Armahema jest nazywany Banksym rosyjskich bloggerów eksploracji - zawsze potrafi znaleźć tajne, porzucone lub dobrze strzeżone miejsca, do których warto wejść i je spenetrować. Tym razem dostał się do czynnego schronu przeciwatomowego, którego lokacji nie ujawnił. Nie opisał też zdjęć i nie ujawnił innych szczegółów wyprawy, wiadomo jedynie, że tym razem nie było to kompletnie opuszczone miejsce.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą