na cztery osoby:

pół kilo mielonej wołowiny
mozzarella
pecorino
zielony pieprz w zalewie
szalotka
musztarda
boczek plastekowany
pół natki pietruszki
pół kilo borowików
szałwia
rukola
dwa średniej wielkości buraki
olej rzepakowy
twarda gruszka
kawałek imbiru
cytryna
masło
sól, pieprz

opcjonalnie ziemniaki i czerwone wino

Zaczynamy od upieczenia buraków. Ja się przyznam, ze robię to w mikrofali, ale jak ktoś lubi to może robić to w piekarniku, który i tak będzie używany.
Potem pulpety. Do mięsa dodać łyżkę musztardy, posiekaną natkę, zielony pieprz z zalewy, starte pecorino (mało), pokrojoną drobniutko mozzarellę, bardzo drobno posiekaną szalotkę. Solić nie ma sensu. Formujemy pulpety wielkości orzecha włoskiego. Owijamy każdy jak najszczelniej plastrem boczku i do pieca. Najlepiej piec je z godzinkę w niezbyt mocno rozgrzanym piekarniku podkręcając temperaturę na koniec w celu zrumienienia boczku.
Borowiki usmażyć na maśle. Kiedy będą lekko zezłocone dodać szałwię. Kiedy będą gotowe popieprzyć, posolić, skropić cytryną i posypać otartą skórką cytrynową.
Na osobnych talerzykach ułożyć rukolę. Na wierzch buraczki pokrojone w cienkie plastry. na to gruszkę pokrojoną w kostkę. Imbir zetrzeć na tarce (ale malutko, sos nie może być zbyt ostry), wymieszać z miodem, cytryną i olejem rzepakowym extra vergine. Uzyskanym sosem polać sałatkę.
Pulpety ułożyć na smażonych grzybach. Ja podałam z ziemniakami i tanim shirazem, ale myślę, że jakaś kasza byłaby co najmniej na miejscu.
Żałuję, że nie mam aparatu, bo prezencja całości wyszła mi bardzo bardzo.

--