Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Cycki Larry Croft są takie duże, bo programista się pomylił... - dziwaczne fakty na temat klasycznych gier komputerowych

55 310  
152   23  
Jak odrobisz lekcje, to możesz przez pół godziny pograć na komputerze! - zwykła informować mnie mama. Problem w tym, że byłem posiadaczem kasetowej ataryny, a czas ładowania się jednej gry potrafił trwać wieczność z hakiem. Na szczęście po latach przerzuciłem się na konsole. Wystarczyło dmuchnąć w kartridż, albo przetrzeć brudnym rękawem porysowaną płytę kompaktową, załadować nośnik do czytnika i już w ciągu paru chwil cieszyć się pikselowym bajzlem na ekranie.
Dziś przeniesiemy się do czasów, kiedy grafika była nędzna, gry były trudne, a niejeden dorastający gołowąs śnił o bryłach geometrycznych tworzących biust Lary Croft.

Cycki Lary miały być mniejsze!

Wspomnieliśmy o najsłynniejszych piersi w historii gier video, więc od razu rozwińmy ten temat. Zacznijmy jednak od tego, że ponętna pani archeolog w kusych szortach początkowo miała być mężczyzną. Taki w każdym razie, podparty koncepcyjnym szkicem, pomysł przedstawił swojej ekipie Toby Gard, który w połowie lat 90. stanął na czele grupy brytyjskich programistów pracujących nad grą, której akcja miała rozgrywać się w tajemniczych grobowcach i ruinach pradawnych świątyń.
Pierwotną wizją Garda było uczynienie bohaterem tej produkcji faceta o aparycji aż nadto podobnej do postaci pewnego machającego biczem archeologa w kapeluszu… Jeremy Heath-Smith – szef i założyciel Core Design musiał jednak ostudzić zapał swojego kolegi i słusznie zwrócił uwagę, że takie posunięcie może nie spodobać się osobom, którzy mają prawa do postaci Indiany Jonesa.


Postawiono więc na kobietę. I tu dochodzimy do słynnych cycków. A te, jak wiadomo, są bardzo duże. Gard wcale jednak nie chciał, aby bohaterka jego gry była aż tak biuściasta. Ostateczny wygląd Lary to efekt zwykłego, ludzkiego błędu. Toby, tworząc tę postać, eksperymentował i w pewnym momencie chciał „podpompować” biust kobiety o jakieś 50%. Podobno myszka miała nieco zbyt dużą czułość, suwaczek przesunął się za bardzo... i tak archeologiczne bufory urosły aż o 150%, co od razu spotkało się z dużym entuzjazmem reszty ekipy pracującej nad tą produkcją. Gard chciał błąd poprawić, ale mu zabroniono…


Metroid to hołd dla filmu Ridleya Scotta

Dla wielu graczy ostatnie minuty zarywania nocy przy tym tytule musiały być niezłym szokiem. Pewnie trochę porównywalnym z finałem teledysku „Smack my Bitch Up” zespołu Prodigy. Nie będzie chyba dla nikogo z wychowanych na giercowaniu, wapniaków tajemnicą, że w epilogu, wydanego w 1986 roku, „Metroida”, dowiedzieliśmy się, że pod ciężkim kostiumem bohatera, kryła się drobna kobieta z wielkimi cojones (i wcale niemniejszymi zderzakami).
Pierwotnie nikt nie planował wprowadzać takiego zwrotu akcji do tej gry, a pomysł, aby zaskoczyć graczy, urodził się w trakcie mocno zaawansowanych już prac nad tym programem. Okazuje się, że programiści, którzy siedzieli nad tą grą (na czele z Yoshio Sakamoto) byli wielkimi fanami „Obcego” – mającego premierę parę lat wcześniej, filmu Ridleya Scotta.


Wszyscy uznali, że bohaterka ich dzieła nawiązywać może do Ellen Ripley, która uchodzi za najtwardszą z filmowych babeczek. Z uwagi na ograniczenia technologiczne uniemożliwiające pokazania zbyt wielu detali, twórcy „Metroida” zdecydowali się na… pokazanie tej postaci w stroju kąpielowym, aby gracze nie mieli wątpliwości co do płci protagonistki.


Buty niebieskiego jeża były inspirowane Królem Popu!

Niebieskiego, wiecznie napsidowanego, jeża będącego maskotką firmy Sega, łączą z Michaelem Jacksonem dwa interesujące wątki. Przede wszystkim… buty. Stojący za wyglądem Sonica artysta - Naoto Ohshima kiedyś został zapytany o to, czemu obuwie bohatera serii słynnych platformówek jest biało-czerwone. Odpowiedź była dość nieoczekiwana – okazało się, że japoński projektant gier komputerowych zainspirował się kolorystyką okładki płyty Króla Popu. Mowa oczywiście o „Bad”.


Pewne teorie mówią też, że Jackson jest autorem ścieżki dźwiękowej, którą usłyszeć można w trzeciej części „Sonica”! Michael był wielkim fanem szybkonogiego jeża – to żadna tajemnica. Pewne też jest to, że planowano zaprosić tego artystę do pracy nad muzyką do tej gry. Czy jednak coś z tego projektu wyszło? Jeden z pracujących nad tym tytułem dźwiękowców - Matt Forger, twierdzi, że tak. Według niego Jackson miał skomponować aż 41 melodii, z czego w przynajmniej kilku wykonał nawet beatboksowe popisy.


Cóż więc poszło nie tak? Ano, w 1993 roku wybuchł wielki skandal - wizerunek popowego monarchy mocno podupadł, gdy na jaw wyszły jego rzekome skłonności pedofilskie. Być może to sprawiło, że Jacko przerwał pracę nad tą grą... Inna teoria mówi, że Michael, jako perfekcjonista, nie mógł pogodzić się z tym, że jego kompozycje niezbyt dobrze brzmią na 16-bitowej konsoli Sega Mega Drive i sfrustrowany tym faktem zniechęcił się do tego projektu.
Czy udział Króla Popu w tworzeniu muzyki do trzeciego „Sonica” ? To tylko krążąca wśród graczy legenda? Być może. Chociaż, z drugiej strony…


Mike Tyson stał się antybohaterem w „Punch Out!” tylko dlatego, że gruba ryba z Nintendo zobaczyła pewną galę boksu

Gra „Punch Out!” uważana jest za jedną z najważniejszych 8-bitowych gier bokserskich. Gracz wciela się w rolę niewielkiego pięściarza – Big Maca, który to pnie się po szczeblach kariery, rozkwaszając twarze kolejnych przeciwników. W oryginalnej wersji „Punch Out!” ostatnim bossem miał być Super Macho Man, jednak w ostatniej chwili zmieniono go na samego Mike’a Tysona – młodego, bo liczącego sobie zaledwie 20 wiosen, zakapiora, który właśnie zaczynał swoją wielką przygodę z zawodowym boksem.


Minoru Arakawa – założyciel Nintendo of America był pod wielkim wrażeniem pierwszych pojedynków, jakie Tyson stoczył na profesjonalnych galach. Japończyk zwrócił się do niego z prośbą o zgodę na wykorzystanie jego podobizny w grze. Mike nie miał nic przeciwko i z chęcią przyjął proponowane mu 50 tysięcy dolarów. Pewnie gdyby Arakawa pojawił się z tą propozycją niedługo potem, gdy już Tyson pokonał przez nokaut (w drugiej rundzie) Trevora Berbicka i stał się najmłodszym w historii mistrzem świata wszechwag, kwota ta byłaby kilkukrotnie wyższa...


„Final Fantasy” – jak sama nazwa wskazuje, to miał być finał

Hironobu Sakaguchi wychowany był na grach wydanych na Apple II. Z czasem jednak ten młody mężczyzna zaczął dostrzegać schematyczność kolejnych tytułów, a spędzanie czasu przy nich wydawało mu się coraz nudniejsze. Nauczył się więc sztuki programowania i sam zaczął pisać gierki. Głównie na NES. W 1986 roku założył firmę Square i… zaliczał klapę za klapą. W pewnym momencie przyszłość jego biznesu stanęła pod dużym znakiem zapytania. Przedsiębiorstwu groziło bankructwo. Sakaguchi postanowił jednak podjąć jedną, ostatnią próbę. W tamtym czasie bardzo dobrze sprzedawała się gra RPG pt. „Dragon Quest” wydana przez konkurencyjną, również japońską, firmę Enix.


Hironobu postanowił stworzyć produkcję będącą tworem bardzo podobnym do tego tytułu. Roboczo ochrzcił ten projekt nazwą „Final Fantasy” – sugerując tym samym, że program, nad którym razem z ekipą pracował, był ostatnim marzeniem, finalną, wyśnioną fantazją na podniesienie się z ziemi jego dogorywającej firmy.


Nieoczekiwanie dzieło Square okazało się olbrzymim hitem, które faktycznie tchnęło wiatr w żagle przedsiębiorstwa i dało początek jednej z najbardziej znanych serii konsolowych gier!


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
6

Oglądany: 55310x | Komentarzy: 23 | Okejek: 152 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało