Wychodząc naprzeciw licznym pytaniom typu “jak uprawia się seks, tak jak pietruszkę czy raczej jak sałatę?” postanowiliśmy w naszym Kąciku Ogrodniczym poruszyć ten marginalnie traktowany temat.

Jak zapewne wielu Czytelników zauważyło, nawet w szkołach powierza się często to zadanie niewłaściwie ogrodniczo wyedukowanym osobom, które zwykle na zadane pytanie czerwienią się gwałtownie i unikają odpowiedzi wprost. Dlaczego? To proste, ponieważ same nie wiedzą jak robić to prawidłowo lub nawet zarzucili zupełnie uprawę w pewnym wieku pod wpływem jakiś wydumanych teorii! Niestety, seks to mocno zaniedbana roślina uprawna w naszym kraju, gdzie podręczniki do jej kultywacji powstają głównie wskutek głębokich przemyśleń w zaciszu przyklasztornych ogródków, a ogrodnicy rzadko mają okazję do porównania teorii z praktyką. Jakkolwiek, na przykład, znany powszechnie jest obszerny hinduski podręcznik ogrodnictwa “Kamasutra”, nie uświadczy się go w polskiej szkole, prawdopodobnie ze względu na niesprzyjający klimat w naszym kraju.

Musimy wobec tego zacząć od podstaw botaniki. Jak wszyscy wiemy, większość roślin posiada kwiaty i w tym przypadku seks nie wyróżnia się na tle innych. Gdy rozejrzymy się wokół, spostrzeżemy że pospolita większość kwiatów ma żeńskie słupki i męskie pręciki zawierające pyłek, ale zauważymy łatwo że seks różni się pod tym względem. Jak nieliczne rośliny, wydaje bowiem kwiaty męskie i żeńskie osobno; poza tym fenomenem przyrodniczym seksu jest to, że kwiaty jego potrafią poruszać się na łodygach oraz wydawać zróżnicowane dźwięki.

Zwykle dość łatwo jest rozróżnić kwiat męski. Większy, mocno włochaty, niezbyt przyjemnie pachnący, zwykle wydaje dźwięki w zakresie 85 do 155 Hz z otworu górnego, a od 20 do 60 Hz z otworu dolnego. Posiada zwykle pojedynczy pręcik z którego pyłek potrafi wydostać się na dość znaczną odległość wskutek pewnych specyficznych zabiegów naturalnych lub ogrodniczych, o których później.

Starszy kwiat łatwo poznać po braku włosów w szczytowej części oraz po charakterystycznie pogrubionej części środkowej, której obwód potrafi przybrać nieraz monstrualne rozmiary i ukryć całkowicie pręcik. Kwiaty te mają wyraźne powinowactwo w kierunku młodych żeńskich kwiatów, zbliżając się do nich z reakcją wzmożonego wydzielania roztworu ptyaliny z górnego otworu i dymiąc oparami siarkowodoru z otworu dolnego przy towarzyszących dźwiękach o niskiej częstotliwości (zakres - patrz wyżej). Według dwu rozbieżnych teorii naukowców z PAN służyć ma to rozpyleniu feromonów w celu zainteresowania młodego kwiatu żeńskiego, lub wabieniu owadów, które mogłyby przenieść pyłek na kwiat żeński. Teorie te ciągle wymagają kolejnych badań dla potwierdzenia.

Młodsze kwiaty za to wyraźnie eksponują swój pręcik, którego długość dla każdego kwiatu w naszym kraju wynosi powyżej 20 cm (dane zebrane z polskich blogów i stron Internetowych miłośników ogrodnictwa). Gdy męskie kwiaty rosną w grupie, zaobserwowano zdumiewające tendencje do eksponowania największych pręcików celem zainteresowania kwiatu żeńskiego. Badania trwają czy rzeczywiście kwiaty te mają największe szanse do aplikacji pyłku, czy jest to tylko zwykły genetyczny defekt, bowiem z kolei wszystkie zbadane kwiaty żeńskie miały stosunkowo niewielką pojemność aplikacyjną, o czym poniżej.
Nie stwierdzono dotychczas aby młody kwiat męski potrzebował owadów do przeniesienia pyłku na kwiat żeński, wręcz przeciwnie, zdumiewająco często potrafi pokonać mocno niesprzyjające warunki środowiskowe aby znaleźć się w pobliżu tegoż.

Kwiat żeński jest mniejszy, gładki i najczęściej przyjemnie pachnie. Wydaje dźwięki w zakresie od 165 do 255 Hz z otworu górnego oraz infradźwięki (poniżej poziomu słyszalności) z otworu dolnego. W górnej części charakteryzuje się zwykle parą wypukłości, zakończonych charakterystycznymi różowymi lub czerwonymi wypustkami. Rozmiary wypukłości mogą być ewolucyjnie znacznie zróżnicowane, co nawet niedoświadczony ogrodnik potrafi zauważyć na pierwszy rzut oka. Naukowcy klasyfikują rozmiary od A do DD, lecz botanicy-amatorzy posługują się bardziej swobodną terminologią: od ABC – Absolutny Brak Cycków, do DCB – Dzięki Ci Boże (za Twe hojne dary, etc.).

Jako ciekawostkę należy także dodać, że wskutek ewolucji kwiatu żeńskiego słupek zaniknął całkowicie, zostawiając w to miejsce niewielką jamkę. Jamka ta oraz wspomniane wypukłości mają silne właściwości przyciągające dla kwiatu męskiego w relacji odwrotnie proporcjonalnej: im większe wypukłości oraz im mniejsza jamka, tym przyciąganie silniejsze. Fenomen ten budzi kontrowersje wśród poważnych badaczy, którzy twierdzą że również inne czynniki mogą powodować atrakcyjność kwiatów żeńskich, lecz jak dotychczas stwierdzono tylko niewielkie, mieszczące się w granicach błędu statystycznego odstępstwa od reguły.

Łatwo jest rozróżnić młody kwiat żeński w grupie. Kolorowy, płatki, a zwłaszcza wypukłości ma mocno wyeksponowane, oraz wydziela feromony o zasięgu kilku metrów. Regułą jest że im młodszy kwiat, tym bardziej eksponuje wszystkie detale, ma to prawdopodobnie związek z konkurencją międzykwiatową. Paradoksem jest że powyższe działania powodują zwykle zbliżanie się starszego kwiatu męskiego, zapewne w nadziei na łatwe, okupione niewielkim kosztem jednorazowe przekazanie pyłku.

Stary kwiat żeński jest podwiędnięty, szary lub czarny, wypukłości ma sflaczałe i obwisłe. Zwykle spotykany w pobliżu kościołów, zwłaszcza zdumiewające osobniki wytwarzające szczególnego rodzaju własne włókna. Naukowcy zastanawiają się nad fenomenem wyrastania strzępa mohairu na czubku kwiatu, który z kolei powoduje skłonności do niszczenia wszelkimi sposobami środowiska kwiatów młodych. Wśrod ogrodników-amatorów kursuje zapożyczona z mykologii obiegowa nazwa “stara purchawa”, lecz nie oddaje ona w rzeczywistości sprzecznej natury starego kwiatu żeńskiego.

Skoro potrafimy już klasyfikować kwiaty seksu, w następnym odcinku zajmiemy się relacjami agrarnymi wyżej wymienionych.

--
No good deed goes unpunished...