Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Pogrzebani za życia: dlaczego ludzie dobrowolnie pozwalają się pogrzebać

20 094  
42   13  
Wśród wszelkiego rodzaju praktyk duchowych, które są dziś tak popularne, występują też czasem bardzo nietypowe, a nawet przerażające. Co sądzicie o tym, by pozwolić pogrzebać się żywcem na jakiś czas? Czyż nie jest to onieśmielająca perspektywa? Ale ludzi, którzy dobrowolnie pozwalają się zakopać wcale nie jest tak mało, a większość z nich to nie iluzjoniści ani nawet jogini.

Kliknij i zobacz więcej!

Większość osób, które praktykują pogrzeb za życia, twierdzi, że jest to praktyka podobna do medytacji. Daje człowiekowi możliwość pobyć samemu ze sobą, pomyśleć o wieczności i w rezultacie docenić smak życia.

Kliknij i zobacz więcej!

Treningi, podczas których zakopuje się ludzi w ziemi, nazywane są różnie. Organizatorzy takich imprez twierdzą, że z tej procedury korzystały starożytne ludy Tybetu i Syberii. Zazwyczaj, przyciągając klientów na szkolenia, ich organizatorzy obiecują pozbyć się wszystkich istniejących fobii, a nawet lęku przed śmiercią.

Według słów trenerów, po takim pogrzebie życie staje się jaśniejsze i przyjemniejsze, ale jednocześnie zastrzegają oni, że metoda nie jest odpowiednia dla wszystkich. Co dokładnie może nie działać, zwykle nie jest określane, ale rozumie się, że mogą wystąpić „skutki uboczne”.

Kliknij i zobacz więcej!

Dzień, w którym zostałeś pogrzebany

Usługa pogrzebu właściwie jest dostępna dla każdego - w zależności od „promocji” marki i zakresu działań cena waha się od 2000 do 6000 rubli (100-250 zł). Jest też kategoria amatorskich entuzjastów kopania grobów, którzy na niecodzienny trening udają się w zaciszne miejsca.

Kliknij i zobacz więcej!

Uczestnik jednej z takich grup, fan sportów ekstremalnych, Aleksander z Niżnego Nowogrodu, szczegółowo opisał popularną metodę grzebania żywcem i odczucia człowieka pogrzebanego żywcem. W 2014 roku, w towarzystwie czterech podobnie myślących osób, mężczyzna wyjechał za miasto, gdzie doświadczył przerażającego i wątpliwego doświadczenia.

Wykopałem dół o głębokości 60 centymetrów, założyłem maskę przeciwgazową z rurką i położyłem się w ubraniu. Zakopywali mnie przyjaciele. Nawiasem mówiąc, udało się dopiero za trzecim razem. Dwa razy instynktownie wyskoczyłem. Potem już starałem się wytrzymać.

Aleksander przyznał, że panika ogarnęła go już w trakcie zakopywania - z każdym centymetrem ziemi trudniej było oddychać. Po minucie nie można było się ruszyć - ciało zostało mocno pochwycone przez lekko wilgotną ziemię.

Kliknij i zobacz więcej!

Leżałem tam około dwudziestu minut, ale miałem wrażenie, że upłynęło znacznie więcej. W tym czasie miałem dwa ataki paniki. Poprosiłem moich przyjaciół, żeby mnie wykopali, kiedy wydawało się, że moje serce nie bije tak jak należy.

Jak widać, nasz bohater nie został oczyszczony i odnowiony po niecodziennym zabiegu. Jedynym efektem, jaki Aleksander mógł zauważyć, było krótkotrwałe uczucie zwiększonej jasności kolorów otaczającego go świata.

Ogólnie mężczyzna nie zalecał takich eksperymentów tym, którzy nie znają sztuki medytacji, ponieważ pod ziemią można łatwo dorobić się poważnej psychozy. Podsumowując, eksperymentator stwierdził, że takie emocje można uzyskać skacząc z mostu lub wieży na bungee.

Kliknij i zobacz więcej!

Z kolei jego imiennik z Petersburga miał odczucia wręcz przeciwne - był bardzo zadowolony z pochówku. Od dawna uprawia różne praktyki duchowe i uwielbia eksperymentować. Aleksander został pochowany 50 metrów od brzegu jeziora Ładoga.

Zanim wykopałem własny grób, wykonywałem ćwiczenia oddechowe. Kiedy byłem już w dole, zakryłem twarz szmatą. Oddychałem przez rurkę. Głębokość to pół metra. Źle zamocowałem szmatę - do ust dostał się piasek. Nie mogłem ruszyć nawet palcem - bardzo nietypowe. Bardzo trudno było oddychać. Ale potem udało mi się poradzić sobie z atakiem paniki - po prostu zrozumiałem, że muszę „umrzeć”.

Mężczyzna powiedział, że w jego przypadku tylko pierwsze trzy minuty były trudne. Potem już był w stanie poradzić sobie z emocjami i następne pół godziny spędził na medytacji. W sumie Aleksander spędził pod ziemią godzinę i dziesięć minut. Jest pewien, że wytrzymałby dłużej, ale obserwujący go podobni doń fani pochówków uznali, że to wystarczy i wykopali zaimprowizowany grób.

Swoje odczucia po wyciągnięciu z ziemi mężczyzna opisał jako „przypływ sił i bezgranicznej wdzięczności światu za życie”. Wśród uczestników tego treningu były też osoby słabiej przygotowane. W szczególności Aleksander przypominał sobie jedną z dziewcząt, która dosłownie zazieleniła się ze strachu przed zakopaniem jej, a po wyciągnięciu z ziemi przez dwa dni nie mogła dojść do siebie i trzęsła się.

Kliknij i zobacz więcej!

Pogrzeb bez gwarancji

Organizatorzy takich szkoleń nigdy nie zobowiązują się do zagwarantowania efektu. Twierdzą, że „po prostu trzeba być otwartym na nowe doświadczenia” i bardzo trudno jest przewidzieć, co się wydarzy podczas tego procesu. Swietłana Piłatowa jest jednym z ekspertów w dziedzinie „autopochówków”, jest przekonana, że mogą rozczarować, tak jak każdy inny eksperyment, na przykład skok ze spadochronem. Człowiek oczekuje od treningu jednego, ale otrzymuje coś zupełnie innego, czasem nie do końca dla siebie pojętego.
Piłatowa powiedziała dziennikarzom, że większość odwiedzających jej treningi to fani sportów ekstremalnych, ale czasem też są wśród nich również osoby, które borykają się z problemami psychologicznymi. Trenerka przypominała sobie przypadek, kiedy jedna z dziewcząt, po zakończeniu treningu, doznała niesamowicie żywych emocji i niewytłumaczalnej wręcz radości. Wróciła po podobne wrażenia po kilku tygodniach i była rozczarowana - okazało się, że nie da się dwukrotnie wejść do tej samej wody.

Trenerka dodaje, że taki pochówek ma szczególny wpływ na tych, którzy pozostają na górze. Z reguły są to osoby bliskie osobie znajdującej się w „grobie” i proces ten może wywrzeć na nich silniejszy wpływ niż na osobę pochowaną.

Specjalistka w dziedzinie pochówku żywcem powiedziała, że istnieje kilka technik pochówku. Wśród najbardziej spektakularnych kobieta wymieniła pogrzeb w trumnie, ale dodała, że efekt takiego zabiegu jest zwykle zamazany. Według Swietłany Piłatowej, w drewnianym pudełku z prawidłowo podłączoną rurką doprowadzającą powietrze można pozostawać praktycznie dotąd, dopóki się nie znudzi.

Kliknij i zobacz więcej!

Jak o tych eksperymentach wypowiadają się przedstawiciele oficjalnej medycyny? Wysokiej klasy specjalista, psychoterapeuta Aleksander Fedorowicz zgodził się skomentować pogrzebanie żywcem i powiedział prasie, co następuje:

Uczęszczanie na takie treningi to raczej gra ekstremalna. Bardzo wątpię, że ten zabieg ma efekt terapeutyczny. Jeśli dana osoba ma jakiekolwiek problemy wewnętrzne, jest wysoce prawdopodobne, że to tylko pogorszy sytuację.

Lekarz uważa, że grzebanie żywcem to nie zabawa. Dla osób z problemami fobicznymi i neurotycznymi może stać się kolosalnym obciążeniem, które spowoduje problemy o nieprzewidywalnym charakterze. W praktyce Aleksandra Fedorowicza zdarzały się przypadki, gdy po takich treningach ludzie trafiali do klinik psychiatrycznych.
15

Oglądany: 20094x | Komentarzy: 13 | Okejek: 42 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

26.04

25.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało