Tym razem chce zaproponować Wam książkę reżysera "Jasminum", "Jańcia Wodnika" , "Pogrzebu kartofla" itd. czyli Jana Jakuba Kolskiego.
Wogóle gdy usłyszałem, że Kolski pisze i wydaje (a było to już jakiś czas temu) postanowiłem sobie mocno, że gdy tylko nadarzy się okazja wezmę się z tą literaturą za bary. Łatwo nie było, bo wydawnictwo Twój Styl do największych nie należy i pozycje nie były wielkonakładowe. W każdym bądź razie udało mi się zdobyć "Kulkę z chleba". We Wrocławiu. W antykwariacie. Przez kolegę.
W świetle faktu burzliwej dość historii starań o nią z dużym zainteresowaniem zasiadłem do czytania. I wiecie co?...
Warto było.
Jeśli lubicie wszystko, co w skrócie nazwane zostało przez wielbicieli Kolskiego "Popielawami" jest to książka, którą powinniście przeczytać. Moim zdaniem to udana polska próba realizmu magicznego tak doskonale znanego nam z powieści G.G. Marqueza. Kolski zresztą spotkał się z Marquezem i ponoć spotkanie to miało duży wpływ na to, co robił i robi.
Stanisław Muskat jest pisarzem, który po powrocie do rodzinnego domu, po latach zaczyna pisać powieść. Cały czas jednak ma wrażenie, że to nie on, jako twórca , kieruje losami głównych bohaterów. Powoli odkrywa się mroczna tajemnica sprzed lat. Pojawia się odwieczne prawo zbrodni i kary. Poznajemy wiele barwnych, tragicznych postaci, zgłębiamy w prawa moralne rządzące malutkimi wioskami i ludźmi prostymi a jednak skomplikowanymi do granic. Tańczymy miedzy nienawiścią, miłościa, namietnością i zbrodnią, spętanymi umiejętnie kartami powieści. A może dwóch powieści? Uczestniczymy w przejmującym spektaklu, który specjalnie dla nas napisał Jan Jakub Kolski. Są emocje.
Jak najbardziej. Zdecydowanie.
Wogóle gdy usłyszałem, że Kolski pisze i wydaje (a było to już jakiś czas temu) postanowiłem sobie mocno, że gdy tylko nadarzy się okazja wezmę się z tą literaturą za bary. Łatwo nie było, bo wydawnictwo Twój Styl do największych nie należy i pozycje nie były wielkonakładowe. W każdym bądź razie udało mi się zdobyć "Kulkę z chleba". We Wrocławiu. W antykwariacie. Przez kolegę.
W świetle faktu burzliwej dość historii starań o nią z dużym zainteresowaniem zasiadłem do czytania. I wiecie co?...Warto było.
Jeśli lubicie wszystko, co w skrócie nazwane zostało przez wielbicieli Kolskiego "Popielawami" jest to książka, którą powinniście przeczytać. Moim zdaniem to udana polska próba realizmu magicznego tak doskonale znanego nam z powieści G.G. Marqueza. Kolski zresztą spotkał się z Marquezem i ponoć spotkanie to miało duży wpływ na to, co robił i robi.
Stanisław Muskat jest pisarzem, który po powrocie do rodzinnego domu, po latach zaczyna pisać powieść. Cały czas jednak ma wrażenie, że to nie on, jako twórca , kieruje losami głównych bohaterów. Powoli odkrywa się mroczna tajemnica sprzed lat. Pojawia się odwieczne prawo zbrodni i kary. Poznajemy wiele barwnych, tragicznych postaci, zgłębiamy w prawa moralne rządzące malutkimi wioskami i ludźmi prostymi a jednak skomplikowanymi do granic. Tańczymy miedzy nienawiścią, miłościa, namietnością i zbrodnią, spętanymi umiejętnie kartami powieści. A może dwóch powieści? Uczestniczymy w przejmującym spektaklu, który specjalnie dla nas napisał Jan Jakub Kolski. Są emocje.
Jak najbardziej. Zdecydowanie.
--
Wszystkich praca uszlachetnia, a mnie tylko męczy...
Muszę to dorwać! 
