Ze wszystkimi internetowymi listami jest taki problem, że niezależnie od tego, jak bardzo by się starać, i tak każda będzie niekompletna (co skrupulatnie wytkną czytelnicy). Stąd dzisiaj druga część listy największych, nieżyjących już gwiazd rocka i gatunków blisko spokrewnionych.
Dowcipy o basistach przynajmniej w jednym przypadku mijają się z prawdą. Ten przypadek to Cliff Burton, nieodżałowany basista Metalliki, z którym działający po dziś dzień zespół nagrał według wielu najlepsze płyty w swojej historii. Zanim jednak wydatnie przyczynił się do powstania "Kill 'Em All", "Ride the Lightning" i "Master of Puppets", Burton odbierał solidną edukację muzyczną i występował z zespołem Trauma. W Metallice pojawił się w miejsce Rona McGovneya, którego reszta muzyków uznała za zbyt poważnego (McGovney nie pił alkoholu). Cliff Burton grał z Metallicą tylko przez niecałe cztery lata. W 1986 zginął pod autokarem, którym zespół podróżował w trasie.
Prawdziwego talentu nie są w stanie zdusić nawet najbardziej zdeterminowani nauczyciele - fakt, że wyrzucono go ze szkoły muzycznej, wcale nie przeszkodził Czesławowi Niemenowi w zostaniu jednym z najwybitniejszych polskich muzyków w historii. Urodził się w 1939 roku, zmarł 17 stycznia 2004 po przegranej walce z nowotworem. Nagrywał od wczesnych lat 60., tworząc najpierw "Pod papugami", a potem, w 1967 roku, "Dziwny jest ten świat" - utwór oraz płytę, która jako pierwsza w polskiej historii uzyskała status złotej.
Według Hit Parader Bon Scott był 5. najlepszym "metalowym" wokalistą w historii. Jego następca zajmuje na liście dopiero 39. miejsce, jednak bez ani jednego, ani drugiego zespół AC/DC nie byłby tym, czym jest dzisiaj. Scott był pierwszym frontmanem australijskiego giganta, z którym nagrał między innymi najsłynniejsze "High Voltage", "It's a long way to the top" i - u schyłku - "Highway to hell". Bon Scott zmarł 19 lutego 1980 roku, zadławiwszy się własnymi wymiocinami po wyjątkowo długiej i intensywnej alkoholowej libacji. Zatrudniony w jego miejsce Brian Johnson również zaczął od mocnego uderzenia, nagrywając doskonale znane "You shook me all night long".
Big Brother & the Holding Company może i nie miał zostającej w pamięci nazwy, ale z całą pewnością miał jedną z największych artystek wszech czasów - blues-rockową Janis Joplin. W przeciwieństwie do wielu muzyków z tej i poprzedniej listy Joplin wcale nie miała trudnego dzieciństwa ani patologicznych rodziców. Sama była jednak trudnym dzieckiem, które poświęciło się muzyce, alkoholowi i narkotykom. Z Big Brother & the Holding Company nagrała dwie płyty, kolejne dwie solo, przy czym tę ostatnią wydano już po śmierci Joplin. Zasłynęła m.in. takimi utworami jak "Piece of my heart" czy "Try (just a little bit harder)". Zmarła 4 października 1970 roku z przedawkowania narkotyków. Miała 27 lat.
Muzyczny brat (lub może bardziej syn) Jimiego Hendriksa, Stevie Ray Vaughan został okrzyknięty mianem jednego z najlepszych gitarzystów wszech czasów. Występował z zespołem Double Trouble, a także z Davidem Bowie i Jacksonem Brownem, którzy - zobaczywszy Steviego na festiwalu w słynnym Montreaux - pomogli mu wypłynąć na szerokie wody. Nagrał m.in. "Crossfire", "Life without you" i wiele innych utworów, których znakiem charakterystycznym jest jego pełna ekspresji gra na gitarze. Stevie Ray Vaughan zginął 27 sierpnia 1990 w katastrofie lotniczej. Trzema innymi helikopterami lecieli David Bowie, Robert Cray i Eric Clapton z ekipami. Steviemu trafił się czwarty - jedyny, który się rozbił.
Do Petera Steele'a przyznają się zarówno Rosjanie, Gruzini, Szkoci, Irlandczycy, jak i... Polacy. Urodzony w Nowym Jorku - jako Petrus T. Ratajczyk - wokalista zapewniał jednak, że jego "korzenie [po ojcu] są bardziej polskie niż rosyjskie". 81. miejsce na liście najlepszych wokalistów Hit Parader nie do końca odzwierciedla przebieg kariery Petera, który przez lata występował w Type O Negative, od czasu do czasu udzielając się również w innych zespołach. Wsławił się m.in. okładką płyty "Slow Deep and Hard", przedstawiającą (pierwsze wydanie) w dużym powiększeniu... jego odbyt. Warto posłuchać np. utworów "Anesthesia" czy "My girlfriend's girlfriend". Peter Steele zmarł 14 kwietnia 2010 roku z powodu tętniaka aorty.
32 lata wspólnego grania. Jeff Hanneman i Kerry King na gitarach, Dave Lombardo na Perkusji i Tom Araya na basie i przy mikrofonie, czyli "Slayer, k**wa!". Hanneman brał udział we wszystkim, co powstało pod znakiem Slayera. Pisał teksty i muzykę - stworzył m.in. "Raining blood" czy "Angel of death". W 2011 roku zaczęły się kłopoty zdrowotne Jeffa - zapoczątkowane ponoć przez ugryzienie jadowitego pająka. Jeff Hanneman już nie wrócił do grania. Zmarł 2 maja 2013 roku na niewydolność wątroby spowodowaną wieloletnim nadużywaniem alkoholu.
Mając znanego producenta muzycznego za ojca, łatwiej jest rozpocząć karierę w branży, ale Dimebag Darrell poradziłby sobie i bez jego pomocy. Gitarowy talent Dimebaga znalazł ujście w zespole Pantera, jednej z najsłynniejszych, aczkolwiek już niedziałających grup metalowych w historii. Dimebag Darrell pomógł wylansować m.in. "I'm broken" i "5 minutes alone". Na początku XXI wieku muzycy Pantery przestali się dogadywać, Darrell i jego brat Vinnie Paul założyli Damageplan. Podczas koncertu 8 grudnia 2004 roku na scenę wdarł się chory psychicznie były komandos Nathan Gale i 5-krotnie postrzelił Dimebaga w głowę, bo "wydawało mu się, że muzycy z niego szydzą". Zabił cztery osoby, aż w końcu sam zginął od policyjnej kuli.
"Tak... Tak... to ja", "Nie pytaj o Polskę", "Biała flaga", "Telefony", "Mamona" - lista niezapomnianych utworów stworzonych przez lub przy udziale Grzegorza Ciechowskiego jest ogromna. Był twarzą Obywatela G.C. i Republiki, pisał teksty dla Justyny Steczkowskiej i Lady Pank (np. "Zostawcie Titanica"). Komponował, grał, śpiewał i pisał ambitne teksty, których przesłanie nie raz godziło w kreowany obraz rzeczywistości. Grzegorz Ciechowski zmarł 22 grudnia 2001 roku, pośmiertnie odznaczono go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Pod koniec lat 80., kiedy Rysiek Riedel coraz bardziej oddalał się od rzeczywistości, Tadeusz Nalepa koncertował razem z zespołem Dżem, nagrywając nawet album "Numero Uno". Jednak był to jedynie maleńki epizod w wielkiej karierze muzycznej Tadeusza Nalepy, gitarzysty, wokalisty, poety, bez którego polski blues i rock wyglądałyby dzisiaj zupełnie inaczej. Z Blackout a potem Breakout nagrał m.in. "Kiedy byłem małym chłopcem", "Modlitwę" i "Gdybyś kochał, hej". Tadeusz Nalepa odszedł 4 marca 2007 roku. Zmagał się z ciężką chorobą nerek.
Śpiewak operowy na liście gwiazd rocka? Bez wątpienia Luciano Pavarottiemu należy się tu honorowe miejsce. Mimo że był tenorem i występował w operze, wiódł prawdziwie rockowe życie. Nie stronił od alkoholu, zostawił żonę dla 35 lat młodszej od niego kobiety i narobił morze długów, ale i tak został zapamiętany jako najcieplejszy spośród operowych gigantów. A to dzięki wesołemu usposobieniu i niezwykle intensywnej działalności charytatywnej - koncertów, podczas których występował z największymi gwiazdami muzyki. Śpiewał wtedy m.in. "Too much love will kill you" z Queen, "Let it rain" z Bon Jovi, "Miss Sarajevo" z U2. Luciano Pavarotti zachorował w 2004 roku. Odwołał pożegnalną trasę dookoła świata. W 2006 lekarze usunęli mu raka trzustki, ale rok później, 6 września 2007 roku, stan artysty bardzo się pogorszył. Odszedł o 5 nad ranem w Modenie.
Jak napisał jeden z użytkowników YT, "Bóg ma naprawdę za***isty zespół tam na górze". A ta lista NADAL jest niekompletna.Źródła: 1,
2
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą