Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak odchodzić, to z hukiem. 7 ciekawostek o śmierciach znanych i mniej znanych

77 354  
261   41  
Umieranie to nie skoki narciarskie – nie przyznają punktów za styl. Ale zawsze można trafić do takiego zestawienia, jak to poniższe.

#1. Testament Jeana Mesliera



Jean Meslier żył na przełomie XVII i XVIII wieku. Francuz całym sercem popierał równość wszystkich ludzi oraz ich prawo do życia, do wolności, do korzystania z zasobów Ziemi. W jego czasach nie były to poglądy popularne. Warto także nadmienić, że Meslier – słynący z obszernej działalności charytatywnej – był katolickim księdzem. Cóż za wspaniały człowiek Kościoła, można by zakrzyknąć. Entuzjazm wiernych może ostudzić znaleziony po jego śmierci Testament. To liczące sobie ponad 1200 stron dzieło autorstwa Mesliera zawiera... krytykę – od góry do dołu – całego chrześcijaństwa. Francuz przyznaje w nim, że księdzem został wyłącznie po to, by zadowolić rodziców, a do tego "Bóg nie istnieje", religia to "bujda na resorach", zaś "wieczne nagrody i kary są niemoralne". Co innego "filozoficznie uzasadniony" ateizm.


#2. Czaszka Andrzeja Czajkowskiego



Urodzony w Warszawie, zmarły w Oxfordzie Andrzej Czajkowski za życia nie cieszył się szczególnie dużą popularnością. Polski pianista i kompozytor pochodzenia żydowskiego z kraju wyjechał w 1956 roku, by osiedlić się w Londynie. Czajkowski zmarł na raka w wieku 46 lat – zadbawszy uprzednio o to, aby jego ciało posłużyło badaniom naukowym. Całe z wyjątkiem czaszki. Dla tej ostatniej miał inny plan. W ostatniej woli przekazał ją na rzecz Royal Shakespeare Company, prosząc, by wykorzystano ją jako rekwizyt w Hamlecie. 26 lat eksponat przeleżał nieużywany, bo żaden z aktorów nie wyraził entuzjazmu na myśl o grze z prawdziwą czaszką. Dopiero w 2008 roku odważył się na to David Tennant i spełnił ostatnią wolę nieco szalonego Polaka. Było to jednak niemal jednorazowe wydarzenie – jak stwierdzili przedstawiciele teatru, wykorzystanie autentycznej czaszki było "zbyt rozpraszające" dla widowni.


#3. Wypadek przy pracy Xaviera X



Francuzi cieszą się – lub wręcz przeciwnie: wcale się nie cieszą – różnymi opiniami w oczach innych narodowości, często umiarkowanie przychylnymi. Fakt faktem, to społeczeństwo pełne osobliwych postaci – ale też rządzące się osobliwymi prawami. W 2013 roku rozgłos zyskał przypadek Xaviera X – jak przedstawiły go media – inżyniera pracującego dla TSO, firmy zajmującej się m.in. układaniem trakcji kolejowej. Mężczyzna zmarł na atak serca podczas jednej z podróży służbowych w środkowej Francji. Sytuacja uznana została za wypadek przy pracy, przez co rodzinie należało się odszkodowanie. I nie byłoby w tym nic szczególnie zaskakującego, gdyby nie fakt, że Xavier X ataku serca dostał podczas... łóżkowej przygody z nieznajomą. Mimo to sądy – również apelacyjny – uznały, że firmy odpowiadają finansowo za wszystkie wypadki swoich pracowników w podróżach służbowych, a uprawianie seksu nie jest czynnością bardziej niezwykłą niż branie prysznica czy jedzenie. Także pozamałżeńskiego, jak się okazało.


#4. Tajemnica Edgara Allana Poego



Edgar Allan Poe to postać, której większości raczej nie trzeba przedstawiać – amerykański poeta, jeden z bardziej utalentowanych twórców romantyzmu, zmarł 7 października 1849 roku. Z jakiej przyczyny? Co interesujące, nie wiadomo... Nieprzychylni pisarzowi krytycy i rywale błyskawicznie rozpuścili wieści o "zapaleniu mózgu", jak eufemistycznie określano wówczas przeholowanie z alkoholem. Rzecz w tym, że nie znaleziono żadnych wiarygodnych dowodów na potwierdzenie tej tezy. Pojawiły się więc i inne równie hipotetyczne wyjaśnienia – wścieklizna, kiła, udar, padaczka, a nawet przedawkowanie narkotyków podanych przez osoby zajmujące się tzw. coopingiem (w praktyce – wymuszaniem głosowania na określoną partię polityczną). Jedyne niepodważalne fakty są zaś następujące: pisarz zniknął bez śladu na niemal tydzień, w drodze na swój własny ślub, po czym 3 października odnaleziono go na ulicach Baltimore, nieświadomego, majaczącego, odzianego w cudze ubrania. Zmarł po czterech dniach w szpitalu.


#5. Promień śmierci Nikoli Tesli



Nikola Tesla nie bez powodu uważany jest za geniusza zdecydowanie wyprzedzającego swoje czasy. Prawdziwie doceniony dopiero po śmierci, dla wielu współczesnych pozostaje nieomal bohaterem ustępującym co najwyżej da Vinci. Ale Tesla nie w każdym aspekcie był tak kryształowy, za jakiego zwykło się go uważać (zwłaszcza w opozycji do znienawidzonego Edisona). Jednym z mniej chwalebnych wyczynów Tesli było uregulowanie zalegającego rachunku za hotel... promieniem śmierci. Wynalazca wręczył obsłudze hotelu pudełko, zastrzegając przy tym, by nie otwierać go bez zachowania odpowiednich środków ostrożności. Inaczej groziło to detonacją. Obdarowani wzięli sobie radę Tesli do serca, a pudełko otwarto ostatecznie dopiero po jego śmierci. Co znajdowało się w środku? Albo kilka starych przyrządów laboratoryjnych, albo... na zrozumienie kolejnego z wynalazków Tesli przyjdzie nam jeszcze poczekać. Fakt, że przy otwieraniu "promienia śmierci" nikt nie umarł, każe raczej skłaniać się ku tej pierwszej wersji.


#6. Zapomnienie Lewisa i Huxleya



Czy człowiekowi, który żegna się ze światem, robi różnicę to, w jaki sposób odejdzie? Czy jego śmierć zostanie zauważona czy też przejdzie zupełnie bez echa? Teoretycznie zmarły raczej nie powinien już zaprzątać sobie głowy ziemskimi sprawami, niemniej jednak mając na koncie pewne – istotne! – dokonania, można chyba liczyć na choć artykuł w gazecie. Zarówno Aldous Huxley, autor Nowego wspaniałego świata, jak i C.S. Lewis, twórca Opowieści z Narnii, musieli obejść się smakiem, choć przecież to nie taki zwykły zbieg okoliczności, kiedy dwóch prominentnych pisarzy umiera tego samego dnia, 22 listopada 1963 roku. Rzecz w tym, że tego samego dnia zmarł ktoś jeszcze – i to temu wydarzeniu niemal całą swoją uwagę poświęciły media. Kto zdołał przyćmić i Huxleya, i Lewisa razem wziętych? John F. Kennedy, zamordowany ówczesny prezent Stanów Zjednoczonych.


#7. Ostatnia podróż L. Rona Hubbarda



Od fanatyzmów zaczęliśmy, na fanatyzmach więc skończmy – tym razem scjentologicznych. Kościół scjentologiczny to bardzo specyficzna organizacja przepalająca setki milionów dolarów, określająca się przy okazji mianem non profit. Jej założyciel L. Ron Hubbard traktowany jest przez scjentologów niemal jak Budda i papież w jednym. Nic więc dziwnego, że nawet umrzeć nie pozwolono mu w spokoju. Po jego śmierci 24 stycznia 1986 roku władze organizacji wydały oficjalne oświadczenie, w którym stwierdzono, że... Hubbard wcale nie umarł. Po prostu dobrowolnie odrzucił ciało fizyczne, po to aby udać się na inną planetę i kontynuować badania naukowe w innej części kosmosu. Innymi słowy, "nauczył się podróżować bez użycia ciała", które w pewnym momencie "stało się przeszkodą dla jego pracy".

6

Oglądany: 77354x | Komentarzy: 41 | Okejek: 261 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało