Wyjechałem dziś popołudniu z pracy, wszystko ładnie pięknie. Zaparkowałem pod sklepem, wyszedłem na jakieś 15 minut po zakupy, wróciłem i prącie - wóz nie pali. Po włożeniu kluczyka i przekręceniu lampki się zapalają, ale po dobiciu do zapłonu wszystko przygasa, a rozrusznik to tylko od czasu do czasu da głos na ułamek sekundy.
Spod sklepu wyjechałem na popych, wszystkie światła, okna, radio i klima działały bez problemu. I teraz się zastanawiam, czy po prostu padł mi leciwy już akumulator, czy to problem z alternatorem?
Edit. Dodam, że spod sklepu pojechałem do domu bardziej niż na około, ale po powrocie, na parkingu, znów nie chciał odpalić.
Spod sklepu wyjechałem na popych, wszystkie światła, okna, radio i klima działały bez problemu. I teraz się zastanawiam, czy po prostu padł mi leciwy już akumulator, czy to problem z alternatorem?
Edit. Dodam, że spod sklepu pojechałem do domu bardziej niż na około, ale po powrocie, na parkingu, znów nie chciał odpalić.
Ostatnio edytowany:
2019-03-29 18:47:46
--
UWAGA: w komentarzu powyżej tej sygnatury może być ukryty sarkazm!!!
Rezyduję w RPA: blog; tyrury