Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Makabryczne rzeczy, jakie mogą stać się z człowiekiem po jego śmierci

49 279  
164   44  
Umieramy, pozostawiając po sobie naszą fizyczną powłokę – taką w każdym razie mamy nadzieję, leżąc na łożu śmierci i czekając na przyjście Ponurego. Powłoka dość szybko traci swój powab i w ciągu kilku dni staje się wielkim, śmierdzącym placem zabaw dla bakterii gnilnych. Procesy te zazwyczaj dalekie są od takich, które moglibyśmy nazwać estetycznymi, co nie zmienia faktu, że niektóre z tych zjawisk są dość fascynujące.

Twoje oczy nabiorą kolorów

To zjawisko obserwuje się u osoby, która zmarła z otwartymi oczami, a w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby opuścić nieboszczykowi powieki. Tache noir to proces będący częścią wysychania pośmiertnego. Przy zamkniętych powiekach naturalna szklistość oka może utrzymywać się nawet i do 24 godzin, jednak w innym wypadku już po 2-3 godzinach oczy zmatowieją, a niedługo potem na białkach pojawią się brunatno-żółte plamy po bokach tęczówki – to skumulowana warstwa szczątków komórkowych i wyschniętego śluzu obecnego na twardówce. Z czasem to charakterystyczne znamię zacznie ciemnieć, aż osiągnie kolor czarny. Na tym etapie na ludzkim oku zacznie osadzać się kurz, a faktura tkanki stanie się pomarszczona.



Możesz przyjąć postawę boksera

Kiedy nieboszczyk wystawiony jest na działanie ekstremalnie wysokiej temperatury, czyli na przykład, jeśli mówimy o zwłokach ofiary pożaru, ciało w szybkim tempie traci swoje płyny – w wyniku tego procesu kurczyć się będą organy wewnętrzne, a trup zaczyna się… ruszać. Dłonie zaciskają się w pięści, ręce zginają się w łokciach, nogi rozsuwają się, jednocześnie uginając się w kolanach. W efekcie bardzo często zdarza się, że ofiary pożarów znalezione w zgliszczach domów przypominają ułożeniem swego ciała boksera gotowego, aby prać się na ringu ze swoim przeciwnikiem. Mięśnie odpowiadające za zginanie kończyn są znacznie silniejsze niż prostowniki. Pod wpływem działania wysokiej temperatury ognia, te ostatnie szybciej "odpuszczają".



Czasem też może wybuchnąć ci głowa

Zostańmy jeszcze na moment przy ofiarach pożarów. Znacznie efektowniejszym niż pośmiertne machanie kończynami jest (dosłownie!) eksplozja głowy. Bill Bass, amerykański antropolog sądowy, który większą część swojego życia poświęcił na badanie ludzkich zwłok i procesów towarzyszących rozkładowi, w swojej książce pt. „Trupia farma” opisał przypadki, kiedy w wyniku ekstremalnie wysokiej temperatury dochodzi do zagotowania się wnętrza ludzkiej czaszki. Jako że mózg jest tkanką miękką spoczywającym w ściśle zamkniętej, wypełnionej płynem rdzeniowo-mózgowym przestrzeni, w wyniku wrzenia zaczyna zwiększać się ciśnienie pod czerepem.


Im wyższa temperatura – tym wyższe ciśnienie. Jeśli w głowie denata znajduje się np. otwór po kuli albo inne uszkodzenie, kości nie powinny zostać uszkodzone, jednak gdy czaszka jest nienaruszona, a temperatura ognia jest bardzo wysoka, głowa nieboszczyka może dosłownie eksplodować – rozerwać się na drobne kawałeczki, które potem, przygotowując się do identyfikacji denata, trzeba będzie zbierać z najdalszych nawet zakamarków pomieszczenia, w którym znaleziono ciało.

Możesz dostać erekcji, a nawet…

Nie ma nic bardziej podniecającego niż śmierć, jeśli jesteś takim na przykład Gomezem Addamsem. Wydawać by się mogło, że tak „życiowa” rzecz jak wzwód zarezerwowana jest tylko dla tych, którzy jeszcze dychają. Tymczasem nieboszczyk też czasem, khem… khem… sztywnieje. Pośmiertna erekcja, zwana też priapizmem, zdarza się w stosunkowo często wśród wisielców. Ten rodzaj śmierci związany jest z dość mocnym uciskiem na móżdżek – część tyłomózgowia znajdującą się przy samym kręgosłupie. To jednak nie koniec pośmiertnych „atrakcji”. Czasem bowiem mimowolnemu wzwodowi towarzyszy też uwolnienie płynów ustrojowych, co przypomina wytrysk.



Ta nagła reakcja organizmu nie jest jedynie obserwowana u mężczyzn. Wśród kobiet, które zginęły na stryczku, również zaobserwowano obrzęk warg sromowych oraz łechtaczki.

Odmłodniejesz!

To brzmi jak paradoks – trup, który lada moment zacznie się rozkładać, a po miesiącu jego ciało będzie już przypominało lepką galaretę, parę momentów po śmierci wygląda jak pacjent profesjonalnej kliniki niwelującej efekty starzenia się. Chwilę po ustaniu funkcji życiowych, mięśnie nieboszczyka wiotczeją. Również te na twarzy. To taki naturalny odpowiednik botoksu. Tyle że tańszy. Stosowany w kosmetyce jad kiełbasiany poraża mięsień sprawiając, że ten rozluźnia się na jakiś czas – aż do chwili, kiedy organizm zdoła wyprodukować nowe zakończenia nerwowe. Można więc powiedzieć, że pośmiertne „odmłodzenie” ma znaczną przewagę nad zabiegiem kosmetycznym, bo jest to efekt trwały. Co w sumie wcale nie jest dobra informacją...



Serce może nie zgodzić się na śmierć

W momencie, gdy następuje śmierć mózgu, łącznie z pniem, uznajemy człowieka za martwego. A co jeśli serce nadal bije, mimo że pacjent już nie oddycha i teoretycznie również i pompka nie powinna działać, a jednak działa? I to według doniesień dawnych medyków - całkiem długo, jakby nie dopuszczając do siebie wiadomości, że seans już się skończył, na sali zrobiło się ciemno i w zasadzie już po wszystkim. Większość doniesień o tym makabrycznym fenomenie pochodzi z XIX wieku, czyli czasów, kiedy nikomu jeszcze nie śniło się projektowanie urządzeń sztucznie podtrzymujących przy życiu potencjalnych dawców organów, którzy z medycznego punktu widzenia byli martwi. Bywało nawet i tak, że wielu lekarzy oszukiwał ten fenomen i mylili nieboszczyków z osobami będącymi w śpiączce.



Trudno powiedzieć, czy te doniesienia nie są przypadkiem efektem złej diagnozy i zwyczajnego partactwa podczas stwierdzania zgonu, ale tak czy inaczej – „żywe” serce bijące w klatce piersiowej umarlaka to chyba jedna z tych rzeczy, która niejednego skutecznie zniechęciłaby do pracy w służbie zdrowia.

Denat czujący ból?

Współcześnie mianem „zwłok z bijącym sercem” nazywa się osoby, u których stwierdzono śmierć mózgu, a u których dzięki medycznej aparaturze sztucznie utrzymuje się cyrkulację krwi. Taki pacjent trafia na stół operacyjny i zostaje rozebrany na czynniki pierwsze. Świeże organy takiej osoby mogą bowiem uratować komuś życie. I wydawać by się mogło, że denatowi obojętne jest, co z nim zrobią lekarze. Tymczasem według niektórych lekarzy uczestniczących w takich zabiegach, zdarza się, że reakcja ciała pacjenta jest taka, że można by podejrzewać, że czuje on ból – co nie jest przecież możliwe, gdy jego mózg jest wyłączony i nie wykazuje żadnych funkcji życiowych. W momencie wbijania skalpela w ciało dawcy, jego ciśnienie krwi potrafi nagle podskoczyć, a bywa wręcz i tak, że „nieboszczyk” zaczyna się gwałtownie ruszać. Czy faktycznie czuje on ból? To raczej mało prawdopodobne. Lekarze twierdzą, że to prędzej jakaś niekontrolowana reakcja ciała niż dowód na to, że nieboszczyk czuje dyskomfort.


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
14

Oglądany: 49279x | Komentarzy: 44 | Okejek: 164 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało