Niedoszła katastrofa lotnicza w Seattle

Jak widać duch w narodzie ginie więc należy skończyć tę ankietę, bo ludzie o słabszych nerwach mogą się roztroić nerwowo. O ile kilka dni temu malkontenci stanowili około 50% głosujących, tak teraz szala przechyliła się na ich rzecz jeszcze bardziej - 61 %. Cóż pocieszający jest fakt, że jest grupka prawdziwych Polaków i jest ich aż 15%, którzy mimo wszelkich przeciwności wciąż są przekonani o zwycięstwie naszej drużyny w całym pucharze (prawdopodobnie dlatego że liczą na 8:0 z Portugalią oraz 12:2 z USA). Dziękujemy wam za wiarę, nieprawdą jest że nadzieja matką głupich. Zaprawdę powiadam wam oni rację mieć będą, ci którzy twierdzą że Polska wyjdzie grupy. To rzecz niezaprzeczalna, wyjdą z grupy, jak zapowiedział Pablo, wprost na lotnisko.

Wyniki oficjalne ankiety:

W imieniu pracowników Daewoo FSO składamy serdeczne podziękowania za uratowanie 1000 miejsc pracy. Bóg zapłać.

W samolocie dolatującym do Seattle nagle wystąpiła awaria wszystkich urządzeń pokładowych i pilot stracił orientacje. W pewnym momencie widzi, że na dachu wysokiego białego wieżowca stoją jacyś ludzie. Zniża zatem lot i pisze na kartce olbrzymimi literami:
"GDZIE JESTEM?".
Okrąża budynek, a ludzie z białego wieżowca układają na dachu odpowiedź:
"W SAMOLOCIE"
Po chwili samolot idealnie trafia na lądowisko lotniska w Seattle. Zzieleniały ze strachu drugi pilot dochodzi do siebie i pyta:
- Kapitanie, JAK pan tego dokonał?

- To proste - odpowiada - Skoro dostałem tak sensowną odpowiedź, to ten biały budynek mógł być jedynie biurem Microsoftu. A kiedyś, gdzieś, wyczytałem, że wybudowano go 5 kilometrów na północ od lotniska.