Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Inteligentna jazda > Nie matura lecz chęć szczera...
ulach
ulach - Superbojowniczka · przed dinozaurami
cyt:"Przykład z pracy maturalnej: „W III cz. Dziadów A. Mickiewicza opisywane są cierpienia Polaków wywożonych do obozów koncentracyjnych na Syberii w czasie II wojny światowej". Dawniej – maturo, witaj za rok. Znajomy podkreślił i napisał na marginesie: „rażący błąd rzeczowy". Każdy egzaminator podlega jednak kurateli tzw. weryfikatora. Weryfikator przyjrzał się zdaniu. – Kojarzy autora i tytuł, to już punkt – uspokajał rozjuszonego kolegę. – Wspomina o cierpieniach Polaków, przecież tak jest w istocie, trzeba to zaliczyć. Wysyłali ich Rosjanie na Syberię, też prawda. To już trzy słuszne stwierdzenia. Może trochę pomylił nazwę i czas, ale nie przesadzajmy, takie złe to znowu nie jest. Oceniamy zawsze na korzyść zdającego."

link do całego artykułu -https://tygodnik.onet.pl/30,0,6600,konfidenci__tapeciary__lanserzy,artykul.html

Zapytacie po co to wrzuciłam - przecież podobne tematy poświęcone bogoojczyźnianej edukacji były tu wałkowane wielokrotnie - a tak po prostu "sobie a muzom",bo w trzewiach trzęsie.

Znam sprawę od środka, jestem egzaminatorem, weryfikatorem - tendencja jest taka,żeby wyciągać za uszy,przepychać,polepszać statystyki - zgodnie z engelsowską dialetyką,gdzie "ilość przechodzi w jakość". Psu na budę taka edukacja.

--
Chcesz mieć chudy tyłek? Najlepiej żałuj. Podobno żal dupę ściska.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
Psu na budę cały system edukacyjny, w którym teoretycznie nie mogę dostać papierów, że jestem informatykiem na poziomie magistra bez czytania Sienkiewicza. Teoretycznie - bo papiery mam, a Sienkiewicza nie czytałem - ale zgodnie z literą systemu nie powinienem przez to mieć tego papieru.

Uważam, że przepuszczanie na siłę za uszy jest bez sensu - ale tylko z przedmiotu, którego uczeń ma prawo nie zdawać, żeby iść na studia. Czyli z każdego - oprócz języka polskiego. Mam nadzieję, że za parę lat będę mógł tu napisać "czyli z każdego" bez dodatkowych zastrzeżeń.

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

AyA_Mrau
AyA_Mrau - różowa grzywa · przed dinozaurami
Jak już wiele razy tu powiedziano, obecny system edukacji jest co najmniej kulawy. A matura swoimi, często zmiennymi ostatnio, kroczkami za nim podąża.

Trochę się skupie jednotorowo na sprawie tej matury z polskiego (bo jakoś nie widzę znów rozciągania tematu jak to całą szkołę należy przeorganizować).
Chociaż przyznaję, że większość naszej młodzieży zaczyna od jakiegoś czasu orać intelektualne dno, to z drugiej strony jakoś ciśnie mi się na usta, że nauka tzw. języka polskiego jak i egzamin z niego są częściowo bzdurne.
Pewne założenia z nowej matury popieram: czytanie ze zrozumieniem, szukanie wybranych informacji w tekście, formułowanie wniosków na podstawie tego, komunikatywne reprezentowanie własnych myśli itp. czyli szeroko pojęta zdolność rozumienia informacji i wysłowienia się. Ale na litość boską, cóż nam w życiu po dogłębnej wiedzy np. na temat martyrologii młodzieży polskiej w "Dziadach" A. Mickiewicza? (Oczywiście jak ktoś zamierza potem studiować coś związanego z literaturą to proszę bardzo, ale nie sądzę by takie zamiary miała większość maturzystów)
Dodając jeszcze, że wiele osób zniechęca się do książek z powodu tego całego przerabiania lektur i czytania ich na siłę. Jakieś informacje na temat ważnych pisarzy i poetów oraz ich dzieł powinno się posiadać, ale bez przesady. Poza tym przy tym wszystkim stosuje się z góry ustalone ocenianie, co jest wielkim dziełem a co nie, a to szkodzi kształtowaniu własnego zdania, bo znów co nam z tego, że będziemy potrafili powtórzyć wywody nauczyciela na temat danego utworu. A ja całe liceum chodziłam z myślą, żeby w końcu wyrzucić z siebie iż Mickiewicz jest dla mnie nadętym grafomanem, ale mając na uwadze iż nauczycielka uważała go za bóstwo i pewnie stwierdziła by, że moje zdanie wynika z faktu iż jestem za głupia by zrozumieć jago dzieła, dałam se spokój.

Może nie jestem za tym, żeby na siłę komuś poprawiać wynik, ale za tym by nie był on zależny od wciskania w papier zakutych interpretacji i wniosków. Pisanie na maturze dłuższej wypowiedzi pisemnej w odniesieniu do podanego tekstu, jest już jakimś krokiem w tym kierunku, ale to wciąż nie to. Bo cóż z tego, że ktoś sam czytając dany tekst potrafi go zrozumieć, wysnuć jakieś wnioski i ubrać je w słowa, popierając je tym iż w tekście potrafi wskazać podstawy do takiego myślenia, skoro to jest niezgodne z kluczem i powszechnie przyjętą interpretacją. Tutaj wracając do cytowanego fragmentu z artykułu, oczywiście pomylenie faktów to jest błąd i nie ma to nic wspólnego z interpretacją, ale swą wypowiedź oparłam generalnie na tym co mi wiadomo o maturze, bo w końcu nikt się nie krył z faktem iż trzeba pisać tak by "trafić w klucz".

Ostatecznie podsumowanie wyjdzie mi takie samo: psu na budę taka edukacja.

--

liver_sausage88
:Aya uczęszczając na zajęcia w liceum ogólnokształcącym uczysz się wielu rzeczy z wielu dziedzin ogólnie, jak sama nazwa wskazuje. Dla Ciebie czytanie Dziadów może być bez sensu a dla mnie tak samo bez sensu mogą być funkcje matematyczne. Nie ma co marudzić, kanon lektur i tak jest okrojony i wielu rzeczy tam nie ma. Chociaż muszę przyznać rację, że te dzieła są nudne, to fakt ;).
Dlatego też fajną rzeczą byłoby rozwiązanie, w którym uczniowie mogliby sami wybierać przedmioty których chcą się uczyć, i wtedy jak ktoś wybrałby literaturę to oprócz tych cholernych Dziadów czy Pana Tadzia miałby też arcydzieła ze światowej literatury (której niewielka ilość w kanonie jest dla mnie kpiną).
A z obowiązkowych rzeczy to zostawiłbym tylko naukę polskiego jako wykorzystywanie języka w praktyce, to jednak jest podstawa jak dla mnie, każdy wykształcony człowiek powinien umieć się składnie wypowiadać, a u "technicznych" często to kuleje ;)
A co do wyciągania na siłę - raczej w najbliższych latach nie ma szans na zmianę. Kiedyś nie było problemu, jak ktoś nie miał aspiracji to szedł do zawodówki, miał porządnie wyuczony zawód, zostawał zwykłym rzemieślnikiem w swoim fachu i jakoś się kręciło, a teraz nawet zawodówek nie ma ;)

lukrecja_borgia
:liver_sausage88 tak odnośnie programu i proporcji naszych "wspaniałych i górnolotnych " Sienkiewiczów do literatury światowej polecam artykułhttps://www.gazetawyborcza.pl/1,81388,4924511.html
dotyczy podręcznika dla szkół ponadgimnazjalnych.
Na szczególna uwagę zasługują cytaty z dra Franciszka Nieckuli, recenzenta podręcznika z Uniwersytetu we Wrocławiu.

--
I'm not weird. I'm gifted!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
:liver_sausage88 - to, że każdy wykształcony człowiek powinien składnie się wypowiadać, to święta prawda. Niemniej zdanie "każdy wykształcony człowiek powinien składnie się wypowiadać po polsku" jest już zdaniem fałszywym (chyba, że większości noblistów uważasz za niewykształconych ludzi).

Gdyby warunkiem zdania matury było zaliczenie egzaminu sprawdzającego biegłą znajomość dowolnego języka, byłbym za. Ponieważ mowa o kwestiach komunikacyjnych, dałbym jedynie wymóg, aby był to język ojczysty dla przynajmniej jednego procenta ludzkości.

Niewielka ilość zagranicznej literatury w kanonie nie jest dla mnie kpiną. Pytanie pomocnicze. Załóżmy, że miałoby być ich więcej. Jak powinien nazywać się przedmiot, na którym powinno się ją przerabiać? W miarę możności proszę o wybór z już istniejących przedmiotów.

Co do liceum ogólnokształcącego i nazewnictwa, masz rację. Nie zmienia to faktu, że profilowanie liceów jest nie fair. Proszę mi powiedzieć: dlaczego do cholery ścisłowcy mają zawsze historię do ostatniej klasy, a humaniści nie mają do ostatniej klasy chemii? Nawet ścisłowcy jej nie mają, choć to bardziej ścisły przedmiot niż humanistyczny, i na pewno bardziej ścisły niż historia.

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

liver_sausage88
ze znajomością języka chodziło mi o to, że każdy wykształcony Polak powinien umieć się wypowiadać w swoim ojczystym języku Może ja dziwny jestem, ale uważam że swój narodowy język powinno się znać co najmniej dobrze ;) Nie zgadzam się z pomysłem egzaminu sprawdzającego znajomość dowolnego języka, przecież w Polsce jesteśmy, język polski jest tutaj językiem urzędowym

Jak się powinien nazywać taki przedmiot o którym myślałem? Nauka o literaturze? Aczkolwiek po przemyśleniu, oprócz literatury powinno się jeszcze do jednego gara wrzucić kino, malarstwo itp., nazwać to nauką o kulturze i byłoby ok imho. Ale pomysł ten miałby tylko i wyłącznie sens przy wspomnianym przeze mnie profilowanym liceum, w przeciwnym wypadku byłby to zbyt duży natłok informacji ;)

Ależ profilowanie jest fair, ludzie przyswajaliby wtedy więcej informacji z danego zakresu, a nie ogólnie o wszystkim. Wiadomo, jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego ;). I nie wiem dlaczego ścisłowcy mają historię do ostatniej klasy, jako humanista uważam to za bezsens ;) Ale ja jako humanista miałem matematykę do ostatniej i jakoś przeżyłem, tym bardziej, że w ostatnich klasach to wyglądało tak, że Ci co nie zdawali matury z danego przedmiotu to praktycznie nie musieli nic robić, bo nauczyciel zajmował się tylko maturzystami, reszta miała luz ;).

:lukrecjo, link który podałaś odsyła do innego artykułu niż ten, o którym pisałaś

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
luc_ek - Superbojownik · przed dinozaurami
, zdanie "każdy wykształcony człowiek powinien składnie się wypowiadać po polsku" jest zdaniem, którego nie było. Z punktu widzenia zasad logiki jest ono nie tyle fałszywe co absurdalne. Nie mogę się jednak zgodzić, że znajomość języka jest kwestią wyboru. Jeśli żyjesz w danym kraju, pracujesz, uczysz się itd. musisz umieć porozumiewać się w języku urzędowym w mowie i piśmie, w miarę możliwości bezbłędnie. Jeśli wyjedziesz nagle za granicę musisz nauczyć się choćby podstaw obcego języka z samych względów praktycznych. Znając b. dobrze język, którym posługuje się ten 1% nie poradzisz sobie tam, gdzie tego języka się nie używa. Jeśli do tego dodasz założenie, że spędzisz tam kilkanaście(-dziesiąt) lat nie masz wyboru. Tak samo wyboru nie ma zdecydowana większość ludzi, którzy pozostają w kraju, w którym się urodzili i przez całe życie żyją w nim i posługują się miejscowym językiem. Człowiek wykształcony zna nie tylko język rodzimy, ale także przynajmniej jeden obcy, powszechnie używany w sporej części świata. Dlatego też pokuszę się o stwierdzenie, że każdy wykształcony Polak powinien biegle posługiwać się językiem polskim. Nawet jeśli ma się kiedyś stać językiem "obcym".

Jezyk to zresztą nie tylko kwestia komunikacji. Jest on wraz z literaturą częścią danej kultury, a szkoła, zwłaszcza na szczeblu nauczania obowiązkowego, nie może zrezygnować z nauczania tego.

Obecności literatury zagranicznej nie uważam za kpinę, a "język i literaturę" uważam za rozsądny pomysł. Należałoby jednak tak prowadzić zajęcia, by zachęcić ucznia do sięgania po dodatkową lekturę. Nie wiem jak jest teraz, ale "stary" system ze swoim rygorem wprost zniechęcał do czytania książek i trudno się dziwić, że wiele dorosłych osób ostatnią książkę przeczytało z przymusu w szkole...

Inną sprawą jest, że nauka w szkole przypomina niekiedy indoktrynację - zwłaszcza jeśli chodzi o przedmioty humanistyczne. Nauczyciel wie lepiej i nie zawsze pozwala uczniowi mieć własne, dobrze uargumentowane(!!!) zdanie. Więcej dyskusji i poszukiwania wiedzy, a mniej bezmyślnego tłoczenia informacji, które większość zapomni. To jest ideał, ale w sytuacji, gdzie zarówno uczniowie i nauczyciele podchodzą do tego olewczo, szanse na jego zrealizowanie są marne.

I odpowiedź na ostatnie pytanie: liczba semestrów nie musi świadczyć o ilości wyłożonego materiału (raczej o jakości). W czasach, gdy chodziłem do szkoły średniej nagle obcięto nam historię tylko po to, by po roku ją przywrócić. W związku z tym najpierw gnaliśmy z materiałem na złamanie karku omawiając go jedynie z grubsza i pomijając wiele rzeczy (program 3 lat w jeden rok ), a potem wróciliśmy do jednego punktu i szliśmy normalnym tempem. Z 4 semestrów historii (po obcięciu) zrobiło się 8. Chemię natomiast (szkoła o takim profilu) mieliśmy przez 3 lata (organiczna, nieorganiczna, fizyczna) i dość. Materiał przewidziany w programie wyczerpał się i dalej mieliśmy już przedmioty specjalistyczne, które na chemii się opierały.

AyA_Mrau
AyA_Mrau - różowa grzywa · przed dinozaurami
:liver liceum ogólnokształcące jest, ale niby też właśnie z profilami. Co prawda ja się po tym nie spodziewam, że zaraz da się pewnych przedmiotów uniknąć, ale że coś taki profil znaczy. Tymczasem np. profilowi mat-inf daje się więcej biologi i historii niż fizyki, a planowane na ostatni rok zajęcia przygotowawcze do matury z matematyki zamienia się na dodatkowy język polski.
Ja nie mam nic przeciwko wiedzy ogólnej, jednak jakieś wiadomości z biologii, geografii czy chemii mogą się w życiu przydać. Zresztą ta nieszczęsna literatura też by przeszła jako element nauki języka, ale gdyby to jeszcze było jakoś zorganizowane z sensem. Tymczasem jak już wspomniałam, w większości wygląda to tak, że czytasz z przymusu jakąś nudną książkę, a potem słuchasz jedynej słusznej interpretacji i ani słowa dyskusji. Potem wystarczy to tylko zakuć i przelać odpowiednią część na papier. Już nawet znienawidzona przeze mnie chemia jest bardziej wciągająca, tylko że od niej nie musi zależeć niczyja matura.

A naukę o malarstwie, rzeźbie itp. to się już robi w ramach historii sztuki i tam i tak się pociska wiedzę ekspresowo, bo same podstawy są zbyt obszerne.

Swoją drogą i tak mam wrażenie, że jak na 3 lata liceum robią za duży natłok informacji.

--

lukrecja_borgia
Wydaje mi się, ze sama umiejętność wysławiania się w ojczystym języku to nieco za mało, aby móc prowadzić błyskotliwą rozmowę. Przez literaturę w liceum uczy się prądów kulturowych, właściwie całej historii myśli humanistycznej. Nie wiem, czy wiedziałabym, kto i kiedy powiedział "Niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie", gdyby nie lekcje języka polskiego. Tym bardziej nie byłabym świadoma, że fragment piosenki "Jedno jest niebo ponad nami, a jakże inne prawo w nas" jest tego zdania parafrazą, i nie byłabym w stanie w pełni go zrozumieć.
Zgadzam się, że omawianie literatury na zajęciach w szkole ponadgimnazjalnej powinno obywać się na zasadzie dyskusji i wspólnej interpretacji - w mojej szkole na szczęście tak było. Ale zupełnie niedorzecznym byłoby dla mnie ograniczenie, już i tak skromnego, kanonu lektur - bo każda z nich obrazuje jakąś myśl, epokę, ideologię, które inteligenty człowiek (zakładając, że właśnie tacy wybierają drogę przez maturę) powinien poznać jako uzupełnienie swojej wiedzy ogólnej i kultury.

:liver_sausage myślę, ze teraz zadziałahttps://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4944200.html
w razie czego, wystarczy w wyszukiwarce wpisać Kto nie lubi "To lubię"?

--
I'm not weird. I'm gifted!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
:lukrecja_borgia - zapytam tylko o jedno. Mam dyplom magistra informatyki i naprawdę znam się na informatyce na poziomie magistra. Nie wiem, kto i kiedy powiedział "Niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie", ani nie wiem, w jakiej piosence wystąpiło "Jedno jest niebo ponad nami, a jakże inne prawo w nas". Czy to naprawdę jest argument za tym, żebym dyplomu magistra informatyki nie miał? A formalnie w naszym systemie jest!


--
Pietshaq na YouTube

liver_sausage88
Formalnie nie jest, ponieważ Zwei Dinge erfüllen das Gemüt mit immer neuer und zunehmender Bewunderung und Ehrfurcht, je öfter und anhaltender sich das Nachdenken damit beschäftigt: Der bestirnte Himmel über mir, und das moralische Gesetz in mir. nie jest lekturą szkolną ;D
:lukrecja żeby prowadzić błyskotliwą rozmowę wcale nie trzeba znać literatury, kultury, filozofii itp. Błyskotliwie można rozprawiać np. o informatyce czy szachach, dlatego też uważam że człowiek wykształcony powinien znać język a z tematem do rozmowy sam sobie poradzi ;). Zresztą ludzie wykształceni po lekturę sięgają sami, bo znają jej wartość, a po lekturach z LO i tak szybko nic nie pozostaje ;)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
luc_ek - Superbojownik · przed dinozaurami
, nie jest. Nigdzie taki wymóg formalnie nie jest zapisany, ani nigdzie nie jest egzekwowany.
Każdy nauczyciel w ramach swojego przedmiotu dostaje pewien program, ale ma on charakter ramowy. Oznacza to, że nauczyciel może ingerować w zawartość programu i dostosowywać ją do aktualnych potrzeb. I tak np. jedni na chemii organicznej przy aldehydach i ketonach będą mówić o reakcjach kondensacji aldolowej, zaś inni pominą ten temat zupełnie i skupią się np. na reakcjach heterocykli.
Maturę zdawałem już dawno, ale nawet tam nie było wymogu, by odpowiadać na pytania "kto, co, gdzie i kiedy?". Raz, że można było sobie wybrać temat, a dwa - sprawdzano styl, spójność, logikę i argumentację wypowiedzi. Błędy rzeczowe owszem raziły, ale w porównaniu z innymi zdarzały się rzadko. Obecnie jest jeszcze większy nacisk na rozumienie słowa pisanego, więc tym bardziej nikt nie będzie pytał co, kto i kiedy napisał/powiedział.

Jednocześnie zgadzam się z :lukrecją co do roli nauczania literatury w szkole. , masz umysł ścisły. Ja w sumie chyba też. Lubię jak jest wszystko logicznie poukładane, ścisłe i zwięzłe. Z drugiej strony jednak, kontakt z różnorodnością myśli humanistycznych znacznie poszerza horyzonty poznawania, postrzegania, a w konsekwencji także rozumienia wielu nowych rzeczy, również tych ścisłych. Logika jest ważnym elementem w procesie poznania, ale do prawidłowego działania potrzebuje dobrych modeli. Modeli, które niekiedy wymagają pewnej abstrakcji. Logicznie 'myśleć' potrafi każdy komputer. Myślenie abstrakcyjne jest jednak w dalszym ciągu domeną człowieka.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
:luc_ek - zgadzam się, że horyzonty warto poszerzać, przy czym nie chcę wdawać się w szerszą dyskusję. Odniosę się tylko do:
"Logicznie 'myśleć' potrafi każdy komputer." - to prawda, ale czy sprawdziłeś, ilu ludzi tego nie potrafi?

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
luc_ek - Superbojownik · przed dinozaurami
Nieumiejętność logicznego myślenia nie jest tu chyba argumentem, bo niby za czym? Jeśli ktoś nie potrafi, to zawsze może się tego nauczyć. Przynajmniej w jakimś stopniu. Rozumienie i analiza słowa pisanego, w tym także literatury (może nawet przede wszystkim), jest dobrym ćwiczeniem w tym kierunku.

I jeszcze jedno: zaleca się czytanie dzieciom różnych opowiadań, itd. Dlaczego? Proste: chodzi o pobudzenie wyobraźni i zmotywowanie młodego umysłu do samodzielnego działania i poznawania nowego. Te cechy, dobrze ukształtowane, przydają się właściwie przez całe życie każdemu. Niezależnie od tego, czy jest się dziennikarzem, historykiem, inżynierem, informatykiem, czy sprzątaczką, dysponującą prawem głosu



lukrecja_borgia
- nie twierdzę, że nie należy się dyplom magistra człowiekowi, który jest wyspecjalizowany wyłącznie w jednej dziedzinie. I nie stawiam Kanta jako argumentu przeciwko - to tylko przykład tego, co przynosi język polski w szkole, oprócz znajomości Pana Tadeusza. Ale myślę, ze byłoby mi wstyd, gdyby mój poziom erudycji plasował się poniżej podstawówki.

No i wracając do nowej matury, to chyba o to chodziło jej twórcom, żeby nie zmuszać już uczniów do zapamiętania tysiąca lektur i wszystkich w nich motywów, tylko do kojarzenia stylów, epok, towarzyszących wydarzeń historycznych i powiązania tego w jedną spójną wypowiedź. I stąd dopuszczanie błędów rzeczowych. Z jednej strony karygodne, bo otwiera drzwi na studia WSZYSTKIM. A z drugiej strony świetne, bo otwiera drzwi na studia ludziom, którzy skupiają się na rozwijaniu swoich zdolności ścisłych i nie interesuje ich zupełnie, jak kształtowała się myśl i struktura społeczna od czasów starożytnych do knowledge society.
Ale mimo, że akceptuję fakt, ze niektórych humanistyczna część "wykształcenia ogólnego" wcale nie obchodzi, jest mi przykro i ciężko z powodu obozów koncentracyjnych na Syberii.

--
I'm not weird. I'm gifted!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Samo wykształcenie - zobowiązuje do posiadania pewnym wiadomości na pewnym poziomie. I proszę tu nie rozdzielać na "potrzebne" i "niepotrzebne", bo to nie ma najmniejszego sensu.


Anyway - za 2 tygodnie zdaję maturę i uważam, że jestem przygotowana przez system na 4+. Resztę sama uzupełniam, a to, że uczymy się wielu niepotrzebnych rzeczy....

...niektórzy idą po najmniejszej linii oporu. Zależy wśród jakich ludzi będziesz się obracał, na jakim poziomie. Twoja wiedza, świadczy o Tobie. Tyle.
Forum > Inteligentna jazda > Nie matura lecz chęć szczera...
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj