Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Zachcianki baronów narkotykowych - na co wydać kasę, kiedy masz jej naprawdę bardzo dużo?

82 581  
201   14  
Popyt jest, więc i hajs się zgadza. W przypadku narkotykowych potentatów – zgadza się aż nadto. Sprzedaż narkotyków w ilościach hurtowych to biznes, na którym można się dorobić niemałej fortuny. Pytanie tylko co z tą forsą zrobić, kiedy większość naszych największych marzeń została już spełniona?

#1. Pablo Escobar wybudował sobie zoo

Legendarny baron narkotykowy, który dorobił się nieprzyzwoitego wręcz majątku na handlu kokainą, wydał mikroskopijną część swojej forsy na zbudowanie prywatnego zoo tuż koło swojej posiadłości Hacienda Nápolés. W swym osobistym ogrodzie zoologicznym kokainowy król posiadał okazy zwierząt sprowadzonych z różnych stron świata. Escobar mógł więc spędzać czas wśród żyraf, antylop, słoni, hipopotamów, kangurów i strusi.



Dodatkowo na terenie posiadłości kazał postawić arenę do walk byków i tor gokartowy. Przed wjazdem do swego zajmującego ponad 20 km kwadratowych „królestwa”, baron umieścił replikę niewielkiego samolotu Piper PA-18, którym to na początku swej kariery po raz pierwszy przewiózł partię kokainy do USA.

Biznes upadł po tym, jak jego właściciel w 1993 roku został podziurawiony przez kule z karabinów należących do oddziału Delta Force, który to namierzył kryjówkę Escobara w Medellin. Mimo to zoo zbudowane na życzenie wąsatego bossa nadal istnieje. Z ogrodu uciekły jednak hipopotamy i szybko przystosowały się do życia na wolności. Szacuje się, że na terenie samej posiadłości oraz w okolicach lokalnych jezior i rzek może dziś mieszkać nawet i 70 tych zwierząt!

#2. Amado Carrillo Fuentes – zbierał samoloty niczym resoraki

El Señor de los Cielos (hiszp. Władca niebios) brzmi niczym jeden z namiętnie używanych przez Latynosów pseudonimów Jezusa. Tymczasem ksywka ta nadana została meksykańskiemu baronowi narkotykowemu, którego fortunę szacuje się na 25 miliardów dolarów. Amado Carrillo Fuentes to jeden z najbogatszych, jeśli nie najbogatszy przedsiębiorca związany z tą branżą! Jego droga do sukcesu zaczęła się od zabicia przez Amado własnego szefa – dowódcy kartelu z Juárez. Fuentes miał swój pomysł na kontynuowanie tej działalności i wprowadził sporo unowocześnień ułatwiających szybki transport narkotyków. Aby błyskawicznie przerzucać kokainę pomiędzy państwami, zakupił on całą flotę odrzutowców. Wśród samolotów, które posiadał, znalazło się m.in. ok. 30 Boeingów 727!



W 1997 roku, zdając sobie sprawę z siedzących mu na karku amerykańskich i meksykańskich agentów, których tylko krok dzielił od zapuszkowania go, Fuentes zdecydował się na operację plastyczną. Chirurgiczny zabieg miał całkowicie zmienić mu twarz i sprawić, że Amado mógłby wmieszać się w tłum bez obawy o bycie rozpoznanym przez DEA. Przy okazji zrobiono mu też liposukcję, aby również i budowa ciała odbiegała od rysopisu poszukiwanego bossa narkotykowego. Niestety, podczas zabiegu Fuentes wyzionął ducha. Do dziś nie wiadomo, czy śmierć nastąpiła na skutek złej dawki jednego z podanych mu leków, czy też może awarii respiratora (tak czy inaczej nie radzę szukać zdjęć z jego pogrzebu, podczas którego była otwarta trumna...). Niedługo potem znaleziono dwóch lekarzy, którzy podjęli się tej operacji. Obaj panowie byli martwi, wepchnięci do stalowych beczek, a ich ciała nosiły ślady wyjątkowo okrutnych tortur.

#3. Griselda Blanco zbierała pamiątki po najbardziej wpływowych kobietach

Blanco zwana była Kokainową Matką. To dobry pseudonim biorąc pod uwagę fakt, że ta Kolumbijka zapisała się w historii jako jedna z pionierek, która przetarła innym bossom narkotykowe szlaki w Miami – mieście będącym od końca lat 70. najważniejszym punktem przerzutowym koksu do USA. Podobnie jak inni baronowie tego biznesu, Blanco opływała w luksusy i nie bała się spełniać swych kosztownych zachcianek. Sama Griselda była uzależniona od tzw. „bazuki”, czyli podobnej do cracku odmiany kokainy w formie nadającej się do palenia. Sporo swojej forsy Blanco wydawała na organizowanie biseksualnych orgii. Ponoć lubiła patrzeć, jak ludzie bzykają się, kiedy ona trzyma ich na muszce swojego pistoletu.



Swego najmłodszego syna nazwała Michaelem Corleone oraz zaprojektowała dla swoich "mułów" bieliznę ze specjalnymi kieszonkami na kokainę. Wydała też fortunę na swoje gadżety „kolekcjonerskie”, wśród których znalazł się naszpikowany szmaragdami złoty karabin M10, a także perłowy naszyjnik należący do Evy Peron i zastawa herbaciana angielskiej królowej!

Żywot Kokainowej Matki zakończył się dość marnie – po odsiedzeniu kilkunastu lat w amerykańskim pierdlu (skąd nadal kierowała swym biznesem!), została deportowana do Kolumbii. Osiem lat później jej czaszkę przeorały dwie kulki wystrzelone przez niezidentyfikowanego motocyklistę.

#4. Nicky Barnes zainwestował w styl!

Barnes jest jedynym na tej liście narkotykowym potentatem, który nie ma latynoskich korzeni. To też chyba też jedyny z takich "przedsiębiorców", który naprawdę umiał się ubrać jak przystało na szefa wszystkich szefów! Urodzony w Harlemie Nicky swoją karierę zaczął w latach 70. Założył wówczas siedmioosobowy gang zwany The Council – był on odpowiedzialny za obrót heroiną w tej części Nowego Jorku, a z czasem (głównie dzięki połączeniu sił z Cosa Nostrą) biznes prowadzony przez czarnoskórych przestępców wszedł na arenę międzynarodową, co oczywiście znacznie przyczyniło się do wzrostu zarobków Barnesa i jego wspólników.

Nicky, który miał wielką słabość do modnych, eleganckich ciuchów, dużą część swoich pieniędzy inwestował w wykonywane na zamówienie marynarki, drogie włoskie buty oraz kosztowna biżuterię. Przekonali się o tym agenci DEA, którzy po aresztowaniu Barnesa w 1978 roku mieli okazję przeszukać jego garderobę. Były tam setki szytych na miarę garniturów oraz idealnie skrojonych płaszczy, a same dodatki i drobne błyskotki, którymi lubił obwieszać się Król Harlemu, warte były milion dolców!



Będąc już w więzieniu, Nicky dowiedział się, że Guy Fisher, jeden z najbliższych mu towarzyszy, regularnie sypiał z jego kochanką, co było wbrew zasadom, które panowie ustalili zakładając swój gang. W tej sytuacji narkotykowy boss dał się namówić na zeznawanie przeciw swoim dawnym kompanom. Wsypał 44 osoby, z czego 16 postawiono zarzuty i posłano za kratki. Równocześnie zamieniono Barnesowi karę dożywocia na 35 lat więzienia. Ostatecznie jednak opuścił on niewolę w 1998 roku.

#5. El Chapo lubił przejmować restauracje… i płacić ich gościom za posiłki!

Joaquín Guzmán Loera miał talent nie tylko do prowadzenia narkotykowego biznesu, ale i do notorycznego unikania odpowiedzialności za swoje plugawe czyny. El Chapo, bo pod takim pseudonimem znany jest ten meksykański potentat, przez wiele lat grał na nosie ścigającym go służbom oraz dwukrotnie uciekł z więzienia. Podobnie jak Pablo Escobar, także i Guzman potrafił zachować się w sposób, którego można by było nie spodziewać się po kimś, kto handluje dragami.



El Chapo miał w zwyczaju pojawiać się razem ze swoją obstawą w restauracjach. Następnie jego uzbrojeni po zęby ochroniarze grzecznie, acz stanowczo prosili wszystkich gości lokalu o pozostanie na miejscach i oddanie swoich telefonów komórkowych. Joaquin ze swoimi przyjaciółmi zamawiał najbardziej wyszukane dania. Po zaspokojeniu apetytu boss nakazywał zwrócenie wszystkim ich telefonów oraz (w formie podziękowania za wyrozumiałość i stres, na który goście zostali narażeni) z własnej kieszeni płacił ich rachunki przed opuszczeniem lokalu.

Od 2016 roku El Chapo znowu jest w niewoli, a rok temu trafił do celi w jednym z amerykańskich więzień, gdzie będzie odsiadywał dożywocie. No, chyba że w międzyczasie znów uda mu się dać dyla.


Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
5

Oglądany: 82581x | Komentarzy: 14 | Okejek: 201 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało