Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Inteligentna jazda > macierzyństwo
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
https://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53581,5483843,Wybor_Julii.html

potwór czy załamana matka?

Nawet nie chcę sobie wyobrażać co ja bym zrobiła. Staramy sie z mężem o dziecko i prześladują mnie myśli a co jak urodzi się chore? A co jak sobie nie poradzę?

--
Suwaczek z babyboom.pl

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
elesoft - Superbojownik · przed dinozaurami
Temat, faktycznie, trudny i mało przyjemny.

Z jednej strony - trudna sytuacja rodziców, z drugiej, tragiczna sytuacja dziecka. Generalnie, zgadzam się z tym co zrobiła matka dziecka. Nie podoba mi się jedynie, że nadała taki rozgłos sprawie, opisując to wszystko w książce, a później występując w programach telewizyjnych. To już uważam za (udaną) próbę skomercjalizowania własnego nieszczęścia.

Rodzice powinni mieć pełne prawo decydowania o życiu lub śmierci dziecka, jeśli jest pewność (a za pewność uważam powtórzone kilkukrotnie badania, stwierdzające za każdym razem to samo), że jego życie nawet nie będzie przypominało normalnego. Tylko niech to nie będzie „roztrzaskanie główki o ścianę”, a raczej humanitarnie przeprowadzona eutanazja. Mój pogląd jest być może bardzo radykalny, leczy wydaje mi się jak najbardziej słuszny. Nie można skazywać dziecka na życie jako roślina – skoro nigdy nie będzie mogło mówić, chodzić, samodzielnie się załatwiać – będzie po prostu skazane na wegetację.

To pierwsza kwestia.
Kolejną jest podejście do problemu.
Osobiście, nigdy nie podjąłbym się opieki nad tak chorym dzieckiem - możecie mnie nazwać egoistą (czy jak tam jeszcze chcecie), ale nie miałbym w sobie tyle siły, by zająć się nim tak, jak tego wymaga jego choroba. Opieka nad zdrowym dzieckiem to wyzwanie i wyrzeczenia. Choroba to zwielokrotnienie obowiązków, potrzebnego czasu, oraz potrzebnych na ten cel pieniędzy. Psychicznie też bym nie dał rady. Być może nie jestem jeszcze na tyle dorosły, by sprostać temu wyzwaniu. I śmiem twierdzić, że nigdy do tego nie dorosnę. Nie zdecydowałbym się poświęcić rodziny i kariery na rzecz zajmowania się chorym.

Dlatego rozumiem, i popieram decyzję zarówno Julia Hollander, jak i innych kobiet/rodzin stających w podobnej sytuacji.
Nie do końca rozumiem motywy kierujące ludźmi, poświęcających (zwłaszcza z wyboru) całe swoje życie, na rzecz drugiego człowieka. Jednakże (o ile to nie jest słomiany zapał, a później ucieczka od obowiązków) podziwiam i szanuję ich decyzję.

Odpowiadając na zadane przez Ciebie pytania - nie można z góry zakładać, że dziecko urodzi się chore. Tak samo, jak nie zakładasz, ze wsiadając do samochodu, będziesz miała wypadek. Nie popadajmy w jakąś paranoję.
Wiele z chorób może być zdiagnozowanych na etapie życia płodowego, a wtedy można podjąć decyzję o ewentualnej aborcji, która, nawet w Polsce, jest dopuszczalna w takich sytuacjach.

lysy2
ja mam postawę w zasadzie zbieżną z :elesoft
dla mnie ważniejszą sprawą jest moja partnerka i nasz związek, a dopiero w drugiej kolejności potomstwo (póki co dzieci nie posiadam). wyznaję kult witalności, życia jego pełnią i też nie sądzę, abym potrafił sobie poradzić z takim problemem z jakim borykała się wspomniana matka. uważam więc, że dla dobra dziecka i mojego w dłuższej perspektywie byłoby lepiej gdyby zajmował się nim ktoś inny. może to egoizm, ale to nieistotne.
myślę, że gdyby postawić każdego z nas wszystkich w takiej sytuacji, to teraz wypowiedziane poglądy same by się zweryfikowały i nasza reakcja i decyzje pewnie różniłyby się od tych wydumanych obecnie.

--
Jechać - nieważne dokąd. Ważne żeby bokiem...

organek
organek - Superbojownik · przed dinozaurami
Czytając ten artykuł miałem wrażenie, że świat stanął na głowie. Otóż jako bohaterstwo sprzedaje się nam coś zupełnie przeciwnego - porażkę. Mówią, iż bohaterstwem jest przyznanie się do tego. Moim zdaniem to nie bohaterstwo, to po prostu racjonalny (wcale nie prosty) wybór, za który należy się szacunek i chwila zadumy nad nieszczęściem. Ale robienie z tej kobiety wzoru do naśladowania, wyzwolicielki, etc. (zresztą na jej życzenie) to już dla mnie zwykły idiotyzm. Moim zdaniem na podziw zasługują właśnie ludzie, którzy poświęcają się dla tych dzieci, czasem poświęcając swoje szczęście, czasem je odnajdując.

Autorce posta życzę powodzenia i trzymam kciuki, aby wszystko dobrze się ułożyło.

--
...na górze róże, fiołki na dole, tak mi się nie chce, że ja pierd*lę...

KrissDeValnor
KrissDeValnor - Superbojowniczka · przed dinozaurami
cóż..
kiedyś za całą medycynę służyła nam natura i to ona dokonywała selekcji zdrowych/chorych słabych/silnych zaraz po ich urodzeniu. Teraz mamy medycynę, rurki, kroplówki, igły, cewniki, łóżka antyodleżynowe itp cuda i jesteśmy w stanie podtrzymać człowieka przy życiu przez wiele lat nie wiadomo czy z godnie z jego wolą ale wbrew woli natury...

Każdemu łatwo jest osądzić, powiedzieć "zwyrodniała matka" jak mogła oddać maleństwo!! Jak mogła chcieć je zabić?! NIE MA SERCA!!!

chciałabym widzieć tych krzykaczy w jej sytuacji, kiedy padną na pysk i będą krzyczeć przez łzy "nie wytrzymam!!!"

Nie mam dzieci, nie mam ich nawet w planach w najbliższym czasie, ale latka lecą i częściej ostatnio chodzę na chrzciny niż na wesela. Znam wiele młodych matek, w tym z jedną byłam kiedy przechodziła załamanie nerwowe opiekując się swoim ZUPEŁNIE ZDROWYM synem (jutro skończy roczek ), i tak się zastanawiam.. jeżeli do takiego skrajnego wyczerpania może doprowadzić zdrowe dziecko, co musi się dziać w psychice matki w przypadku dziecka niepełnosprawnego???
Dlaczego zaraz po porodzie nie odwiedza młodej matki psycholog??? Nie wiem jak jest w innych krajach ale u nas - urodziłaś? za*ebiście, masz tu dziecko, jutro cie wypisujemy, następna proszę!!

Wykształciliśmy kulturę, która jak lew broni życia poczętego, a potem radź se sam! Wydaje nam się to tak moralnie oczywiste: urodziłaś masz wychować! jak masz usunąć to lepiej oddaj do adopcji, ale bez względu na to co zrobisz i tak cię potępimy!

:elesoft a nie pomyślałeś że ta książka jest jakby próbą dokonania publicznej spowiedzi, są takie rzeczy w nas, które chciałoby się wykrzyczeć. Przez stulecia budowania społeczeństw wykształcono nam bardzo skomplikowane sumienia które czasem żrą od środka. Może ta matka krzyczy "nie potępiajcie mnie!" do samej siebie..

Anvariel
Nie chcę oceniać tej kobiety. Uważam, że nie mam do tego żadnego prawa. Nie byłam w takiej sytuacji, nie wiem jak ona sie czuła i co przeżywała - mogę się tylko domyślać. A takie domysły nie oddadzą nawet w kilku procentach tego co naprawde działo się w sercu i umyśle tej kobiety.

Wiem jedno, jeśli dziecko miało być niekochane i traktowane tylko i wyłącznie jako ciężar, to może lepiej się stało że zostało oddane. Szczególnie, że z tekstu artykułu wynika, że zastępcza matka bardzo je kocha.

Bardzo negatywne odczucia wywołało u mnie natomiast jedno zdanie z tego artkułu. "To Jay pierwszy postawił żonę przed wyborem: albo Immie, albo ja".
Czy takie stawianie sprawy przez "niby" kochającego męża jest uczciwe? Czy naprawdę zostawiły swoją żónę i zdrową córeczkę, gdyby nie zdecydowała się ona oddać dziecka?

--
Miał tu być jakiś mądry cytat, ale mi się nie chce takiego szukać.

ecomitam
ecomitam - Średniowieczna bździągwa · przed dinozaurami
Nie doczytałam artykułu do końca ... nie mogłam ! Tym bardziej , że mam pacjentkę " roślinkę " - nie jedną zresztą - , której rodzice , myślę , że cierpią strasznie ! Ale nie dają tego poznać po sobie , kochają ją i cudownie zajmują się nią ! Dziewczynka poza mruganiem oczkami,nie ma żadnego z nimi kontaktu, nie wydaje z siebie żadnych dżwięków , karmiona jest przez sondę , respirator oddycha za nią ...Zawsze bardzo przeżywam , kiedy mam tam pójść ! Podziwiam ich i bardzo szanuję, za to , że nie oddali jej ...A jednocześnie wiem , że ja nie dałabym, psychicznie i fizycznie pewnie też ,rady takiemu wyzwaniu ! Więc nie potępiam w żadnym razie autorki artykułu , jest to tak straszny wstrząs dla rodziny , że nie sposób go opisać !


...Anvariel - znam sporo rodzin w których , mężczyżni nie dali rady i zostawili rodzinę, po urodzeniu się kalekiego dziecka , zostawiając cały "problem " żonie !


:myszkak kochana, nie czytaj proszę takich artykułów , nie zakładaj , że Twoje dziecko będzie chore , bo zwariujesz ! Jesteś młoda , zdrowa , wszystko przed Tobą , życzę Ci udanego macierzyństwa !

--

nereis
nereis - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Po pierwsze to na razie nie dojrzałam do dzieci i wiem że ciężko będzie mi bez zastrzeżeń kochać tak mała istotę, a już w przypadku choroby jest to dla mnie nie wyobrażalna tragedia dla rodziny. I wcale się nie dziwie ojcu- > albo ja albo ona. Również się boję że moje dziecko w przyszłości może być chore, chyba w każdym drzemie taka obawa. Jest to straszna tragedia. Wiem że nie poradziłabym sobie z tak wielkim obowiązkiem i odpowiedzialnością. Oddałabym je do specjalistycznego ośrodka.
Popieram zdanie :KrissDeValnor o naturze i selekcji naturalnej. W sumie o przekleństwie medycyny. Są to koszta cywilizacji.
Nawet najgorszemu wrogowi nie życzę takiego nieszczęścia.

--
Kocham audiobooki :hot
Forum > Inteligentna jazda > macierzyństwo
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj