Snujemy się z Księciem Panem po dużym polskim sklepie.
- sluchaj,ja pójdę po warzywa, a ty idź na stoisko po krople miętowe albo żołądkowe, ok? - mówię do męża.
Poszedł.
- Konwalia, to miętowe, czy lepiej zoladkowe?!- slysze z oddali
- Obojętnie!
- Aha! Ale jakie wziąć?
- Obojętnie!
- Dobra, ale jakie? Bo.tu pani mowi, że są jedne i drugie!
- O BO JĘ TNIE, kuzwa!!!
W tym momencie do.małzenskiego dialogu włącza się rzeczona pani ze stoiska i mówi obniżonym głosem do mojego meza: mamy też krople na uspokojenie...
- sluchaj,ja pójdę po warzywa, a ty idź na stoisko po krople miętowe albo żołądkowe, ok? - mówię do męża.
Poszedł.
- Konwalia, to miętowe, czy lepiej zoladkowe?!- slysze z oddali
- Obojętnie!
- Aha! Ale jakie wziąć?
- Obojętnie!
- Dobra, ale jakie? Bo.tu pani mowi, że są jedne i drugie!
- O BO JĘ TNIE, kuzwa!!!
W tym momencie do.małzenskiego dialogu włącza się rzeczona pani ze stoiska i mówi obniżonym głosem do mojego meza: mamy też krople na uspokojenie...
--
www.polish-centre.org