak bardzo kochałem i na który tak bardzo liczyłem, że będzie piękny i będzie się rozwijał, zaczął się zwyczajnie stawać na nowo koszmarnym PRL-em.

Wyjechałem. Pracuję 8 godzin i... jest normalnie.
Tylko czemu na obczyźnie?

#8.

Nigdy dla nikogo nie byłam najważniejsza. Od dziecka nie czułam się ani kochana, ani ważna. I nie byłam również dla żadnego z moich partnerów, byłego męża, ani nawet tego jedynego, który miał być tą brakującą połówką i twierdził, że jestem miłością jego życia i że zrobi wszystko, żeby mnie uszczęśliwić. A nie był w stanie zrobić dla mnie niczego, co dałoby mi poczucie bezpieczeństwa i pewności. Każda moja prośba o zrozumienie moich uczuć kończyła się awanturą, ignorowaniem i bagatelizowaniem moich emocji. Nawet relacje z byłą, z którą ma syna, są dla niego istotniejsze niż relacje ze mną. Mi potrafi powiedzieć, że nie ma czasu, po czym jedzie do niej. Ja go od miesiąca o coś proszę, a on codziennie o tym zapomina. Ona go poprosi raz i wystarczy. Umówili się, że finansują sprawy dziecka po połowie i oczywiście ja to akceptuję. Jest jednak coś, co mnie boli... Jestem z nim w ciąży i ani razu nie wsparł mnie nawet złotówką, jeśli chodzi o wizyty u lekarza. Nawet nie zapytał, czy nie trzeba.
Dlaczego mój ukochany mężczyzna zachowuje się, jakbym nie była warta niczego? Ani żeby się starać, ani żeby od siebie dawać, ani żeby walczyć o mnie, gdy ja robiłam wszystko, żeby go uszczęśliwić. Jakbym mogła, nieba bym uchyliła jemu i jego synkowi.

Strasznie mnie to wszystko rozwaliło. Na co dzień jestem dosyć silną osobą, ale dzisiaj coś we mnie pękło. Nie mogę się pozbierać. Wyprowadziłam się, zresztą nie pierwszy raz, i czuję, że on znowu nic z tym nie zrobi. Że nie spróbuje nawet o mnie zawalczyć, bo uważa, że nic złego nie robi.

W poprzednim odcinku m.in. koniec związku oraz eks na ulicy

12

Oglądany: 66333x | Komentarzy: 111 | Okejek: 220 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało