Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Półmisek Literata > Dublińsko (4) Wesoły Jezus
Gulliwer
Stoi teraz przede mną i zionie niepoprawnym optymizmem. Jest mało smutny, zdecydowanie wesoły. Kosztował mnie ostatnie 50 centów ale wart jest o wiele więcej. Same kolory wnoszą tęczę i rozjaśniają pokój. Ale chronologicznie to było tak. Po ostatnim numerze Buki nasze relacje, do tej pory w zasadzie jednostronne uległy kompletnemu zamrożeniu. Nie moglem tego tak zostawić no i chyba oczywistym stało się, że jak na razie to koniec z karmieniem. Z tym ostatnim nie było problemu, bo jak zaczynam zajmować się kuchnią to wiadomo, że jest kiepsko z zaopatrzeniem. Zaopatrzenie jest pochodną kasy, zatem można stwierdzić, że nie było z kasą całkiem dobrze.

Do tego stopnia niedobrze, ż w rozpaczy zacząłem palić otrzymany z kraju tytoń fajkowy o nazwie Korsarz, wspominałem już, że właściwa nazwą byłby Zasrany Pirat. A wracając do problemu Buki to nie można było tego tak zostawić. Kiepsko wygląda i w ogóle, psuje widok przy posiłkach bo to na wprost okna kuchennego było. Użyłem tajnej broni, bo nie chciało mi się celebrować sprzątania. Tajna broń stoi na tarasie, ma ksywkę taczka hydrostatyczna i jest urządzeniem wykorzystywanym do badania klimatu. Oznacza to, że w taczce jest deszczówka, po wahaniach poziomu wody w taczce orientujemy się w wilgotności klimatu, ona nigdy nie wysycha do dna, nigdy też się z niej nie wylewa, mieszczą się w niej wszystkie wahania irlandzkiej pogody. Zatem zniweczyłem wielotygodniowe pomiary i wylewając wodę z taczki spłukałem radosną działalność Buki na trawnik. No i te warzywa tak sobie leżały, pozostałe rzeczy też ale one jakoś szybciej wtapiały się w krajobraz.

Wracając do taczki to taczka stoi od zeszłych wakacji od zakończenia prac związanych z ułożeniem tarasu. Poza taczką są tam jeszcze zawinięte w brezent worki z cementem, dwie olbrzymie torby transportowe ze żwirem, parę pustaków, porzucony młot i jeszcze jakaś zardzewiała bryłka metalu w kształcie kombinerek. Taras zawiera dokładnie 197 płytek o wymiarach 40 na 40 cm. Tutejsi mówili, że był kładziony przez 2 tygodnie przez 3 ludzi – jeden układał taras, drugi opowiadał o postępach robót trzeciemu a trzeci meldował przez komórkę managerowi. Jak chodzę po ulicach to widzę, że wszelkie prace wyglądają tak samo. Tak tutaj mają, po prostu. Wróćmy do Buki. Nie to, że byłem całkiem bez serca, tym bardziej że znowu się polepszyło i pojawiły się odpadki z kur – nie znoszę kurczaków. Wkładałem je w torbę foliową i w zamrażalnik i spokojnie czekałem. Po jakiś 3 dniach tej marchewki i pora z żurku zrobiło się mniej. Po następnych dwóch dniach – zniknęło wszystko. Zatem odmroziłem – dosłownie – odmroziłem relacje i minęły już dwa tygodnie a wszystko powróciło do stanu pierwotnego – Buka przychodzi i zżera jak dawniej, nie manifestując już więcej. I dobrze. Ponieważ starczyło już siedzenia na miejscu padł pomysł zrobienia wycieczki do Dun Laoghaire. To się wymawia całkiem inaczej i nawet nie będę próbował. Zatem to czego nie umiem wypowiedzieć leży po drugiej stronie Zatoki Dublińskiej niż Howth. Pogoda była umiarkowana, nie chciało mi się ruszyć ale cóż, zostałem zachęcony obietnicą. Powiedzmy, że była to propozycja nie do odrzucenia, w sensie że jak się wyniosę to po powrocie mogę liczyć na flaszkę Cideru. Negocjowałem twardo, udało mi się zwiększyć objętość z 2 do trzech litrów i moc z 5 do 5,3%. To bardzo mi pomogło w zrozumieniu psychiki Buki, poczułem się podobnie.

Po drodze do autobusu, za posterunkiem Gardy w czyimś ogrodzie niebieskie cudko – drzewo cale obsypane niebieskim kwieciem. Po doświadczeniach marketingowych nie miałem żadnych oporów podchodzę do drzwi, wciskam dzwonek, otwiera facet, mówię, że to nic poważnego tylko jestem bardzo zachwycony drzewkiem i czy mógłby mi powiedzieć jak się ono nazywa. Facet się rozpromienił, powiedział że on to w zasadzie futbol i piwo a od drzewka jest żona ale teraz jej nie ma i będzie z godzinę. Zapytałem uprzejmie, czy jak będę wracał z tego czegoś to będę mógł zajrzeć i zapytać. Powiedział, że spoko. Wycieczka do tego czegoś była dość przyjemna chociaż wiało jak diabli, stację kolejki dalej była wieża Martello – to od Joyce'a ale zostawiłem ja sobie na następny raz. Wracając, zastukałem do faceta, gościu zszedł ze mną do ogrodu, urwał mi całkiem dużą gałąź a na końcu wręczył świeżo wydrukowaną informację o drzewku, nazywa się toto Ceanothus i jest przepiękne. W sam raz będzie pasowało do złotokapu.

I teraz wracamy do Jezusa. Jezus ma prawą rękę podniesioną w geście błogosławieństwa a lewą trzyma w okolicach serca, gdzie na piersi ma gwiazdę czerwoną z której wybiegają tęczowe promienie skierowane ku dołowi. Na plecach ma czerwoną siódemkę – Lucky Seven normalnie.
A fryzurę ma jak niejaki Phil Lynott, gitarzysta Thin Lizzy. Zreszta co mi tam – załączę fotki. Wypatrzyłem to cudko na Rathmines, w St. Vincent Shop. To jest sieć charytatywnych second- handów, jak to działa to powiem przy okazji. Ważne, że na Rathmnines mieszkaja znajomi z którymi pija się wódeczkę i pożera pyszne śledzie od Doroty. Ale to temat na całkiem odrębną historię.

Jezus raz

Jezus dwa

--
Graf Jesus Maria Zenon y Los Lobos von Owtza und zu Sucha-Bez-Kicka y Muchos Gracias Zawieszona

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Fajna seria. Wypominany niechlujny styl nie przeszkadza i tylko daje naturalny wydźwięk. Za dziewczynę z baru w drugiej części i za Bukę duży plus

--
This message was written entirely with recycled electrons

Gulliwer
volture - sama prawda jak raz, serio, bez konfabulacji, dziewczyna wiedziała a osobowość Buki nadal studiuję...

--
Graf Jesus Maria Zenon y Los Lobos von Owtza und zu Sucha-Bez-Kicka y Muchos Gracias Zawieszona
Forum > Półmisek Literata > Dublińsko (4) Wesoły Jezus
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj