Nieszczęścia chodzą po ludziach. Starej prawdy nic nie jest w stanie zmienić. I choć o jednych katastrofach zapominamy stosunkowo szybko, to drugie na długo zostają w pamięci. I niekoniecznie akurat przez wysoką liczbę ofiar.
#1. Wielki pożar whiskey
Ogromne ilości marnotrawionej, płonącej whiskey to katastrofa sama w sobie – zdaje sobie z tego sprawę każdy koneser tego szlachetnego trunku. Do takiego właśnie nieszczęścia doszło w 1875 roku w Dublinie. Mieście, w którym whiskey traktuje się szczególnie. W środku nocy w magazynie, w którym znajdowało się 5 tysięcy beczek z alkoholem wybuchł ogień. Beczki się rozszczelniły, a ukochany przez Irlandczyków trunek – wraz z falami ognia – dosłownie popłynął na ulicę. Skutek? Panika oraz... trzynaście ofiar. Żadna z nich nie zginęła jednak od samego ognia. Wszystkie trzynaście osób zginęło z powodu… zatrucia alkoholowego po tym, jak rzucili się do eksploatowania płynącej ulicą whiskey.
#2. Wyciek gazu w Teksasie
Katastrofa w szkole to zawsze ciężki temat. Jest tyle niewinnych ofiar… a w dodatku ginie też trochę nauczycieli. No nic miłego. Jednak ta najbardziej tragiczna w skutkach wydarzyła się niemal stulecie temu, w 1937 roku. W wyniku wycieku gazu w jednej ze szkół w New London w Teksasie doszło do wybuchu, który doprowadził do śmierci niemal 300 uczniów i nauczycieli. Wydarzenie odbiło się na świecie tak wielkim echem, że swoje kondolencje do New London nadesłał nawet… Adolf Hitler.
Deszcz tłuczonego szkła spada na oszołomionych przechodniów (...) Śnieg zaczyna barwić się na czerwono, gdy w powietrzu unoszą się pył, bankowe papiery i pieniądze... [czytaj dalej - klik]
#3. Wielki pożar Seattle
6 czerwca 1889 roku wybuchł tzw. wielki pożar Seattle. Spłonęła wówczas cała dzielnica biznesowa miasta. Pomimo ogromnych strat – wycenianych dzisiaj na ponad pół miliarda dolarów – ogień okazał się stosunkowo łaskawy dla ludzi, notując „tylko” jedną ofiarę. Miał też i… pozytywną stronę. W ogniu upiekło się wówczas nawet milion szczurów, co na pewien czas skutecznie rozwiązało problem miasta z tymi szkodnikami.
#4. Nieszczęścia chodzą parami – po japońsku
W 1923 roku Japonię nawiedziło silne trzęsienie ziemi, samo w sobie przynosząc mnóstwo szkód. Na tym jednak nieszczęścia się nie skończyły, bo zaraz potem powstało ogniste tornado siejące prawdziwe spustoszenie. Zginęło wówczas 38 tysięcy osób, w tym wiele w wyjątkowo makabrycznych okolicznościach – spłonąwszy żywcem po ugrzęźnięciu w roztopionym pod wpływem wysokiej temperatury asfalcie.
W pożarze zginęło 55 osób. Wynoszone z pożaru zwłoki miały po 50-60 cm długości. Wszystkich pochowano w dziecięcych trumnach, w masowej mogile... [czytaj dalej - klik]
#5. Zderzenie pociągów w Korei Północnej
W 2004 roku w Ryongchon w Korei Północnej doszło do zderzenia dwóch pociągów. Jeden przewoził benzynę, drugi butan. Zderzenie doprowadziło do ogromnej eksplozji, w wyniku której śmierć poniosło 160 osób, a być może nawet 3 tysiące zostało rannych. Wśród niewinnych ofiar katastrofy znalazły się też dzieci, które przebywały akurat w okolicznych szkołach – wiele z nich zostało oślepionych odłamkami szkła z okien rozbitych falą uderzeniową.
#6. Grom z jasnego nieba we Włoszech
Wystarczy jeden celny strzał, by całkowicie odmienić losy meczu w piłkę nożną… albo żeby uziemić się na dobre osiemnaście lat. Różne rzeczy się zdarzają… W 1769 roku w Brescii wystarczył zaledwie jeden strzał – piorunem – by zabić aż 3 tysiące osób i zniszczyć jedną szóstą miasta. Jak to możliwe, że pojedynczy piorun wyrządził aż tak wielkie szkody? Fakt, że ów piorun trafił w magazyn prochu, powinien wystarczyć za wyjaśnienie.
W sobotę 26 czerwca 1971 roku nad miastem przeszła niewielka burza. Trzeci i zarazem ostatni piorun raził kominek oddechowy jednego ze zbiorników czechowickiej rafinerii. Doszło do zapłonu... [czytaj dalej - klik]
#7. Impreza na ostatni guzik w Peru
Po co wymyślono zasady BHP? Po to, aby zapobiegać właśnie takim zdarzeniom jak to, które miało miejsce w 2002 roku w jednym z klubów nocnych Limy. Tam doszło do pożaru, w wyniku którego zginęli nie tylko ludzie, ale nawet… tygrys i lew. Zaczęło się jednak od popisów samozwańczych barmanów bez przeszkolenia. W wyniku zabawy z ogniem podpaleniu uległ nie tylko alkohol, ale też elementy wystroju klubu. Ochoczo do „gaszenia” rzucili się też klienci, polewając ogień tym, co mieli akurat pod ręką. Alkoholem… Efekt? 25 ofiar w ludziach, 2 w dzikich kotach oraz 100 rannych.
Alicja, młoda dziewczyna pracująca w kuchni, została uwięziona przez pożar na drugim piętrze. Przerażona nie wiedziała, co może w tej chwili zrobić, nie mogła już uciekać. Sytuacja była jednak tak groźna, że postanowiła podjąć ryzyko... [czytaj dalej - klik]
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą