Matt Damon tłumaczy, dlaczego dziś nie robi się już takich filmów jak kiedyś - Filmoteka Joe Monstera
fedotido
·
13 sierpnia 2021
70 469
229
68
W dzisiejszym odcinku obejrzymy sobie zwiastun filmu animowanego z uniwersum Wiedźmina oraz dowiemy się, dlaczego dzisiejszy przemysł filmowy jest, jaki jest.
Dzisiaj między innymi o broni, niebezpiecznych szurach i przykładaniu wagi do pisania w czytelny sposób.
W krainie nieskrępowanej wolności, zamieszkiwanej przez odważnych ludzi, każdy ma prawo mierzyć do strażaka z broni palnej – szczególnie gdy niszczycielski ogień trawi całą okolicę. Jak
donoszą amerykańskie media, część strażaków prowadzących akcję ewakuacyjną w okolicy miasteczka Greenville w stanie Kalifornia napotkało opór miejscowej ludności, która ani myśli opuszczać swoich gospodarstw domowych i swoje zdanie podpiera wyciąganiem broni i celowaniem jej w strażaków oraz funkcjonariuszy prawa, którzy im pomagają. Przedstawiciele służb nie mają jednak mieszkańcom za złe ich zachowania i rozumieją, że właściciele nie chcą opuszczać swoich posesji – nawet w obliczu zagrożenia drugimi co do wielkości pożarami w historii stanu.
Ludzie piszący koślawcami mają do wyboru: nauczyć się ładnie pisać albo iść na medycynę. Z żadnej z tych opcji nie skorzystał Ian Slattery z miejscowości Eastbourne w południowej Anglii. 67-letni emeryt postanowił pójść własną drogą i chcąc dorobić sobie do emerytury,
usiłował obrabować jeden z miejscowych banków. Mężczyzna opuścił jednak placówkę z pustymi rękoma, ponieważ siedzący za kasą pracownik banku nie był w stanie odczytać notatki przekazanej mu przez rabusia. Slattery nie zniechęcił się jednak chwilowym niepowodzeniem i wkrótce podjął dwie kolejne próby napadu na inne banki. Możliwe, że w którymś momencie skorzystał z drukarki, bo ostatecznie wpadł w ręce policji.
Niektórym Niemcom ciężko zrezygnować z pewnych nawyków i choć wojna dawno się skończyła, to część z nich dalej mogłaby biegać po okopach i jeździć czołgiem po zakupy. Tak jak pewien emeryt z miasta Heikendorf, który
trzymał w domu czołg. Sąsiadom 84-letniego mężczyzny nie spodobała się jednak jego miłość do militariów, ponieważ w 2015 roku donieśli na emeryta władzom, które przyjechały na miejsce i z pomocą wojska zarekwirowały potężną Pantherę. Po kilku latach rozpraw sądowych mężczyzna otrzymał wyrok 14 miesięcy więzienia w zawieszeniu i 250 tys. euro grzywny. Ponadto sąd narzucił na niego obowiązek sprzedaży posiadanego arsenału. Oprócz czołgu w zbiorach mężczyzny znaleziono też działo przeciwlotnicze i broń mniejszego kalibru.
Szuria w pigułce. Coś usłyszeli, choć nie do końca wiadomo co, ale czują się w obowiązku „zrobić z tym porządek” i jak zwykle jedyne co robią, to pośmiewisko – z siebie. Grupa wybudzonych obywateli Wielkiej Brytanii
zaatakowała siedzibę, jak im się wydawało, telewizji BBC, która ich zdaniem szerzy kłamstwa nt. szczepień i przyczynia się do zatruwania ludzi
szkodliwymi związkami zawartymi w szczepionkach. Trudno powiedzieć, co chcieli osiągnąć, ale musieli się mocno zdziwić, gdy na miejscu nie zastali przedstawicieli BBC, bo BBC wyprowadziła się z budynku w 2013 roku. Mimo to wezwano policję, która rozgoniła towarzystwo.
Polskie szury wcale nie odstają od swoich zachodnich kolegów. O groźbach kierowanych pod adresem pracowników systemu ochrony zdrowia można pisać paragrafy. Na groźbach się jednak nie kończy. W Polsce rośnie liczba ataków na placówki medyczne, a i całkiem niemedyczne miejsca
mogą stać się celem ataku. Niedawno trzeba było ewakuować 1800 osób z Term Maltańskich, ponieważ na skrzynkę biura obsługi klienta tego poznańskiego parku wodnego przyszła wiadomość o bombie podłożonej przy kasach dla osób zaszczepionych. Autor wiadomości napisał:
Jak nie przestaniecie kłuć Polaków, będą podkładane w innych obiektach w mieście.
Wiadomość na szczęście okazała się fałszywa, a prezydent Poznania nazwał antyszczepionkowców „cymbałami”.
W życiu zdarzają się takie sytuacje, po których nie masz wyjścia i musisz płynąć z prądem. Rzadko, ale jednak zdarza się, że prąd jest całkiem ciepły i z sytuacji wychodzisz w miarę bez szwanku. No chyba że dwie
świeżo nabyte żony Korika Akbara nie będą się ze sobą zbyt dobrze dogadywać. 20-latek z Indonezji stał na ślubnym kobiercu, gdy na ceremonię zaślubin bezceremonialnie wparowała jego była partnerka z kategorycznym żądaniem włączenia w układ małżeński. Kobieta dowiedziała się o ślubie swojego byłego ukochanego z mediów społecznościowych ich wspólnych znajomych. Zapewne zszokowany pan młody dobrze rozegrał sytuację i zamiast nerwowo tłumaczyć się swojej przyszłej żonie, zapytał ją, czy ma coś przeciwko. Nie miała, więc po dłuższej chwili ceremonię, powiększoną o jedną osobę, wznowiono.
Powiększ swoje zbiory aktualnej wiedzy o świecie i odwiedź poprzedni odcinek newsów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą