Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

E≠mc2, czyli mniej znani Einsteinowie i ich dziwne badania

60 216  
43   8  
Z nazwiskiem „Einstein” jest jak z wąsem Adolfa Hitlera – gdy raz zostanie zaklepane, to każdy jego następny właściciel może pożegnać się z myślą o sławie. Co nie oznacza, że Einsteinowie nie istnieją i nie prowadzą bujnego – na swój sposób – życia naukowego.

Schemat spożywania alkoholu, konopi indyjskich i tytoniu wśród studentów z prowincji, Rosemarie Einstein

Nie wiadomo, z jakiego powodu pani Rosemarie Einstein chciała sprawdzić ten typ zachowania akurat u tej grupy studentów i czy odbiegał on od reszty braci studenckiej w latach 70., gdy przeprowadzono badanie, ale wnioski z niego płynące można zaliczyć do spektakularnych. Spektakularnie oczywistych. Każdy jest mądry, gdy ma telewizor i kolegów. Badania pani Einstein wykazały, że studenci (z prowincji) palą marihuanę najczęściej, gdy są też palaczami papierosów, rzadziej, jeśli niedawno rzucili palenie i najrzadziej, gdy nigdy nie palili tytoniu. Badanie pokazało również, że im więcej wypitych drinków, tym większe prawdopodobieństwo zapalenia trawki. Pani Einstein była prawdopodobnie jedną z bardziej ulubionych Einsteinek wśród studentów w tamtym czasie.

Rola magicznego myślenia w zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych, Danielle Einstein


Dajcie wiarę, że nie chodzi tu o związki kuli magicznej z poważnymi zaburzeniami mentalnymi, ale o nazwę istniejącego w psychiatrii i psychologii stanu, w którym chory myśli, że różne zjawiska zachodzą przez to, że o nich myśli. Wiecie – „a niech sąsiadowi zaleje mieszkanie” albo „dlaczego ta latarnia zgasła, gdy pod nią przechodziłem?”. Same zaburzenia obsesyjno-kompulsywne wystarczająco mocno mieszają człowiekowi pod kopułą, a tu jeszcze wydaje mu się, że jest czarownikiem Timem. W dodatku gdy jeszcze studiuje, bowiem to studenci byli obiektem badań Danielle Einstein. Nie wiadomo tylko, czy pochodzili z prowincji i jak często czarowali pod wpływem marihuany i alkoholu.

Alternatywne metody mierzenia składu świńskiej tuszy, M. E. Einstein


Świnia to raczej mało porywający temat badań dla osób niezaangażowanych w jakiś interes związany ze świniami. Bo kto się tak naprawdę interesuje tym jak wygląda dzień przeciętnej świni. Co innego martwa świnia. Jeśli żywa mogła jeszcze dostarczać pewnych – nawet jeśli były one oczywiste – tematów do badań, tak rozmyślania na temat martwej świni kończą się już chyba wraz z decyzją o zakupie przyprawy do grilla. I tylko prawdziwi pasjonaci tej tematyki znajdą jakiś sposób, żeby z truchła wykrzesać coś jeszcze. Zespół badaczy z Purdue University z M.E. Einsteinem w składzie, opracował kilka parametrów badania składu świńskiej tuszy, opierających się m.in. na całkowitej masie tłuszczu w tuszy, zawartości tkanki miękkiej i rzeźnik jeden wie czym jeszcze. Co by nie mówić, to dla hodowcy świń ta praca ma takie samo znaczenie, co praca o teorii względności dla fizyka.

Wykorzystanie analizatora jakości spermy do oceny ilości i jakości plemników u indyka, M. E. Einstein


Nie samą wieprzowiną człowiek żyje. W ramach odpoczynku od świńskich tusz, M.E. Einstein zajmował się pracą nad analizatorem jakości spermy indyków – mierzeniem ruchliwości i liczby plemników oraz wszelkimi pracami związanymi z ich występowaniem lub brakiem występowania. Może świata nauki ten Einstein nie podbił, ale przeciętny hodowca wieprzowiny i drobiu ma pewnie w domu święty obrazek z jego podobizną.

Analiza porównawcza dwóch zawiesin barytowych w badaniach jelita cienkiego, D.M. Einstein


Nie każdy i nie zawsze ma przywilej rozmyślania nad niedostępnymi dla nikogo kosmicznymi czarnymi dziurami. Niektórzy po prostu muszą zejść na ziemię i zajrzeć w czarną dziurę, którą mają pod ręką. Ktoś przecież musi dbać o nasze jelito cienkie, które w ramach badania zwanego wlewem doodbytniczym zalewa się zawiesiną barytu. D. M. Einstein prowadził prace mające określić czy lepszy dla naszych trzewi będzie roztwór X, czy roztwór Y. A teraz pytanie za 100 punktów: Badania którego ze wspomnianej tu dwójki Einsteinów będą ważniejsze dla przeciętnego zjadacza chleba?

Przewodnik po filmach dokumentalnych i wydaniach specjalnych serwisów informacyjnych, Daniel Einstein


Co by tu zrobić, gdy jest się mistrzem kanapy, ale ma się zobowiązujące nazwisko? Można połączyć przyjemne z pożytecznym i w ten sposób przyczynić się do rozwoju telewizji. Albo chociaż spisania części jej historii, tak jak Daniel Einstein, historyk telewizyjny, autor książek o emitowanych w amerykańskiej telewizji filmach dokumentalnych i specjalnych serwisach informacyjnych w latach 1955-1989. A jak zbyt dużo czasu poświęcisz na leżenie przed telewizorem, to do głowy może ci przyjść jeszcze zbadanie tego, jak w latach 1946-1970 telewizja pokazywała definicję kobiecości dla żeńskiej części widowni.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
5

Oglądany: 60216x | Komentarzy: 8 | Okejek: 43 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

03.05

02.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało