Wydaje mi się, że to bardzo pretensjonalne danie mogące robić furorę w dzikich latach dziewięćdziesiątych, ale dziś już nie. No, ale nie tak dawno w kinach leciał Jurassic World, więc stwierdziłam, że na tyle obciachu mogę sobie pozwolić.
świeże figi, tak ze trzy na łeb
kamembert, ale dobry
musztarda, też dobra, najlepiej miodowa, a jeszcze lepiej miodowa Maille
boczek taki cienko plasterkowany
Figi kupiłam w Biedrące. Tamże kamemberta, takiego sporawego w białym opakowaniu. Tamże boczek, bo mają bezkonkurencyjnie dobry plasterkowany. Dobra, koniec tego lokowania. Ale jakość sera, musztardy i boczku to klu tego dania.
Figi naciąć na krzyż. Nacięcia lekko posmarować musztardą. Napchać w nie sera. Figę owinąć plastrem boczku.
Wsadzić do pieca. Ja piekłam w 180* na termoobiegu jakiś kwadransik, tyle, żeby boczek się elegancko zrumienił.
Jako dodatków użyłam pretensjonalnej rukoli, bagietki i taniego sikacza z Zabki. Jack Rabbit się to nazywa. Ja zawsze biorę shiraz, bo merloty nie zasługują na miano sikacza, a białych nie pijam.
świeże figi, tak ze trzy na łeb
kamembert, ale dobry
musztarda, też dobra, najlepiej miodowa, a jeszcze lepiej miodowa Maille
boczek taki cienko plasterkowany
Figi kupiłam w Biedrące. Tamże kamemberta, takiego sporawego w białym opakowaniu. Tamże boczek, bo mają bezkonkurencyjnie dobry plasterkowany. Dobra, koniec tego lokowania. Ale jakość sera, musztardy i boczku to klu tego dania.
Figi naciąć na krzyż. Nacięcia lekko posmarować musztardą. Napchać w nie sera. Figę owinąć plastrem boczku.
Wsadzić do pieca. Ja piekłam w 180* na termoobiegu jakiś kwadransik, tyle, żeby boczek się elegancko zrumienił.
Jako dodatków użyłam pretensjonalnej rukoli, bagietki i taniego sikacza z Zabki. Jack Rabbit się to nazywa. Ja zawsze biorę shiraz, bo merloty nie zasługują na miano sikacza, a białych nie pijam.
--