Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Półmisek Literata > Rozrachunek z Hogwartem
Aegidius
Z nieznanych zapisków Harry'ego Pottera.

Fragment zamierzonej, nie ukończonej jeszcze całości. Autorem jestem.
Streszczenie: Stary Harry (nawet nie poczuję, jak zrymuję), robi rozrachunek z życiem. I dochodzi do wniosku, że je zmarnował - a wszystkiemu winien Hogwart, który, zamiast uczyć liczyć, co pozwoliłoby zdobyć może nie najlepiej płatną, ale raczej pewną posadę księgowego, dał mu znajomość kilku do niczego niepotrzebnych zaklęć. Przy okazji przyznaje się do licznych manipulacji, jakich dopuścił się sprzedając 'historię swojego życia' niejakiej pani J.K. Rowling. Dursleyowie nie byli tacy źli! Nieznane oblicze Rona! Tom Ridley nieszczęsną ofiarą niewiarygodnego zbiegu okoliczności! NIE BYŁO żadnego Czarnego Pana! Snape jako łebski przedsiębiorca zakładający sieć sklepów z dopalaczami! Malfoy niezupełnie czystej krwi! I inne sensacje

A oto fragment:

Hermiona Granger... Harmonia Glendzer, jakeśmy ją z Ronem nazywali... oczywiście, kiedy tego nie słyszała. Najnudniejsza osoba, jaką potraficie sobie wyobrazić. Ba, może nawet nie potraficie. To pomnóżcie sobie stopień upierdliwej nudności tej osoby przez sto (oczywiście, rzecz jasna, jeśli chodziliście do prawdziwych szkół, a nie Hogwartu, i dzięki temu w ogóle potraficie mnożyć) i dodajcie jeszcze tysiąc i uzyskacie Hermionę. Wszystko w niej było porządne i poukładane, jak klawisze w akordeonie. Do bólu, do nudności, do wymiotów. Pani R. pisze, że była naszą najlepszą przyjaciółką. Bzdura, moi mili. Oczywiście, R. nie wymyśliła tego sobie sama. Tak jej rzecz przedstawiłem. Cóż, jak to mówią: prawda czasu i prawda ekranu.
Ale teraz powiem szczerze: nie znosiliśmy jej. Kompletnie do nas nie pasowała. Niedobranie charakterologiczne, czy jakoś tak. Z dziewczynami jest chyba inaczej (a nawet wśród dziewczyn Hermiona była wyjątkowa), ale chłopak taki jak ja czy Ron wybiera szkołę taką jak Hogwart mamiony perspektywami Wielkiej Przygody. Walki ze smokami, pojedynki czarodziejskie, zamienianie wrogów w najbardziej ochydne, obleśne formy życia, lewitacja, podróże w czasie i inne takie tam. Najbardziej fascynującą przygodą, jaką można było przeżyć z Hermioną, było wyszukiwanie w katalogach kolejnych bezwartościowych książek Gilderoya Lockharta. No, ona potem jeszcze je czytała, ale nie sądzę, by u kogoś normalnego (a ona normalna nie była) mogło to zwiększyć znacznie poziom ekscytacji.
I do tego zawsze najlepsza, zawsze obryta nieważne, czy to na Eliksirach, czy na Obronie przed czarną magią, czy Historii Hogwartu. Kujon nad kujony. Do tego, co muszę uczciwie przyznać, zdolny kujon. W zasadzie wystarczyłoby jej to, że uważała na lekcjach jej umysł błyskawicznie zapamiętywał i układał we właściwej szufladce (a jakże, wszystko przecież musiało być na swoim miejscu) każdą, nawet najmniej (z naszego punktu widzenia) istotną i najnudniejszą informację, byleby tylko wyszła ona z ust jakiegoś profesora. Ale nie! Ona musiała, po prostu musiała być najlepsza. Myślę, że ta chorobliwa ambicja wynikała w znacznym stopniu z kompleksu związanego z mugolskim pochodzeniem. Nie mając czarodzieja w rodzinie, robiła wszystko, by w dziedzinie wiedzy magicznej pobić każdego przedstawiciela nawet najstarszego, najbardziej nobliwego czarnoksięskiego rodu. Kuła więc całymi godzinami dnia i nocy, wręcz rypała na pamięć stronice ksiąg zapełnione w większości informacjami, które i tak już posiadała. A które nam, jak na złość, za nic nie chiały wejść do głów. Nie, żebyśmy się jakoś specjalnie o to starali. Ot, tak, żeby od biedy zdać egzaminy i dostać promocję na następny rok. Niestety, nawet realizacja tak minimalistycznie zakrojonego planu sprawiała niekiedy problemy. Dlatego, mimo żywionej do niej antypatii, nie unikaliśmy Hermiony. Udawana tak, udawana przyjaźń owocowała tym, że czasem dawała nam (że niechętnie i z oporami, to inna sprawa, ale jednak dawała) odpisać pracę domową. Na sprawdzianach podrzucała karteczki-niewidki (materializowały się dopiero w rękach adresata i wyłącznie w nich, co praktycznie eliminowało ryzyko wpadki) z odpowiedziami. Tak, z naszej strony rzekoma przyjaźń z Hermioną miała wymiar czysto pragmatyczny.
Choć... No dobra, obiecałem, że będzie szczerze, więc będzie szczerze. Był moment (tak gdzieś koło szóstego roku), kiedy dla mnie ów wymiar... czy wymiary... nabrały nowego znaczenia. 96-68-96. Nikt, w całym Hogwarcie takich nie miał. A Hermiona tak. Czyż to nie okrutna igraszka losu, że tak beznadziejnie nieciekawa osoba została obdarzona takimi kształtami? Nie ukrywam, przez chwilę zgłupiałem. Nowe spojrzenie na jej wykształcenie na chwilę przyćmiło jej wady i chyba przez jakiś czas miałem nadzieję, że coś z tego będzie. Szczęśliwie, nie złożyło się. I dobrze, bo ja jednak zawsze wolałem rude (Ginny, ach, słodka Ginny, co też strzeliło do twej małej, pięknej główki, by na szóstym roku farbować się na brązowo?!?). A ona wolała Rona.
A Ron? Ron i to jest dopiero ironia losu wolał Malfoya. Doprawdy, chyba nie potrafię sobie wyobrazić bardziej demonicznego rechotu fortuny. Bo i trudno było o większego od Draco Malfoya homofoba. Wprawdzie jego przydupasów Craba i Goyle'a posądzano o stosunki daleko odbiegające od dość jeszcze w owych czasach powszechnego standardu, on sam jednak chyba nawet tego nie zauważył. Podobnie jak nie widział z coraz większym trudem skrywanych oznak uwielbienia, jakim darzył go Ron. I całe szczęście! Biedny Ronald nie potrafię sobie wyobrazić jego losu, gdyby to się wydało. Kto jak kto, ale Malfoy potrafił być okrutny. Dla osób o odmiennej orientacji w sposób szczególny, a dla Weasleyów być może jeszcze bardziej. W grę wchodził stary zatarg pomiędzy ich rodzinami, który nabrał jeszcze na sile za czasów ich ojców, a którego podstawą był stosunek do mugoli (ojciec Rona ich uwielbiał) i nieczystej krwi czarodziejów. Ron cierpiał więc w milczeniu, starając się ze wszystkich sił nie ujawniać swych uczuć, natomiast coraz bardziej nachalne zabiegi Hermiony o jego względy tylko pogarszały sprawę. Mając nadzieję, że to ją zniechęci, Ron zaczął spotykać się z Lawender Brown. Nie powiem, niczego sobie. Mogła się podobać. Oczywiście, jeśli komuś w ogóle podobały się dziewczyny. Ron do tego grona nie należał. Mimo to ostatecznie skończył w związku heteroseksualnym. Wieloletnie wysiłki Hermiony (być może wsparte magią, którą przecież całą miała w małym palcu) wreszcie przyniosły skutek. Przy czym ze strony Rona był to raczej ostateczny akt desperacji wynikający z niemożności realizacji największego pragnienia jego życia zdobycia serca Malfoya. Jak by jednak nie było, nie byli szczęśliwym małżeństwem. Hermiona, która, po ukończeniu Hogwartu, została włączona do grona ciała pedagogicznego uczelni (jako się rzekło, od samego początku miała do tego predyspozycje: naukowe; tych drugich 96-68-96 nabyła z czasem), całkowicie utonęła w książkach. A biedny Ron się rozpił. Czyż miał zresztą inne wyjście?

--
Nie czytaj! Książki gryzą! https://www.youtube.com/watch?v=KhrCozn5mi0

Aegidius
Widzę, że wcięło mi kilka myślników i cudzysłów :/
No cóż, przepisywał nie będę, mam nadzieję, że się domyślicie, gdzie.
(Na podglądzie, kufa, były )

--
Nie czytaj! Książki gryzą! https://www.youtube.com/watch?v=KhrCozn5mi0

Aegidius
Ale za to dodało mi 'c' w ohydne

--
Nie czytaj! Książki gryzą! https://www.youtube.com/watch?v=KhrCozn5mi0

Gulliwer
- ty się doucz o szklanych kulach.

Jestem w środku. hermiona.

--
Graf Jesus Maria Zenon y Los Lobos von Owtza und zu Sucha-Bez-Kicka y Muchos Gracias Zawieszona

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Adasq - Superbojownik · przed dinozaurami
Kurde, no świetne no...
Czekam na ciąg dalszy o ile będzie takowy

diabliczka_z_ziemirodem
rewelacja możesz konkurować z niejaką Panią R
a ja czekam na dalszy ciąg

--
ot taka natura

weszka
weszka - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Wchodzę po kilku latach na forum, przeglądam wątki, coś kliknęłam, tak sobie czytam, dla rozluźnienia, sobie czytam... (fajne, najjfajniejsze o Ronie)
A potem patrzę na autora.. Aegidius! Kopę lat

Aegidius
A witam, Wesiu

Ciąg dalszy mi utknął niestety, ale na pewno będzie.

--
Nie czytaj! Książki gryzą! https://www.youtube.com/watch?v=KhrCozn5mi0

weszka
weszka - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Jak utknął to chyba trzeba przepchną... oj. Oj oj oj problem bo Ty jesteś po tej drugiej stronie pchania ;)
Może przepij?
(czy i jeszcze działają?)
Forum > Półmisek Literata > Rozrachunek z Hogwartem
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj