Często słyszymy, że dziś już nie ma porządnych rzemieślników. A jednak...
Facet został skazany za zabójstwo na 25 lat więzienia. Odsiedział swoje i wyszedł na wolność. Ponieważ był już całkowicie zresocjalizowany pierwsze kroki skierował do swojego mieszkania a nie jak wszyscy do baru z piwem. Wszedł zapłakał na widok tego co zastał i zabrał się za porządki. Najpierw odkurzył olbrzymie wiszące wszędzie pajęczyny, potem zabrał się za porządki w szufladach. W trzeciej z rzędu znalazł małą karteczkę. Był to kwitek od szewca któremu 25 lat temu, na dzień przed aresztowaniem oddał do naprawy buty. "Co mi szkodzi sprawdzić?" – pomyślał – "przecież nie za bardzo mam w czym chodzić". Ubrał się i poszedł na sąsiednią ulicę gdzie kiedyś mieścił się niewielki zakład szewski.
Ucieszył się gdy zobaczył, że zakład istnieje nadal, a w środku na zydelku siedzi ten sam staruszek szewc i monotonnie stuka w zelówkę jakiegoś damskiego bucika młoteczkiem. Wszedł przez drzwi, które tak jak dwadzieścia pięć lat temu trąciły zawieszony nad nimi dzwoneczek . Szewc podniósł oczy, odłożył młoteczek wstał ociężale i podszedł do kontuaru.
- Wie pan – zaczął facet – 25 lat temu zostawiłem tu parę półbutów. Niestety musiałem wyjechać za granicę i dopiero dzisiaj wróciłem. Mam tutaj pokwitowanie. Czy mógłby pan sprawdzić czy jeszcze są te buty?
Szewc drżącymi rękami wziął karteczkę, założył na nos okulary o soczewkach podobnych do denek od słoików, coś tam pomamrotał i poszedł do kantorka znajdującego się za szafą. Długo grzebał i przewracał stosy różnistych buciorów i w końcu wyszedł z kanciapy. Oddał gościowi karteczkę i powiedział:
- Będą gotowe na czwartek.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą