Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wymiana z menelem, ludzie z czarnego busa i inne anonimowe opowieści

55 212  
366   37  
Dziś dowiecie się, co jadają niegrzeczni chłopcy i czego nie robić, gdy usypiacie dziecko, poznacie też opanowanego pracownika call center oraz ulubioną nauczycielkę pewnej uczennicy.

#1.


Ostatnio byłam świadkiem bardzo ciekawej sytuacji w jednym ze sklepów. Mieszkam blisko sklepu, więc często w nim bywam robiąc codzienne zakupy i widziałam wiele sytuacji, ale ta po prostu powaliła mnie na kolana.

Stałam sobie przy jednej z półek wybierając paluszki i orzechy. Obok mnie stała dziewczyna, dość młoda. W pewnej chwili zadzwonił do niej telefon tak głośno, że aż się wystraszyłam i wyrwałam z moich rozmyślań na dręczące mnie pytanie: paluszki słone czy nie? Ale do rzeczy.
Nie chciałam podsłuchiwać, co mówi ta dziewczyna, ale mówiła głośno i nie dało się jej po prostu nie słuchać. A jej rozmowę słyszałam mniej więcej tak: "Cześć, kotku... Mh... tak, tak... Słuchaj, mam pytanie, chcesz na obiad kurczaka z warzywami, pstrąga czy wołowinę? Kurczaka? Dobra, no pa, pa".
Naprawdę nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dziewczyna rozłączyła się i sięgnęła po kocią karmę, mówiąc przy tym "No to smacznego...".
Na pożegnanie uśmiechnęła się do mnie i powiedziała tylko, że chłopak był niegrzeczny i poszła.

Naprawdę nie wiem, co zrobił jej luby, ale musiał grubo przekroczyć granicę wytrzymałości tej dziewczyny. Takiej satysfakcji w oczach i złowieszczego uśmiechu jeszcze nie widziałam ;)

#2.

Dziś, po godzinie usypiania mojego 2-miesięcznego dziecka, odniosłam sukces. Leżałam już półżywa ze zmęczenia, a młody zasnął na mojej klatce piersiowej. I wtedy, zupełnie nieoczekiwanie, dostałam czkawki.

#3.

Kiedyś będąc w Częstochowie, na Jasnej Górze trafiłam na dożynki. Wielkie święto, dużo ludzi, baaaaa, sam prezydent miał przyjechać.

Kiedy minęło przywitanie głowy państwa, ludzie się rozeszli, a ja stanęłam z boku i czekałam na rodziców. Obok mnie stał czarny bus z przyciemnionymi szybami. Korzystając z tego, że mogłam się w nich przejrzeć, zaczęłam poprawiać włosy.
Po chwili usłyszałam pukanie - rozejrzałam się i nikogo nie zobaczyłam, więc wróciłam do włosów.
Kiedy znowu usłyszałam pukanie, odsunęłam się od samochodu, bo już dziwne myśli miałam... A tu wychodzi z busa trzech antyterrorystów i ze śmiechem mówią, że ładnie wyglądam i że już wystarczy tego poprawiania.
Strzeliłam buraka i poszłam dalej.

#4.

A wiecie, że małe przedmioty, które upadają na podłogę, w momencie zetknięcia z ziemią dosłownie dezintegrują się, stają się niewidzialne, znikają, zostają wessane w malutką czarną dziurę? Wczoraj na przykład upadła mi pinezka, którą to chciałam przyczepić karteczkę do korkowej tablicy. Przez piętnaście minut szukałam mojej zguby z nosem przy dywanie. Po tym czasie dokładnie odkurzyłam cały pokój, tak na wszelki wypadek.
Dziś pinezka znalazła się. Leżała pośrodku pokoju, czyli dokładnie tam, gdzie jej szukałam! Przed momentem wyciągnęłam ją z mojej pięty...

#5.


Pracowałem kiedyś w call center w jednej z firm oferujących internet i telewizję. Obok miałem kolegę, który miał wyjątkowo ciężki przypadek interesanta, któremu ciągle coś nie pasowało - a to mu internet nie działał, a to coś tam.

Dla tych co nie wiedzą, każdy pracownik ma taki guzik, który umożliwia wyciszenie rozmowy od naszej strony. Dialog wyglądał mniej więcej tak:
Kolega: A czy próbował pan włączyć i wyłączyć router?
Interesant: Tak, i ciągle nie działa.
K: Proszę chwileczkę poczekać, zaraz sprawdzę, czy to coś od naszej strony (w tym momencie wcisnął przycisk wyciszenia) NOŻ KU*WA MAĆ!!!
Interesant: Co to było?!?!
K: Pan też to słyszał?!

Otóż okazało się, że nie wcisnął wyciszenia. A jednak kolega z zimną krwią odpowiedział tak szybko i z takim zdziwieniem w głosie, że klient naprawdę uwierzył. Dotąd mnie to bawi, chociaż tekst pisany i tak nie odda tamtej chwili :)

#6.

Byłam w 1 albo 2 klasie gimnazjum. Recytowaliśmy wiersz (monolog Hamleta chyba). Pani oczywiście najpierw pyta tych chętnych, ale że nikt się nie zgłasza, więc mówi "może jakiś chłopiec teraz". Chłopaki od razu wzrok w blat ławki, tak że chciałam im troszkę pomóc i się zgłosiłam. Wtedy jeden z nich zaczął się śmiać, że miał być chłopak, że może to jakieś wyznanie z mojej strony itd. Nagle ni z tego, ni z owego zaczął się wyśmiewać z mojego brata. Po prostu nie wiedziałam co powiedzieć. W klasie cisza, każdy czeka na moją reakcję, a ja po prostu nie wiedziałam co powiedzieć, więc powiedziałam tylko "Ale z ciebie głupi ch*j jest". Cisza, cała klasa wzrok na mnie. Nagle on wstaje i zaczyna rozmowę z nauczycielką, która brzmiała mniej więcej tak:
- Słyszała pani?
- Tak.
- I nie postawi jej pani uwagi?
- Nie.
- Czemu?
- Bo miała rację.
Moja wdzięczność - nie do opisania. Od tamtej pory jest moją ulubioną nauczycielką. Pozdrowienia dla pani Basi.

#7.

Moja mama poprosiła mnie ostatnio o wyczyszczenie jej laptopa z moich gier (wg niej zawirusowanych do granic możliwości), ponieważ zaczął się ścinać.
Ale ja swoich gier tak łatwo nie oddałam. Usunęłam skróty z pulpitu.
"Dzięki, córciu, teraz ładnie chodzi".

#8.

Wiem doskonale, jak to jest z tzw. menelami itp., jednak w niektórych przypadkach potrafią być zabawni, a nawet pomocni, a oto jeden przykład.

Pojechałem założyć kumplowi drzwiczki na szafkę. Wziąłem zawias, śrubokręt, wszystko generalnie w porządku. Po przyjechaniu zorientowałem się, że nie mam wkrętów ze sobą, więc z kolegą zacząłem szukać, może gdzieś na podłodze są (bo mu te drzwiczki wypadły). Były dwa, potrzebny był jeszcze chociaż jeden, żeby się trzymało. Więc poszedłem do samochodu, może tam jakiś się znajdzie. Otwieram bagażnik i szukam, wtem jakiś menel podchodzi i pyta, czy złotówką bym poratował.

Wtedy ja, dość zdenerwowany, bo szukam tego wkrętu, rzuciłem mu pytanie: "A może mógłby pan poratować śrubką?". Potem się zastanowiłem co powiedziałem, lecz oto ten menel grzebie w kieszeni i wyjmuje małego wkręta, który by jakoś tam mi pasował. Mnie zamurowało, jednak pogrzebałem trochę w kieszeni, patrzę, że mam złotówkę. Wymieniliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.

Ot, cała historia.

#9.


Gdy żona zaczęła rodzić, wsiedliśmy w samochód i migiem do szpitala. Pech chciał, że akurat po drodze stał patrol, który nas zatrzymał, jako że miałem swoje na liczniku. Z tych całych nerwów się popłakałem... Żona w cierpieniu, przed oczami wizja paru stówek wydanych na mandat zamiast małego pępkowego... Wybiegam z samochodu, krzyczę do mundurowych z oddali "Żona rodzi, wypiszcie panowie szybko mandat, bo nie mam czasu!".
Coś między sobą pogadali i jeden z nich wsadził mnie na tylne siedzenie mojego samochodu, a sam siadł za kółkiem mówiąc, że nas zawiezie, bo nie jestem w stanie prowadzić i że szkoda tracić kasy na mandaty, skoro dziecko w drodze. Drugi kolega nas eskortował na sygnale.
Byłem w większym szoku niż moja żona, na tyle, że zapomniałem wziąć kluczyki i zaparkować auto, po prostu wysiadłem jak z taksówki, biorąc torbę żony, i pędem na porodówkę.
Trzymałem już córkę na rękach, pielęgniarka przyniosła mi kopertę z kluczykami w środku, informacjami gdzie dokładnie zaparkowany jest samochód i gratulacjami.

Tyle emocji w jeden dzień... Jeśli panowie mundurowi to czytacie, to dziękuję jeszcze raz za ogromny gest z waszej strony, oby więcej takich ludzi.
2

Oglądany: 55212x | Komentarzy: 37 | Okejek: 366 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało