Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Inteligentna jazda > D jak Dystans
lysy2
Hej
Przy okazji emocji jakie wzbudził ten filmik
https://www.joemonster.org/filmy/7665/Oh-Jesus#commentBegin
mam pytanie:
Jak nauczyć ludzi dystansu do otaczającego świata?
Niektórzy mają inni nie.
Czy można się go nauczyć? Czy można go nauczyć kogoś kto jest dosyć oporny? może nie można?
Ja mam chyba wrodzony, choć dojrzewał on do obecnej formy jakiś czas, ale czy można dystansu nauczyć kogoś kto go nie ma?
Pytanie jest istotne, bo moim zdaniem jeśli ludzie mają dystans do siebie i otaczającego świata, to są tolerancyjni, częściej się uśmiechają, nie są konfliktowi itd. - jednym słowem świat z takimi ludźmi jest piękniejszy.
Wiem, że beton się trudno uczy, no ale może ktoś ma doświadczenia z pozytywnym rezultatem lub chociaż niezdecydowanych można nauczyć dystansu?
Mi się wydaje, że przychodzi to z wiekiem/doświadczeniem lub silną chęcią bycia takim, a nie innym. Raczej ma na to wpływ otoczenie w jakim się wychowujemy. Możliwe, że wykształcenie/obycie wśród ludzi, którzy są otwarci. Ale, czy to tylko cecha nabyta, czy trzeba się z nią urodzić?
Jakie są Wasze doświadczenia i pomysły?

--
Jechać - nieważne dokąd. Ważne żeby bokiem...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
Jestem wierzący. Oprócz tego nie mam ochoty być raniony. Z tego względu po przeczytaniu niniejszych komentarzy po prostu zaniechałem obejrzenia filmu. W obawie, że mógłby mnie zranić. Co więcej: nie trzeba być geniuszem, żeby dojść do analogicznego wniosku i bez komentarzy. Sam tytuł oraz pierwsza scena powinny wystarczyć.

I na tym to powinno polegać! Na tym, że jak człowiek ma tyle klepek, ile trzeba, to ucieka od czegoś takiego. Po cholerę oglądać coś, co prawdopodobnie Cię zrani, obrazi, czy cokolwiek? Czy kogoś bawi bycie obrażonym? Jeśli tak, to proszę bardzo, tylko proszę później nie mieć pretensji, że kto inny Cię obraża - skoro Cię to bawi. Jeśli nie - nie oglądaj filmu i po sprawie. A jeśli ktoś nie potrafi dodać dwóch do dwóch i musi mimo takich komentarzy, tytułu i początku obejrzeć całość, to jest moim zdaniem niepełnosprawny intelektualnie. Nie można budować świata tak, żeby równać do takich ludzi.

Poza tym jako orędownik wolności słowa jestem przeciwko jakimkolwiek sankcjom za tzw. obrazę uczuć religijnych. Takie sankcje jestem w stanie przyjąć pod jednym warunkiem: że jeśli chronią religię A, to w takim samym stopniu chronią religię B, która nakazuje wyznawcom obrażanie religii A i czucie się urażonymi, ilekroć ktoś tego nie zrobi. Bo dopiero wtedy będzie równość wobec prawa. Oraz przepełnione więzienia. Do kroćset! Nie ma na świecie człowieka, który by nie obrażał żadnego obiektu kultu religijnego!

Nie oglądałem filmu, bo chciałem sobie oszczędzić negatywnych emocji. Jeśli jest mniej więcej taki jak sądzę, to nie cierpię tego typu filmów i żartów. Ale naprawdę wystarczy mi, że nikt mnie nie zmusza do ich oglądania. A już na pewno nie chciałbym żyć w świecie, w którym karano by za propagowanie treści, których propagowania nie cierpię!

Pozdrawiam,


P.S. Jeśli masz na ten temat inne zdanie niż ja, to przyjmij na moment, że niezgadzanie się ze mną uraża moje uczucia religijne. Czy powinieneś/powinnaś za to odpowiadać?

--
Pietshaq na YouTube

Netzach
Netzach - Superbojownik · przed dinozaurami
Zgadzam sie z - obraza uczuć religijnych byłaby wtedy, gdybym przyszedł do domu osoby wierzącej (bądź np. zaczepil na ulicy) i powiedział - Twoja wiara jest bez sensu (lub dosadniej). Jesli ja w swoim domu trzymam plakat z napisem "[tu wpisz wyznanie] jest do dupy" to jest to wyraz mojego swiatopogladu, ktorego nikomu nie narzucam; to samo tyczy sie galerii i innych miejsc gdzie osoba danego wyznania przebywac nie musi - umieszczenie takiego plakatu/filmu w srodkach komunikacji miejskiej uwazalbym jednak za pewnego rodzaju ponizenie - nasmiewanie sie z pewnej grupy ludzi, co juz nie jest ok.
Osoby mieniące się bardzo religijnymi maja tendencje do przypisywania swoim poglądom cech racji jedynie slusznej, ida nawet daje i swój swiatopoglad staraja sie narzucic wszyskim wokół (wiekszosc wyznań do tego zachęca), stąd krótka droga do stania sie "krzyżowcem" szukającym wszędzie - nawet tam, gdzie nikt tej osoby nie zaprasza - poglądów odmiennych on jej/jego, zapominając zupełnie że to co dla Ciebie jest swięte dla mnie nie musi - szanuje Twoją wiare/przekonania - dlatego nie wchodzę do Twojej swiatynii i nie bezczeszcze ołtarzy. Jesli natomiast nasmiewam sie z Twojej wiary i jej symboli w gronie swoich przyjaciół, ktorzy podzielają mój poglad - jest to nasza prywatna sprawa swiadcząca wyłącznie o tym, ze brak nam klasy i kultury - nie wiem natomiast, czy powinno to Cię obrażać.
Filmik swoja droga beznadziejny - znamy przecież wszyscy setki karykatur i dowcipów rysunkowych w ktoych występują osoby ważne w religii chrzescijańskiej, na które nikt nie narzeka bo są po prostu smieszne, w przeciwieństwie do wspomnianej animacji (moja subiektywna ocena).

--
Cinebench R10 = 19867

lysy2
i :Netzach - napisaliście mądre rzeczy dotyczące tolerancji, z którymi się w zasadzie zgadzam
Natomiast nie o to tak naprawdę pytałem w tym poście
Rozumiem,że nie zawsze wg. Was można mieć dystans do pewnych spraw. A może jednak?
Może jednak można oglądać bez uszczerbku dla siebie pewne treści i je tolerować niezgadzając się z nimi (gdziekolwiek by nie były umieszczone)? Może nie można...
Ale czy tego pewnego dystansu/tolerancji jaką prezentujecie można się nauczyć? Czy można jej nauczyć innych mniej tolerancyjnych ludzi?

--
Jechać - nieważne dokąd. Ważne żeby bokiem...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
Nie napisałem Ci wprost, bo prawdę mówiąc nie wiem, czy po tym, co napisałeś, uważasz, że mam dystans, czy nie. Uważam, że mam. Na własny użytek polega to na tym, że jestem powyżej obrażania się za takie rzeczy - po prostu ich nie oglądam. Oczywiście to "powyżej" to głównie po to, żeby mile połechtać swoje ego - bo mile połechtane ego będzie chciało trwać w tym stanie, a stan uważam za obiektywnie niezły. Szkoda moich nerwów na obrażanie się o coś tak prymitywnego - jak sądzę z komentarzy, tym razem odnoszących się do samej jakości filmu (którego nie oglądałem nadal).

Dystans trudno mi zachować tylko wtedy, gdy wiem, że ktoś celowo mnie obraża. Wówczas, faktycznie, czuję się urażony - i to nawet wtedy, kiedy (zapewne przez ignorancję) metoda wybrana przez obrażającego nie jest obiektywnie obraźliwa. Tego typu sytuacja ma miejsce, gdy ktoś wyzywa mnie od pedałów (kluczowe słowo: wyzywa; jeśli nie brzmi to jak wyzwisko, a ocena mojego zachowania, po prostu grzecznie prostuję i nikt nie jest urażony). Wtedy się obrażam - nie dlatego, żebym uważał, że "pedał" to wyzwisko czy cokolwiek złego, lecz za to, że ktoś chciał mnie obrazić. A przy okazji obraża homoseksualistów, sugerując, że imputowanie przynależności do ich grupy jest obraźliwe, co mnie osobiście nie obraża - ale wkurza.

Ufff... Chyba za bardzo namieszałem ;)

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

lysy2
nie namieszałeś
W moim wcześniejszym zdaniu: "Ale czy tego pewnego dystansu/tolerancji jaką prezentujecie można się nauczyć?" chyba wyraziłem się dosyć jasno - uważam, że dystans macie
Niemniej dalej nie wiem, czy jest on wrodzony, czy nabyty, a tego właśnie chciałbym się dowiedzieć.
Co do problemu obrażania kogoś używając obojętnie jakiego wyrazu po to tylko, żeby obrazić, kwestia interpretacji oraz tolerancji wobec podobnych zachowań była już parę wątków niżej wyjaśniana.
Ale jak to jest z tym dystansem? Nabyty/wrodzony i dlaczego akurat tak?

--
Jechać - nieważne dokąd. Ważne żeby bokiem...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
zaDuplin - Superbojownik · przed dinozaurami
Wiesz co...mnie się wydaje iż dystans/tolerancja jest cechą nabytą.
Uczą ( lub nie) nas tego rodzice/rodzina.
Pokazują różne punkty widzenia na ten sam problem, pokazują złożoność.
Choćby w przedszkolu - dzielenie się zabawkami, reakcja na przezywanie, drażnienie.
Zachowanie w samochodzie lub w sytuacji mocno stresowej.
Tonuje to negatywne emocje i pomaga je opanowac.
Dla mnie to jest tolerancja - dajaca innym prawo do wyrażania swojego pogladu. Jak mi sie nie podoba - odchodzę/nie oglądam.
Nie zmuszę przecież nikogo do niewrażania swoich opinii - ale mam wladzę nie słuchania/oglądania.
No chyba ze ktoś się do rękoczynów ucieka żeby mnie przekonać (np do oddania komórki/portfela).
O ile nie jet to poparte mocnym argumentem (np AK47 lub podobnym) odpowiadam podobnym aktem - albowiem chrześcijanin ze mnie kiepski.

--
make me believe and I will die for you

sunnivva
Nie wiem, zaDuplin, czy mogę się z Tobą zgodzić. Znam wielu ludzi, do których nie przemawia ani argumentacja, ani środowisko, w którym przebywają. Wymagają oni nie tylko tolerancji, ale aż akceptacji ich poglądów i zachowań, bo mają do niej prawo; sami jednak nie mają za grosz dystansu. Żarty o pedałach/murzynach/ Żydach* traktują jako osobistą obrazę; co więcej: stwierdzenie o moim ojcu "wredna paskuda" potraktowano swego czasu jako absolutny i niedopuszczalny brak szacunku, nie biorąc pod uwagę, że w mojej rodzinie takie stwierdzenie jest traktowane jako komplement.

Jak wspomniał, mam wrażenie , że to kwestia odpowiedniej ilości klepek, ale także umiejętność słuchania oraz otwartość na cudze poglądy i argumentację uczą dystansu. Jeśli brakuje któregokolwiek z tych czynników, środowisko nie będzie pomocnym źródłem.


______________________________
*nomenklatura celowa, potocznie stosowana, politycznie niepoprawna - jak to w dowcipach bywa.

--
Jest dla mnie przewidziane specjalne miejsce w piekle. Tron

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Ależ jak najbardziej zaDuplin ma rację w zdaniu: "Uczą ( lub nie) nas tego rodzice/rodzina."
Rozwój emocjonalny (, który poniekąd kształtuje nasze wyobrażenia,odczucia) jest jak najbardziej związany przyczynowo ze środowiskiem w jakim dojrzewamy. To opiekunowie, rodzice, wychowawcy przyczyniają się do rozwoju empatii. Zachowanie empatyczne, również takie jak "dystans, dystansowanie się", odczuwanie uczuć innych, czy też w dalszym rozwoju skutkowym zjawiska - znieczulica albo i współczucie nie tworzą limitu, granicy poznania, na którą powołuje się ze strachu pietshaq. Bojąc się poznawania nowych doznań właśnie dystansujemy się wobec nich. Uciekamy, bo (chyba) się boimy.
A te żarty o pedałach/ murzynach/ itd. to jest wynik właśnie zaburzeń rozwoju harmonii emocji, i co dalej - rozwoju moralnego, etycznego itd. Agresja powodowana jest sprzeciwem. "Dystansując" się - właśnie uciekamy. Nie potrafimy (chyba) oddać własnych reakcji na uczucia innych. Dlaczego?
Strach.
Obawa przed wyśmianiem.
Niezrozumienie z racji nieumiejętnych prób wyjaśnienia własnych poglądów (racjonalnie) - to trudne dla przyjaciela pietshaq. Bo człowiek ma tyle klepek we łbie aby zrozumieć na czym polega "dystansowanie" się i zrozumienie odczuć innych.
Wystarczy chcieć.
Bravo lysy2 za temat.
Dystansu można się nauczyć, współistniejąc właśnie z innymi, tymi którzy nie potrafią "dystansować" się, odstawić własne uczucia i poznać odczucia innych.
Tak dla mnie.

--
jestem tu jeszcze.

yarecki21



A kim Ty jesteś, że chcesz ludzi uczyć i decydować czego uczyć? Szczycisz się, że jesteś "długodystansowcem". Czy, "krótkodystansowcy" piszą na forach, co zrobić, aby nauczyć ludzi patrzenia na świat z ich punktu widzenia? Nie sądzę. Dlaczego zakładasz, że "dystans" jest czymś pozytywnym?

Dla mnie to pojęcie oznacza postawę, polegającą na pozbawionym emocji podejściu do spraw emocje wywołujących, czyli skrajna forma obojętności. Wpisuje się to w model bezstresowego życia na luzie, bez odpowiedzialności, bez wyższych wartości.

Wyliczasz, że ludzie "mają dystans do siebie i otaczającego świata, to są tolerancyjni, częściej się uśmiechają, nie są konfliktowi itd.", a na jakiej podstawie tak piszesz? Własnych obserwacji? Czy dystans do wszystkiego jest warunkiem koniecznym, aby być wartościowym człowiekiem? Tak to przedstawiasz, a to oczywista bzdura.

Ok. Więc co jest przeciwieństwem podejścia z dystansem? Brak dystansu, czyli tak zwany bezzasadny bulwers. Problem polega na tym, że w pewnym momencie z perspektywy długodystansowców, każda emocjonalna reakcja staje się bezsensownym bulwersem. Nie potrafią nabrać dystansu do zachowań innych i zaczyna ich bulwersować czyjś rzekomy brak dystansu. Ot paradoks.

Śmiejesz się z ludzi, którzy nie zachowują dystansu, gdy ktoś obraża to w co wierzą. Jaka byłaby twoja reakcja, gdyby ktoś na przykład obrzucał gównem twoją rodzinę? Czy mógłbym wtedy, jak Ty teraz, być święci oburzony, że nie potrafisz zachować dystansu? Przecież to nikomu nie szkodzi, ot obrażą, wyszydzą, pośmieją się i zapomną?

Dystans. "Czy można się go nauczyć? Czy można go nauczyć kogoś kto jest dosyć oporny?" Można. Nazywa się to indoktrynacja i prowadzona jest w cywilizacji zachodnioeuropejskiej na szeroką skalę od prawie 50 lat.

Wszystko zaczęło się od ruchów hippisowskich, których wartości są wszystkim znane. Okazało się, że przedstawiciele tego pokolenia, zmęczeni polityką, stali się na nią zupełnie obojętni. W rezultacie rządzący mogli pozwolić sobie na więcej niż jeszcze kila lat wcześnie, kiedy wywołałoby to oburzenie społeczne. Hippisi mieli do tego dystans. I zobaczyli politycy, że to jest dobre.

Dlatego elity rządzące amputowały tym ideom wątki antysystemowe i od blisko pół wieku starają się zaszczepić społeczeństwu wartości takie jak tolerancja, otwartość, równość, solidarność, potrzeba bezpieczeństwa. W dużej mierze im się to udało. Otrzymaliśmy społeczeństwo, które jest plastyczne, podatne na zabiegi socjotechniczne, wierzące, że wszyscy są tacy sami, a więc przeciętne i nie stwarzające zagrożenia dla elit, płacące swoją pracą za podtrzymywanie niewydolnego systemu i unikające zmian inicjowanych oddolnie, czyli antyrewolucyjne. Otrzymaliśmy społeczeństwo, którym się maksymalnie łatwo kieruje, które finansuje swoje elity i robi to bez chwili refleksji, którego dominujące wartości mogą być modyfikowane wg uznania elit.

Piszę o tym, choć jest to tylko maleńki wycinek problemu, w kontekście "dystansu" do rzeczywistości. Ludzie kochani. Są osoby, które chcą, abyście byli zawsze uśmiechnięci, szczęśliwi, martwiący się jedynie tym co dziś wieczorem będzie w telewizji, nie wierzący w żadne śmieszne, wyższe wartości, z dystansem podchodzący do życia, idealni konsumenci. Takimi łatwo się kieruje.

pozdrawiam
Forum > Inteligentna jazda > D jak Dystans
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj