Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak skończyć z aborcjami, rodzina patologiczna i inne anonimowe opowieści

48 531  
218   94  
Dziś przeczytacie także m.in. o rodzinnym wyjeździe i niesprawdzonej przepowiedni, poznacie pewne panie sprzątaczki oraz dowiecie się, jak można zareagować na wieść, że będzie się dziadkiem.


#1.

Mam młodszego o 8 lat brata, jest aktualnie w 2 klasie podstawówki. Nasi rodzice mają dość ciekawą pracę, a mianowicie są patologami.

I tu do akcji wkracza mój brat na rozmowie z pedagogiem szkolnym. Miał opowiedzieć coś o swojej rodzinie.

Możecie sobie wyobrazić minę moich rodziców, gdy ich latorośl oznajmiła dumnym tonem pani pedagog, że pochodzi z rodziny patologicznej.

#2.

Moja żona dużo podróżuje w ramach obowiązków służbowych. Ma do tego służbowy samochód. Najczęściej wraca do domu na noc, ale czasem zdarza się, że śpi w hotelu i wraca na drugi dzień. Tym razem zapowiadało się na długi wyjazd, może nawet z dwoma noclegami. Ponieważ miałem wolne w pracy, postanowiłem spakować siebie i dzieciaka (3 lvl) i pojechać razem z nią, wyjazd służbowy połączyć z rodzinną wycieczką.

Najpierw Poznań. Żona wyrzuciła nas blisko mostu Lecha, bo niedaleko miała sprawy. Niedaleko jest osiedle, więc z młodą poszliśmy szukać placu zabaw. Znaleźliśmy. Zabawa była przednia, jak dobra zabawa znaczy, że ręce i buzia, nie wspominając o kolanach, brudne i w kolorze ziemi. Jednak spotkanie żony zaczęło się przedłużać, a ja jak na złość nie wziąłem portfela. Zaczynamy się robić niebezpiecznie głodni, a połówka ma wciąż wyłączony telefon. Mało tego, młoda zaczyna się robić zmęczona, bo pora na spanie już dawno minęła. Usiadłem z nią na przystanku, bo między blokami wszedł cień i zrobiło się zimno, a przystanek osłaniał nas od wiatru i był w słońcu. Młoda zmęczona, brudna, ja zmęczony i brudny, oboje wyglądaliśmy jak bezdomni. Trzymam ją na kolanach i próbuję uśpić, ale jest głodna i rozdrażniona i nagle tak mocno rozgoryczona zaczyna płakać i krzyczeć "mamusiu, czemu nas zostawiłaś, wróć do mnie".
Nagle przechodząca kobieta wkłada mi do leżącego obok kubka po kawie dwie piątki, a po chwili kolejna osoba dyszkę. Musieliśmy wyglądać naprawdę żałośnie.
Z jednej strony wstyd mi było, z drugiej mogłem młodej kupić jedzenie i picie, a potem spokojnie utulić do snu. Efektem tej historii jest to, że od tamtej pory wydaję sporo pieniędzy na różne "zrzutki", "się pomaga" i inne. To tylko 20 złotych, które otrzymałem, a moje życie nie było zagrożone, ale czuję od tamtej pory ogromną wdzięczność za to co mam.

PS Żona się znalazła, spotkanie mocno się przedłużyło.

#3.

Dawno temu w liceum od pewnej nauczycielki usłyszałem, że lepiej abym uważał na lekcji, bo za gapienie się przez okno nikt mi w przyszłości płacił nie będzie.
Od trzech lat pracuję jako pilot liniowy, więc można powiedzieć, że ta przepowiednia się nie sprawdziła.

#4.

W czasie moich studiów na naszym wydziale pracowały bardzo fajne panie sprzątaczki. Trzy typowe panie Halinki - po pięćdziesiątce, trwała na głowie, zawsze uśmiechnięte, w obowiązkowych niebieskich fartuchach i z nieśmiertelnymi miotłami w rękach. Panie były bardzo miłe i rozmowne, dodatkowo każda z nich namiętnie paliła, a że często wychodziliśmy z kumplami na fajkę przed budynek wydziału, to rozmawialiśmy o różnych duperelach.

Na ostatnim roku studiów postanowiliśmy zrobić paniom prezent na Dzień Kobiet. Złożyliśmy się w szóstkę po dyszce i kupiliśmy każdej z pań pół litra wódki. Uznaliśmy, że skoro są takie rezolutne, to na pewno docenią nasz dar, a nawet jeśli nie, to przekażą mężom. Po zajęciach zapukaliśmy więc do kanciapy pań sprzątaczek.
Jedna z pań otwarła już lekko wstawiona. Na stole stała już prawie opróżniona butelka wódki, co prawda bez etykiety i banderoli, ale każdy domyślił się, o co chodzi. Na ten widok zaczęliśmy się trząść ze śmiechu, a jeden z kumpli, bez żadnego słowa, postawił na stole nasze trzy flaszki. Panie były strasznie skonsternowane, ale udało mi się je uspokoić, mówiąc, że przyszliśmy tu życzyć wszystkiego najlepszego z racji Dnia Kobiet, i że dołożymy im co nieco, bo widzimy, że już im się kończy.

Wtedy jedna z pań podeszła do szafy, z której wyciągnęła dwie butelki coli, i stwierdziła, że bez nas nie piją, szklanek wystarczy, tylko będziemy musieli stać. Z racji, że wydział był już praktycznie pusty, a z dozorcą mieliśmy dobre układy, zgodziliśmy się.

Spędziliśmy tam godzinę, w trakcie której kumpel poleciał po jeszcze dwie flaszki.

Na odchodnym panie prosiły, żeby nikomu o tym nie mówić, bo mają umowę z dziekanem, że mogą sobie popijać w pracy. "Byle po 18:00 i z flaszek bez etykiet i akcyzy, bo w razie czego można się wykpić, że to rozpuszczalnik (!)".

Na odchodnym pomachał nam dozorca. W drugiej ręce trzymał, a jakże, szklaną butelkę bez etykiety i banderoli...

#5.

Nigdy, ale to nigdy nie sypiajcie z dziewczynami, z którymi pracujecie. Ja popełniłem ten błąd.

Będąc już trochę wypitym, spotkałem w jednym z klubów Kasię - koleżankę z roboty, która zawsze wydawała mi się atrakcyjna. Jakoś tak wyszło, że zaczęło między nami iskrzyć i po paru godzinach wspólnych harców na parkiecie wylądowałem u niej w łóżku. Podczas miłosnych uniesień poczułem, że coś mi się do pleców przykleiło. Sięgnąłem ręką i znalazłem dowód osobisty mojego kolegi z pracy. „O! Znalazłeś dowód Krzyśka!” - krzyknęła Kasia. - „Dziś całe rano go szukał!”.

Wygląda na to, że przez tę pościel przewinęła się cała moja zmiana...

#6.

Na studiach miałem obowiązkowe zajęcia z języka obcego. Na drugim roku odbywały się one w dobudówce, przylegającej do głównego budynku jakiegoś wydziału. Dobudówka była parterowa, stara i bardzo zaniedbana, mieściła bodajże trzy sale i dość obleśne toalety. Dodam jeszcze, że nasza grupa była mieszana, ja jedyny facet i ok. 15 dziewczyn z różnych kierunków.

Tego listopadowego dnia przed zajęciami (odbywały się ok. 18:00) zjadłem pewną gotową zupę z torebki, po czym szybko ruszyłem na uczelnię, miałem tam jakieś 10 minut piechotą. Gdy tylko usiadłem, poczułem rewolucje żołądkowe, ale stwierdziłem, że to z powodu pośpiechu. Jednak po kwadransie wręcz zwijałem się z bólu, co zauważyła pani doktor prowadząca zajęcia (strasznie poczciwa kobieta) i powiedziała, że jeśli źle się czuję, mogę wyjść się przewietrzyć.

Po jej słowach wręcz wybiegłem do toalety, przestawiającej obraz nędzy i rozpaczy. Przesiedziałem tam jakieś 10 minut i możecie nie wierzyć, ale udało mi się zapełnić całą muszlę! Przeczyściło mnie jak nigdy, bałem się spłukiwać wodę, żeby nie wybiło. Po skorzystaniu otwarłem jedynie okno, by się przewietrzyło, bo oczywiście śmierdziało strasznie.

Po wyjściu z toalety okazało się, że... załatwiłem się w damskiej, a nie męskiej! Trudno, wyszedłem na podwórze, by pooddychać świeżym powietrzem. Ledwo dwie minuty później przyszła koleżanka z grupy i mówi, że przysłała ją prowadząca z pytaniem, jak się mam. Odpowiedziałem, że lepiej, ale poprosiłem o wodę z plecaka, znajdującego się z sali. Dziewczyna odeszła i po kilku minutach wróciła już nie ona, ale pani doktor, dość mocno przejęta. Wręczyła mi plecak i kurtkę, powiedziała, że mam iść do domu odpocząć. Dodała także, że moje złe samopoczucie to pewnie wynik tego obleśnego budynku, bo "jest tu grzyb na ścianach, zawsze tu śmierdzi, nawet teraz z damskiej toalety strasznie cuchnie, nie do wytrzymania, jak ona ma pozwolić dziewczynom na korzystanie z niej!".

Po tygodniu pani doktor oznajmiła, że poinformowała o mojej przygodzie szefa instytutu i udało się zmienić miejsce zajęć, w trosce o nasze zdrowie i samopoczucie, żeby nikt więcej nie podtruł się w tym zagrzybionym budynku, tak jak ja kilka dni wcześniej.

Nie wyprowadziłem jej z błędu ;)

#7.

Od urodzenia dużo jadłam, co nie znaczy, że jestem gruba. W przedszkolu i szkole jadłam obiad, później kolejny w domu, a na koniec szłam poskarżyć się babci, że rodzice nie dali mi obiadu i jadłam kolejny.

Gdy zaszłam w ciążę, pierwsze zdanie taty brzmiało:
- O ku*wa. Skąd my weźmiemy tyle jedzenia…

#8.

Mam pomysł, jak skończyć z aborcjami - ze skutecznością o wiele większą niż wszystkie dotychczasowe rozwiązania.

Wazektomia.

Jest to zabieg odwracalny. Każdy mężczyzna, który zaczyna produkować plemniki, powinien być mu poddany. Dopiero kiedy jego sytuacja życiowa się ustabilizuje i zostanie uznany za zdolnego do utrzymania rodziny oraz do sprawowania roli męża oraz ojca - płodność zostanie mu przywrócona. Podczas zabiegu zostałyby również pobierane próbki DNA do bazy danych w celu ewentualnej błyskawicznej identyfikacji.

Korzyści są znacznie większe - odpada nie tylko problem niechcianych ciąż, ale i dyskomfortu antykoncepcji. Przywracanie płodności w podziemiu medycznym skutkowałoby niedozwoloną ciążą, a po zbadaniu DNA (również wyrywkowe kontrole samego nasienia) sprawca byłby natychmiast identyfikowany i podlegałby karze więzienia.

...co takiego?
Czyżby pojawił się dyskomfort na myśl o regulacjach prawnych dotykających was w ten sposób?

To świetnie. Jesteście coraz bliżej do zrozumienia, w jakim kraju żyją polskie kobiety.

<<< W poprzednim odcinku m.in. nie o taki trójkąt chodziło oraz uwięzione w szkole

26

Oglądany: 48531x | Komentarzy: 94 | Okejek: 218 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało