Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

7 przykładów masowej głupoty, za które możemy się tylko wstydzić

146 765  
361   95  
Bardzo często to, czy coś jest głupie czy nie, pozostaje kwestią sporną. Poniższe przypadki nie pozostawiają jednak większych wątpliwości.

#1. Przepowiednia Nongqawuse

18395089eef3a771.jpg

Można wierzyć w wiele rzeczy. Religia ma to do siebie, że nauka w wielu sytuacjach w ogóle jej nie przeszkadza – pomimo oczywistych sprzeczności. Kiedy jednak 15-letnia dziewczynka, do której „przemówili nieżyjący przodkowie”, nakazuje zniszczyć wszystkie pola uprawne należące do plemienia i zabić całe bydło, nawet najciemniejszy lud afrykański powinien zorientować się, że coś tu nie gra. Niestety plemię Xhosa, zamieszkujące Południową Afrykę, się nie zorientowało. W połowie XIX wieku faktycznie uwierzyli, że w zamian za tak wielką ofiarę duchy zmiotą brytyjskich osadników do morza. Oczywiście Brytyjczykom nic się nie stało – czego nie sposób powiedzieć o Afrykanach, których niemal 80 tys. zginęło przez głód.

#2. Spaghetti prosto z drzewa

18395094dd117252.png

Kiedy nauczyciel zarzuca uczniom, że „są tak bezmyślni, że uwierzyliby nawet w to, że makaron rośnie na drzewach”, ma na celu raczej zmotywowanie niż… obiektywne stwierdzenie faktu. Angielski operator Charles de Jaeger, który takich właśnie rzeczy nasłuchał się w szkole, postanowił sprawdzić je w praktyce. I 1 kwietnia 1957 r. BBC za jego namową wyemitowała reportaż o szwajcarskiej rodzinie uprawiającej spaghetti. W materiale wiele uwagi poświęcono temu, jak wyhodować makaron o idealnej długości. Wydawałoby się, że każdy człowiek domyśli się żartu – zwłaszcza że wybrano jasno na to wskazującą datę emisji. Ale nie Anglicy. Redakcja BBC już następnego dnia otrzymała setki telefonów… z prośbą o więcej praktycznych wskazówek. Makaronowe drzewa stały się klasyką primaaprilisowych żartów na dużą skalę.

#3. Wielkość hamburgera

18395108db00aa43.jpg

McDonald’s jest największym graczem na rynku lokali szybkiej obsługi. Graczem, któremu nie jest w stanie tak naprawdę zagrozić nikt, a tylko nieliczni zdołali znaleźć dla siebie nieco miejsca u jego boku. Co nie znaczy, że nie było wielu, którzy próbowali. W latach 80. ubiegłego stulecia wyzwanie McDonald’sowi rzuciła sieć A&W, oferując „1/3-pound burgery” w tej samej cenie, w której konkurent sprzedawał „1/4-pound burgery”. W tłumaczeniu na jednostki stosowane w inteligentnej części świata – A&W sprzedawała bułki z kotletem ważącym 150 gramów, McD – 113 g. Pomijając głupawe miary, Amerykanie wyłożyli się też na ułamkach. Sieć A&W została wyśmiana za „gorszą ofertę”, bo przecież 1/3 to mniej niż 1/4. Nie pomogła ani matematyka, ani nawet to, że w ślepych próbach jedzenie A&W oceniane było wyżej niż to z McD. Ameryka…

#4. Szaleństwo roku 2000

1839511f690d5744.jpg

Ludzie bardzo niechętnie wierzą, chociażby w zmiany klimatyczne – zwłaszcza jeśli wymagałoby to uznania, że działalność człowieka jednak w jakimś stopniu się do nich przyczynia. Z jednej strony wydaje nam się mało prawdopodobne, abyśmy swoim postępowaniem prowadzili Ziemię w kierunku zagłady, a z drugiej… gotowi jesteśmy w każdej chwili uwierzyć, że znienacka nadejdzie koniec świata, a wszystko i wszystkich trafi jasny szlag. Tak było chociażby z rokiem 2000, którego nadejście uzasadnione obawy mogło wzbudzać wyłącznie w informatykach niepewnych tego, jak na zmianę daty zareagują maszyny. Nie było natomiast żadnych podstaw, by wierzyć, że oto przyszedł koniec. Mimo to tysiące ludzi zaczęło przygotowywać się na nadejście katastrofy, gromadząc zapasy żywności, a pewnie i papieru toaletowego. Po latach można chyba śmiało stwierdzić, że nie wydarzyło się nic złego. Co najwyżej trochę idiotów wydało oszczędności życia na zupełnie niepotrzebne im rzeczy.

