:Ynez podobno nie powinno się dyskutować w ogóle z kobietą, ale skoro już zaczęłaś to nie mam wyjścia jak się bronić

Oczywiście w pewnym stopniu się z Tobą zgadzam - równości nie ma, nie było i nie będzie.
I owszem - tak jak pisałem szanuję kobiety, ale nie szanuję obrony podwójnej moralności na temat, której nadal się nie wypowiedziałaś.
Są kobiety i są feministki - odróżniajmy, bo feministka to jest działacz polityczny, a kobieta to kobieta, która - jak słusznie zauważyłaś - służy do rodzenia dzieci.
I nie - nie są to podwójne standardy, bo ja np. służę kobiecie do zapłodnienia - wielokrotnie spotykałem się z terminem "dawca spermy" i ok - jakoś mnie to nie boli, nie uraża i nie użalam się nad sobą, że służę kobiecie tylko w tym celu.
Ten post raczej miał skłonić do przemyśleń na zasadzie "czego wy do cholery chcecie". No bo jak to w końcu jest? Równych praw, czy jednak przywilejów.
Mi osobiście by nie przeszkadzało gdyby Riley Reid mnie zgwałciła.
Podobnie jak wielu kobietom nie przeszkadzało, że Louis C.K. się przed nimi masturbował.
Jednak relatywna moralność i podwójne standardy prowadzą do tego, że możemy bezkarnie oskarżać ludzi o co nam się podoba jeśli tylko mamy odpowiednie poparcie społeczne.
Argument użyty wyżej (przez kogoś - nie chce mi się przewijać, żeby zobaczyć nick), że Louis C.K. wykorzystywał swoją pozycję jest równie bzdurny. Jeśli kobieta faktycznie nie chciała, żeby się przed nią masturbował, mogła powiedzieć "NIE" i Louis by jej nie zmusił, ale ona twierdzi, że zrobiła to ze względu na swoją karierę... ojej jaka biedna - chciałbym zapytać tutaj, czy to nie jest czasem po prostu prostytucja? No i jakkolwiek logicznie na to nie spojrzeć i nie zauważyć, że sam Louis był tutaj kompletnie bez winy, bo jeśli np. facet idzie do burdelu i płaci kobiecie za sex, to chyba kobieta nie może powiedzieć, że ją wykorzystał, bo tak na prawdę to by jej po prostu nie starczyło na czynsz? Nie, to się odbyło za obopólną zgodą na zasadzie wymiany towaru.
No ale nie ważne, facet stracił 2 lata życia, bo jakiejś babce się coś popieprzyło w głowie.
Ale wracając jeszcze do tematu. Jeśli kobieta jednocześnie żąda równych praw - tak jak załóżmy ta, która oskarżyła Louisa ponieważ chciała się piąć w karierze komika, to niech później nie oczekuje przywilejów na zasadzie, bo ja biedna bezbronna, a on mnie wykorzystał.
Takie coś jest bardzo krzywdzące zwłaszcza w stosunku do rzeczywiście bezbronnych kobiet, które padają często ofiarą gwałtów, są sprzedawane przez rodziców do domów publicznych na całym świecie, czy innych rzeczy, których pewnie nawet nie jesteś świadoma i to one nie mają jak się przed tym bronić.
A ta po prostu chciała sobie zarobić i może przy okazji zabawić się cudzym kosztem.
To jest właśnie relatywizm moralny, który jak na razie wszyscy tutaj dyskutujący popierają.
Że to w sumie dobrze... bo przecież to tylko kobieta

No to w końcu tylko, czy aż? Bo ja już się gubię :P