Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Inteligentna jazda > wirtualny ekshibicjonizm
krolowa_sniegu
krolowa_sniegu - Jej Zajebistość Elyta · przed dinozaurami
Temat wałkowany wiele razy, jednak wciąż frapujący.
Internet w dniu dzisiejszym nie jest niczym niezwykłym, doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że nie ma anonimowości w internecie. Mimo to wielu z nas odczuwa przemożną chęć podzielenia się nie tylko swymi poglądami, czy przeżyciami dnia codziennego, ale także chcemy publicznie, a jednak nie twarzą w twarz upubliczniać swe kłopoty, tragedie, dramaty, bardzo osobiste przeżycia. I to też w pewnych miejscach i okolicznościach jest w porządku. Niestety granica pomiędzy "to się jeszcze godzi", a "to już raczej nie", przesuwa się nam w miarę akceptacji (kompletnie pozornej, bo przecież to tylko nasz subiektywny osąd odbioru na nośniku zwanym ekranem) wirtualnego otoczenia w stronę "wirtualnego ekshibicjonizmu". Otoczenie lekko skonsternowane nazbyt osobistymi wynurzeniami swą pobłażliwością daje przyzwolenie na brnięcie w temat. W końcu każdy, kto zaneguje sensowność takich wynurzeń spotyka zarzut nabijania się z nieszczęścia i staje się osobą nieprzychylną "ekshibicjoniście". Reszta chcąc trwać bez zadrażnień nie podejmuje tematu. "Ekshibicjonista" więc kwitnie, zwierza się, prowokuje do dawania rad i zaprasza do swego życia, mimo iż połowy swych doradców nie widział na oczy. Wkrótce wszyscy wiedzą, że X jest biedny, że trzeba go żałować, że tak się przed nami otworzył, że świństwem byłoby zareagować ostrzej na jakikolwiek jego wpis, bo przecież on jest taaaki nieszczęśliwy. Spirala się nakręca, co ciekawe nietykalnym staje się nie najsilniejszy w grupie (jak to byłoby w realu), ale właśnie ten najbiedniejszy, bo tak łatwo go zranić, a on przecież on nam zaufał.
To jest największa różnica pomiędzy internetem, a życiem realnym.
Tylko w internecie ci wielcy nieudacznicy są w stanie zawładnąć grupą żerując na jej poczuciu winy, tylko w internecie ten kogo na coś stać musi się tego wstydzić w obliczu setki wpisów permanentnych nierobów i bezrobotnych. Tylko internet daje im możliwość dokopania za swoje niepowodzenia innym ludziom. Bo przecież winy nie szukany nigdy w sobie, a szczególnie wtedy, gdy to my jesteśmy, w swym, mniemaniu, ofiarami niekorzystnego układu planet.

--
I'm the bitch you hated, filth infatuated. Yeah. I'm the pain you tasted, fell intoxicated.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
Trafne spostrzeżenie, chociaż moim zdaniem wpis na co najmniej dwa wątki.

Pierwsza kwestia: dlaczego ludzie skądinąd wiedzący o niemal całkowitym braku anonimowości w Internecie mówią tam o sobie rzeczy, których nie powiedzieliby twarzą w twarz? Być może dlatego, że potrzebują to z siebie wyrzucić, a właśnie "twarze" są przeszkodą. Test: weź spektrum takich "ekshibicjonistycznych" rzeczy na swój temat. Niech A to zbiór tych z nich, które powiedział(a)byś komuś twarzą w twarz, B - tych, które mogłabyś/mógłbyś przekazać w formie pisemnej (e-mailem, SMS-em, listem, etc.) osobie, którą dobrze znasz i która Cię dobrze zna, zaś C - tych, na temat których mógłbyś/mogłabyś pisać na swoim blogu. Jeśli zbiór A nie jest zawarty w zbiorze B - szacunek, za to, że jesteś gotów/gotowa więcej mówić twarzą w twarz niż unikając tak bezpośredniego kontaktu.
Otóż moim zdaniem clue w przypadku Internetu jest nie tyle anonimowość, co brak bezpośredniości kontaktu. Sam tak nieraz odczuwam: niekiedy, gdy wygłoszę jakąś osobliwie kontrowersyjną tezę, zdarza się, że opóźniam przeczytanie odpowiedzi, bo w jakimś momencie czuję, że mogę nie być na nie gotowy. Choć w ostatecznym rozrachunku zawsze wszystko czytam.

Druga rzecz, na którą zwróciłaś uwagę, to zaściankowość i ciągłe życie w PRL-u wielu ludzi. To już nawet nie chodzi o socjalistyczne podejście, że wszystkim się należy po równo, ile o prostą obserwację: tezę, że wszystkim się należy po równo, zawsze głoszą ci, którzy mają mniej! Polacy cały czas uważają, że ktoś bogatszy od nich to na pewno złodziej i należy się po równo (czytaj: bogatszy ma się podzielić). Jeśli przypadkiem takiemu delikwentowi wygeneruje się grupę, w której jest najbogatszy, i powie, że w ramach tej grupy wszystkim należy się po równo - o, nie, teraz bynajmniej się nie należy, jemu się należy wszystko, co ma. Ludzie w Polsce nie znają się na ekonomii (najchętniej nie płaciliby żadnych podatków i mieli za darmo policję, służbę zdrowia, edukację, i cholera wie co tam jeszcze), a na dodatek każdy uważa się za znawcę, który - gdyby tylko miał władzę - wziąłby sobie najwięcej, ale innym by się też poprawiło. Kosztem "złodziei", którzy mają lepiej, bo "wyzyskują" swoich pracowników.

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

lysy2
Mimo wszystko internet jest jeszcze miejscem na pozostanie anonimowym. Nie muszę podawać swoich danych, by pisać i być zaakceptowanym przez daną grupę.
Choć zgadzam się z że chodzi tu głównie o brak bezpośredniości.
Co do krytyki takiego delikwenta to często jest niewybredna (budząca ogólny sprzeciw, a przez to poparcie dla głoszącego tezę), a wystarczyłaby dobrze dobrana i elokwentna wypowiedź, by go utemperować (zresztą na wszystko jest sposób)
net to po prostu duży i łatwo dostępny zbiór osób, którzy Cię wysłuchają, a każdy potrzebuje sie wygadać.
Nawet jeśli nie jesteśmy anonimowi, to co mnie interesuje czyjaś nieprzychylna opinia, jak go i tak w życiu nie spotkam? a zawsze znajdę kogoś, kto mnie poprze.
net to faktycznie po prostu dobry "żalnik" .

--
Jechać - nieważne dokąd. Ważne żeby bokiem...

hiub
hiub - Pracownik Roku · przed dinozaurami
Nie wiem czy temat zawiera dwa wątki, zwłaszcza że nie bardzo trafia do mnie przesłanie tego drugiego. Odnoszę jednak wrażenie że temat porusza problem występujący ogólnie w internecie, ale powstał pod wpływem konkretnych wydarzeń na konkretnym forum (przy czym to temat na oddzielny wątek i chyba jednak niekoniecznie na IJ).
Klawiatura podobnie jak papier przyjmie wszystko, z tą różnicą że przelewając swoje myśli, uczucia, wrażenia etc, na papier można pisać do szuflady (niektórym to pomaga). Pisząc w internecie gdzieś to trzeba „wrzucić”. Blog, forum, skrzynka redakcji Bravo, obojętne, jakaś grupa internautów to przeczyta. Przeczyta, zinterpretuje po swojemu (wszak to tylko skrawek wiedzy o autorze) i skomentuje. A komentarze, tak jak internauci, bywają różne i trudno mieć o to pretensje do autorów tychże.
Inna sprawa to czy rzeczony „ekshibicjonista” liczy na konkretny efekt. Czy chce w ten sposób zaistnieć, zbudować swój „niepowtarzalny” wizerunek, "patrzcie jaki jestem biedny, jak mi źle, niech mnie wszyscy pocieszają" (ogólnie żałosne). Czy wręcz przeciwnie, pisze żeby wyrzucić z siebie swoje bolączki a nie ma z kim porozmawiać i komentarze go w ogóle nie obchodzą (tutaj sprawę w pewien sposób może załatwić dobór odpowiedniego forum dla takich treści).
A przenosząc to na nasze podwórko.
Jak dla mnie wątki osobiste (poruszające tematy na które rozmawia się tylko z osobami bliskim i zaufanymi) są z lekka żenujące, ale ja zawsze byłem dziwny :>.
I tu się zgadzam z Królową, publikujesz - akceptujesz fakt komentowania tego przez inne osoby. A że ogólny profil JM jest taki jaki jest, pretensje że komentujący nie zachowują należytej (czyt. oczekiwanej przez autora) powagi są raczej nie na miejscu.

:]:]

--
emoty są dla emo :>:>
Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia nie odczuwają potrzeby, żeby ubrać to w słowa

wr0na
internet daje wolność wypowiedzi...
niestety niektórzy tej wolności nadużywają ;)

co do naszego podwórka, to większość takich przegięć jest natychmiastowo gaszona przez.... niektórych bojowników, a ja staram się to zwyczajnie ignorować.

chore jest to że powstała już cała emospołeczność, której jedynym zajęciem jest użalanie się nad sobą...
chociaż przyznaje się, że bardziej mnie denerwuje zamienianie forum dyskusyjnego w chatroomy, gdzie dwie osoby słodzą sobie przez dwie strony.. czasem zapraszając kogoś do trójkąta. ale ponieważ zazwyczaj są to te same osoby, to nauczyłem się już omijać te tematy.

ostatnie zmiany w Polsce i Europie sprawiły, że nagle pan wykladający parkiety, zarabia prawie tyle co ja... a nie płaci przez pięć lat za wyższe studia na renomowanej uczelni... lada dzień okaże się że to ja będę lamentował, a szara strefa, czy bezrobotni na zasiłku będą mnie pocieszać.
za to stawiam sprawę jasno.
Jeśli coś publikuję to muszę akceptować fakt, że ludzie nie zawsze muszą się zgadzać z moim punktem widzenia.

więc jeśli płaczę, bo nie mam pieniędzy, w domu nudno, brazylijski serial nie cieszy jak kiedyś... to mogę się spodziewać, że ktoś napisze mi posta w stylu 'rusz tyłek i zacznij pracować darmozjadzie'.

.... oczywiście jeśli jestem emo to założę kolejny wątek o tym jak to mnie jeden z drugim skrzywdził tym komentarzem.

recepty są dwie.
albo ścisła kontrola... i przestrzeganie regulaminu.
albo uczymy się ignorować 1/3 internetu.

--
bo nic mi się nie chce...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Prawdę mówiąc polskie społeczeństwo nauczyło się ze swoich żali robić rzeczy wielkie, które muszą poruszyć każdego człowieka, muszą bo jak nie to stajesz się ich wrogiem, a co gorsza wrogiem publicznym - no bo jakże można krytykować tego "biedaka", którego los i tak skrzywdził!!

Uważam to za bardzo nie na miejscu, i zarzewia tzw "żalników" wg mnie powinny być gaszone przez innych już w samym zarodku, aby uniknąć ich przekształceniu się w "kółka gospodyń wiejskich i płaczek" gdzie emospołeczność liczy na współczucie i łączenie się w bólu.Co gorsza elementy takowego wyżalania się znajdujemy nierzadko w postach, których temat mówiłby nam zupełnie co innego. Chcesz się po wyżalać - zgoda, ale rób to na specjalnie wyznaczonych forach, czy też odpowiednio oznaczonych postach, nie wszyscy w końcu muszą czytać jak komu się w życiu układa, bo jest to po prostu żałosne, mało interesujące i NUDNE gdy czytasz setny raz u setnej osoby podobne 'żale'.

Podsumowując, niestety nikt z nas nie jest już w stanie zahamować fali wyżalania się w necie.

Pozdrowienia Noworoczne dla wszystkich forumowiczów

tessa
tessa - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Hmmm
Chciałabym podyskutować, ale skoro nie mogę sie na wstępie zgodzić z założeniem posta, że TYLKO w internecie może się zdarzyć, że "najsłabszy i nieudany" może zawładnąć grupą ludzi... i że owo jego zawładnięcie w jakiś sposób wykorzystuje poczucie winy zawładniętych.. to chyba nie powinnam sie wypowiadać..

Mimo wszystko spróbuję


Bo w realu od wielu lat jestem wplątana w taki dziwny towarzysko - rodzinny układ. Nie tylko ja małżonek... jeszcze co najmniej 4 pary ludzi po 40, doskonale sobie radzących, (odpukać) pozwalamy sie terroryzować pewnemu Panu... o POCZUCIU WINY... nie ma mowy..
A wszyscy jesteśmy wykształceni, w miarę (średnio) inteligentni, przedsiębiorczy.. itd. itp.

Dlaczego znaleźliśmy sie w układzie gdzie, facet przez nas nielubiany i nieceniony nas terroryzuje - to wiemy.
jak sie z tego układu wyplątać, nie krzywdząc jego dziatek nieletnich, tego mimo naszej inteligencji, przedsiębiorczości... nie wiemy, a raczej wiemy.... tylko ludzka przyzwoitość nam na drodze staje i zęby szczerzy..

Per saldo: wolę być z letka wykorzystaną i sterroryzowaną ofiarą nieudacznika, niż osoba która ZAWIODŁA.. to mój wybór, wybór przyzwoitości: obiecuje, zobowiązuję sie... to dotrzymuję


Może potem cierpię, a może nie cierpię... tylko czerpię... satysfakcję

W układzie o którym piszę ... głównie cierpię... ale uśmiech mej chrześniaczki mi to wszystko wynagradza...

Życie nie jest zero/jedynkowe....

Internet to też życie... wystarczy do internetu podejść jak do życia i wszystko będzie prostsze

Forum > Inteligentna jazda > wirtualny ekshibicjonizm
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj