Przepis upierdliwy, roboty sporo. Ale 3/4 wyniku można zamrozić i wtedy roboty żadnej, dla mnie się zeruje.
Kilo chudej wieprzowiny (szynka, łopatka) plus kilo chudej wołowiny (akurat upolowałam śliczną łatę)
Echo-gnomia: Gotował się rosół, połowę łaty dołożyłam do rosołu (który pyrkał już od rana)
Krok 1: Zalewam dwie bułki (mogą być suche) szklanką - półtora mleka, dodaję łyżkę masła i gotuję, aż bułki się rozpadną.
Krok 2: Na sitku 5 mm mielę cebulę, wieprzowinę i pozostałe pół wołowiny, dorzucam (do maszynki) łyżeczkę angielskiego ziela i łyżeczkę strączków kardamonu, dopycham bułą z mlekiem i też mielę. Masę mieszam, dodaję gałkę muszkatołową, solę i pieprzę do smaku. Przez ten czas łata w rosole się podgotowała i oddała smak. Wywlekam prawie ugotowaną łatę, mielę, masę mieszam i ewentualnie dosalam i dopieprzam. Zmieniam sitko w maszynce na 3 mm, przepuszczam masę jeszcze raz. Jak nie macie drobniutkiego sitka, da radę jeszcze raz na 5 mm. Ale drobniej zmielone smaczniejsze.
Krok 3: Mokrymi rękami lepię kuleczki wielkości włoskiego orzecha. Układam na blasze do pieczenia. Odrobinę psikam po wierzchu olejem w spreju. Wstawiam na pół godziny do piekarnika, 225 stopni, termoobieg. Po tym czasie odwracam i dopiekam z drugiej strony jeszcze 10 minut.
Krok 4: Szklankę rosołu mieszam ze szklanką mleka, wrzucam dwa grube plastry sporej cebuli i gotuję.
Krok 5: Z tej ilości mięsa nijak nie da się upiec kulek na raz, chyba że ktoś ma piekarnik wielkości garażu Wyciągamy pierwszą partię, wytopiony sok dodajemy do sosu in spe (nasze mleko z cebulą i rosołem.)
Krok 6: Usmażyć wszystkie kulki, zebrać cały sok "spod" do sosu. Sos zredukować i doprawić do smaku, ewentualnie można zaciągnąć odrobiną mąki.
Krok 7 : Nadmiar kulek zamrozić, z dodatkami wyjdzie tego jakieś dwa i pół kilo.
Kulki polać sosem, dołożyć konfiturę z borówki albo z żurawiny. Ostatecznie jarzębina też daje radę. I podać z ziemniaczanym puree.
Kilo chudej wieprzowiny (szynka, łopatka) plus kilo chudej wołowiny (akurat upolowałam śliczną łatę)
Echo-gnomia: Gotował się rosół, połowę łaty dołożyłam do rosołu (który pyrkał już od rana)
Krok 1: Zalewam dwie bułki (mogą być suche) szklanką - półtora mleka, dodaję łyżkę masła i gotuję, aż bułki się rozpadną.
Krok 2: Na sitku 5 mm mielę cebulę, wieprzowinę i pozostałe pół wołowiny, dorzucam (do maszynki) łyżeczkę angielskiego ziela i łyżeczkę strączków kardamonu, dopycham bułą z mlekiem i też mielę. Masę mieszam, dodaję gałkę muszkatołową, solę i pieprzę do smaku. Przez ten czas łata w rosole się podgotowała i oddała smak. Wywlekam prawie ugotowaną łatę, mielę, masę mieszam i ewentualnie dosalam i dopieprzam. Zmieniam sitko w maszynce na 3 mm, przepuszczam masę jeszcze raz. Jak nie macie drobniutkiego sitka, da radę jeszcze raz na 5 mm. Ale drobniej zmielone smaczniejsze.
Krok 3: Mokrymi rękami lepię kuleczki wielkości włoskiego orzecha. Układam na blasze do pieczenia. Odrobinę psikam po wierzchu olejem w spreju. Wstawiam na pół godziny do piekarnika, 225 stopni, termoobieg. Po tym czasie odwracam i dopiekam z drugiej strony jeszcze 10 minut.
Krok 4: Szklankę rosołu mieszam ze szklanką mleka, wrzucam dwa grube plastry sporej cebuli i gotuję.
Krok 5: Z tej ilości mięsa nijak nie da się upiec kulek na raz, chyba że ktoś ma piekarnik wielkości garażu Wyciągamy pierwszą partię, wytopiony sok dodajemy do sosu in spe (nasze mleko z cebulą i rosołem.)
Krok 6: Usmażyć wszystkie kulki, zebrać cały sok "spod" do sosu. Sos zredukować i doprawić do smaku, ewentualnie można zaciągnąć odrobiną mąki.
Krok 7 : Nadmiar kulek zamrozić, z dodatkami wyjdzie tego jakieś dwa i pół kilo.
Kulki polać sosem, dołożyć konfiturę z borówki albo z żurawiny. Ostatecznie jarzębina też daje radę. I podać z ziemniaczanym puree.
--
Wolności słowa strzeż jak oka w głowie. Niech osieł pisze. Daj, niech się wypowie. Im gęściej będzie kazał, prawił, głosieł - tym rychlej poznasz, jaki z niego osieł.