#5. Subtelna różnica między pediatrą a pedofilem

183951283fb76e85.jpg

Niszczenie samochodów należących do pielęgniarek i szykanowanie lekarzy i personelu medycznego stojącego na pierwszej linii frontu w walce z wirusem COVID-19 dobitnie pokazało, że lata mijają, ale człowiek nie mądrzeje wcale. W 2000 roku w Walii wandale zdewastowali dom Yvette Cloete, pracującej w szpitalu w hrabstwie Gwent lekarki. I nie był to jedyny tego rodzaju atak stanowiący pokłosie zainicjowanej przez News of the World kampanii domagającej się publicznego piętnowania pedofilii. Tylko co z pedofilami wspólnego miała Cloete? Nic, poza – jak się okazało – specjalizacją zawodową. Jako pediatra zajmowała się leczeniem dzieci. A że „pediatrician” i „pedophile” zaczynają się podobnie, wystarczyło to do sprowokowania ataku. Rzecz w tym, że choć historia wydarzyła się naprawdę, to już rozdmuchana przez media sensacyjna opowieść o „nieprzebranych tłumach nieodróżniających pediatry od pedofila” została mocno przesadzona. I w tym wypadku można by się zastanawiać, czy aby przypadkiem głupsi nie okazali się dziennikarze, dla oglądalności całkowicie ignorujący fakty.

#6. Masakra w Czarny Piątek

1839513b94ff2566.jpg

Kompulsywne kupowanie rzeczy, których się nie potrzebuje, wyłącznie dlatego, że w sklepie akurat trwa promocja, jest bezdyskusyjnie głupie. Ale to, co dzieje się w Czarny Piątek – głównie w Stanach Zjednoczonych, ale polskie otwarcia Lidla czy Biedronki wcale nie zostają daleko w tyle – wykracza nawet poza granice głupoty. I jeśli komuś wydawało się, że nie można zabić za przeceniony telewizor, to jest w błędzie. Właśnie w Czarny Piątek 2008 roku śmierć poniósł Jdimytai Damour, pracownik Walmartu na Long Island. Mimo solidnej postury i 120 kilogramów został stratowany przez tłum, a medykom mimo podjętej reanimacji nie udało się go uratować. Sami zresztą również ledwo uniknęli zadeptania. Jak na smutne wydarzenie zareagował tłum? Na tym etapie nikt chyba nie ma już złudzeń. „Nie po to tyle staliśmy w kolejkach, żeby teraz zamknięto nam sklep”. To tak w najłagodniejszym ujęciu.

#7. Kontrola osobista

18395146e1b4e187.jpg

Głupi żart z bardzo przykrymi konsekwencjami przerodził się w serię niepokojących zdarzeń – te zaś ostatecznie do aresztowania podejrzanego o ich wywołanie. Brak bezpośrednich dowodów uniemożliwił jednak jego skazanie. Po raz pierwszy w 1992 roku menadżer jednej z restauracji otrzymał telefon od osoby podającej się za funkcjonariusza policji, nakazujący… rozebranie i przeszukanie zatrudnionej w lokalu kobiety, co miało pomóc w zdemaskowaniu podejrzewanej o popełnienie przestępstwa. Z braku mundurowych, których można by wysłać na miejsce, przeszukanie miał przeprowadzić sam menadżer.

Oszustwo wydaje się szyte nićmi tak grubymi, że nie sposób, by ktokolwiek w nie uwierzył. A jednak na przestrzeni 12 lat doszło do ponad 70 podobnych przypadków w trzydziestu amerykańskich stanach. Scenariusz zmieniał się nieznacznie, zmierzając w jeszcze mniej wiarygodną stronę. Trudno powiedzieć, co jest głupsze. Czy to, że ktoś wpadł na taki pomysł? Czy to, że tak wielu w niego uwierzyło? Czy wreszcie to, że mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi nie udało się skazać podejrzanego, który – stwierdzenie nie będzie przesadą – zrujnował niejedno życie. Ofiary oszustwa znajdowały się po obu stronach. Część z nich wciąż leczy się z traumy, część bezwiednie stała się przestępcami seksualnymi.
7

Oglądany: 146765x | Komentarzy: 95 | Okejek: 361 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało