Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Półmisek Literata > Eksperyment
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami
   Szóstego maja, w poniedziałek, Profesor przyszedł do pracy w nienajlepszej kondycji umysłowej. Kilka dni wcześniej urodził się Marcinek -- pierwszy profesorski wnuk -- i jakiś złośliwiec mógłby powiedzieć, że jedno z drugim ma wiele wspólnego; inny rzekłby, że człowiek się po prostu nie wyspał. Profesor wszedł do pokoju, którego nie dzielił z nikim, i klapnął na obrotowe krzesło z jedną myślą: -- Żeby studenci, magistranci i wszyscy inni zapomnieli nim na jeden dzień.
   Komputer ledwo zdążył wyświetlić ulubioną stronę, a już zapukał pierwszy natręt.
   -- Proszę.
   Drzwi uchyliły się akurat na tyle, żeby wpuścić do środka brodatą głowę Doktora. Głowa rozejrzała się po pomieszczeniu, wbiła wzrok w Profesora, uśmiechnęła od ucha do ucha i dopiero wtedy pociągnęła za sobą młode ciało. Po tym wszystkim przemówiła: -- Dzień dobry! No w końcu, uwierzy pan? Udało się!
   -- Tak? To świetnie. Cieszę się. -- Profesor odwzajemnił uśmiech. -- Tylko -- przeszedł w szept -- proszę ciszej. Ale, przepraszam, można wiedzieć: co?
   Doktor rozejrzał się raz jeszcze. Nie znalazł nic, co mogłoby być powodem dla ściszenia głosu, lecz się dostosował. -- Małpy napisały Hamleta -- wyszeptał.
   -- Tak? -- Starszy naukowiec potrzebował chwili, żeby skojarzyć, iż Doktor mówi o konkurencji dla Seti@Home i podobnych projektów. -- Makbeta?
   -- Nie, Makbeta jeszcze nie. Hamleta. -- Tamten usiadł nie pytając o pozwolenie. -- Dostatecznie dużo małp rzeczywiście może napisać Hamleta. Symulowanych małp, ale zawsze.
   -- No to wyśmienicie! -- Profesor powstał, przez co i gość się poderwał; gospodarz uścisnął mu dłoń i delikatnie skierował do wyjścia. -- Gratuluję tych małp, panie kolego.
   -- A dziękuję. -- Doktor zrobił krok w tył i stanął. -- Myślę, że jak dzisiaj zaczniemy analizować wyniki, to będziemy mogli to wstępnie ogłosić w piątek, przed seminarium tego Rosjanina.
   Już, już miał zaproponować, żeby Doktor sam się za to zabrał, lecz w porę się opamiętał. Do tej pory jego udział ograniczał się do określenia celów, zaś pracę wykonał Doktor i anonimowi właściciele komputerów na całym świecie. Od samego początku Profesor dawał do zrozumienia, że końcowy etap będzie należał także do niego, więc nie byłoby w porządku się teraz wycofać.
   Zmusił się do myślenia: -- Wirtualne małpy wybierały litery losowo. Hamlet w symulacji mógł trafić się dopiero za tydzień, mógł nie trafić się i przez sto lat. Taki pech, że akurat teraz. Tylko jeden dzień, żeby dojść do siebie. Co tu zrobić, żeby mieć ten jeden dzień?
   -- Wie pan, może nie działajmy tak gorączkowo -- powiedział.
   Doktor spojrzał podejrzliwie. -- Piątkowe seminarium to idealna okazja -- jęknął.
   -- Niby tak... -- Profesor próbował wykombinować jakąś wymówkę. Szło opornie. Najpierw chciał skłamać, że ma zajęcia ze studentami, lecz nie zaryzykował. Doktor słynął z dobrej pamięci i mógł kojarzyć, kto kiedy i komu wykłada. -- Z powodu czystej... -- zająknął się, -- schłodzonej... Eee...
   -- Słucham?
   -- Chłodnej, chciałem powiedzieć. Z powodu czystej i chłodnej... -- Przełknął, choć ledwo miał co, i wyrzucił już szybciej: -- Z powodu czystej i chłodnej naukowej ciekawości... chciałbym poświęcić jeszcze jeden dzień na sprawdzenie... No, góra dwa dni. Taki mały test, wie pan.
   Rozmówca zmarszczył czoło. -- Nie bardzo rozumiem.
   -- Powinniśmy sprawdzić w praktyce... do czego zdolne jest kilkaset małp w kilka, kilkanaście lat. To chyba nie zajmie dużo czasu?
   -- Już liczę. Powiedzmy pięćset małp... To raczej szybko zasymulujemy.
   -- Czterysta, pięćset. Nieważne, nieważne. Niech pan zrobi tak: prawie pięćset małp w kilka lat. Dobrze?
   Doktor nabrał powietrza. -- Oczywiście. -- Ruszył do drzwi.
   -- I proszę dać znać, gdy ta mała symulacja się skończy.
   -- Ale, ale! -- Brodacz zastygł w progu. -- Czego mam szukać? Jakiego tekstu?
   -- Czegoś niewielkiego, na jeden dzień roboty. -- Wzrok Profesora padł na monitor. -- Wielopak? Na wielopak chyba za mało małp.
   -- Może teraz polskie dzieło? -- podpowiedział Doktor. -- Jakiś mały fragment z Mickiewicza?
   -- A-no-właś-nie. Niech pan coś wymyśli.

***

   Doktor odezwał się niespodziewanie szybko. Ale zanim to nastąpiło, Profesor przeżył wizytę studentki o aparycji ulicznicy, dwóch studentów i sprzątaczki.
   -- Ja bardzo przepraszam -- powiedziała kobieta. -- Szmata się zgubiła i... Jeśli jest tutaj, to bardzo przepraszam.
   -- Była taka jedna, ale poszła -- mruknął pod nosem. -- Z drugiego roku.
   -- Słucham? Ja bardzo przepraszam...
   -- Nie, nie -- rzekł głośno i zabrał się do otwierania kubeczka kefiru. -- Tutaj nie.
   Gdy tylko za sprzątaczką zamknęły się drzwi, zapanowała błoga cisza. -- Gdybym był w domu, słyszałbym te ćwierkające wróble, a tutaj ich nie ma. Hura! -- pomyślał Profesor i z poczuciem ulgi przystawił kubeczek do ust. W tym momencie głośny dźwięk telefonu uderzył jak obuch siekiery, a naczynie wystrzeliło z ręki i obryzgało biurko białą substancją.
   Telefon nadal dzwonił wwiercająć się w mózg. Profesor podniósł słuchawkę, tylko aby uciszyć dźwięk. -- O cholera! -- zaklął, choć nie wiedział, kto słucha; może sam Rektor Wszechmogący? -- Chwileczkę, chwileczkę! -- Rzucił się do ratowania papierów.
   Wtedy ją zobaczył.
   W kącie leżała szmata skręcona w szary węzeł.
   Szczęście w nieszczęściu -- pomyślał. Wytarł blat, poprawił chusteczką; wytarł podłogę. -- Mój kefirek...
   -- Halo! Halo! -- skrzeczało z głośniczka. -- Profesorze?
   -- Jeszcze chwilę, no!
   Wyniósł szmatę na korytarz, lecz sprzątaczki tam nie było. Bez zastanowienia rzucił gałgan pod ścianę.
   -- Halo! To ja! -- zakrzyknął Doktor, gdy Profesor w końcu przyłożył słuchawkę do ucha.
   -- Tak, jestem. Niech pan już nie krzyczy, na litość... No.
   -- Co tam się działo u pana? Można wiedzieć?
   Westchnienie. -- To tylko sprzątaczka zgubiła szmatę.
   -- Ach szmatę. -- Pauza. -- No nic. Ja dzwonię, bo mam pomysł.
   -- No trudno. Słucham.
   -- Chodzi o to, że symulacja kilkuset małp jest na tyle mała, że możemy sobie z nią spokojnie poradzić na miejscu, od ręki. To raz. A dwa, że zamiast szukać konkretnego tekstu, możemy zbadać to, co się pojawi. Ja mam tu taki program. On pierwotnie miał orzekać, w jakim języku jest tekst. Korzysta ze słowników i takich tam, ale to nieważne. Chciałbym wpuścić do niego to, co wypiszą nasze małpy, i kazać szukać odpowiednio długiego fragmentu całkowicie po polsku. Co pan o tym myśli?
   -- Myślę, że... -- Nic nie myślał i akurat tego dnia było mu z tym dobrze; zatem skłamał: -- Myślę, że to na pewno ciekawe. Coś już z tego wyszło?
   -- Nie, bo dopiero zaczynam. Zaraz to uruchomię na naszej najszybszej maszynie i...
   -- Jak najbardziej popieram -- przerwał, gdyż jeszcze bardziej chciał już skończyć rozmowę. -- Czekam na wyniki.
   -- Jeszcze jedno, jeśli można.
   Profesor był dobrze wychowany. -- Tak?
   -- Dzwonię, bo jeśli pan zechce, może spróbować zasymulować w ten sposób kilka małp u siebie na komputerze.
   Zainteresował się; w końcu był naukowcem i nie miał już kefiru. -- Naprawdę mogę?
   -- Proszę wejść w nasz roboczy katalog, tam jest wszystko gotowe. Ja uruchomię na tym dużym, a pan lokalnie u siebie.
   Z początku nie mógł się odnaleźć. Mysz, klawiatura, plastikowy kubeczek. -- Lokalnie. Że niby jak? Aha! To ten plik.
   -- Program powinien spytać, ile małp i ile lat...
   -- Rzeczywiście! Jest.
   -- Tylko proszę nie wpisywać za dużo -- zastrzegł Doktor. -- Jakieś jednocyfrowe liczby.
   -- Jednocyfrowe? Akurat z początkiem miesiąca wnusio mi się urodził, więc może...
   -- O kur...! -- zawyła słuchawka. -- Kurtyzana! Nie uwierzy pan!
   Profesor zatwierdził wybór. -- Co tam, panie kolego?
   -- Czterysta sześćdziesiąt małp, cztery lata! Ustawa z dnia... rozdział pierwszy, artykuł...
   -- Co!?
   Na ekranie pojawił się pierwszy blok tekstu, a podekscytowany głos w telefonie wymieniał dalej: -- Nowelizacja, kolejne ustawy, raport komisji śledczej... Profesorze! Profesorze, co pan na to?
   Zamiast odpowiedzieć, wyrecytował z monitora: -- Korzystając z przysługującego mi prawa weta...

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
Ciekawie się to czytało. Miałem wrażenie, że jest osadzone mniej więcej we współczesności, i tutaj mam zagwozdkę, bo w owym "mniej więcej" pięć lat w tę, a pięć lat we wtę robi sporą różnicę, i prawdę mówiąc: nie wiem, czy miałeś na myśli raczej rok 2002, czy 2013 (odpowiednio: ostatnie i najbliższe wystąpienie 6 maja w poniedziałek). Stawiam raczej na 2013, bo brzmi troszeczkę futurystycznie, ale kto wie...

Z uwag technicznych: to chyba Ty mi kiedyś pisałeś, że jeśli w tekście jest wypowiedź, po której stoi myślnik, po którym następują didaskalia, to nie powinna po tym myślniku stać kropka. Wykrzyknik, pytajnik, wielokropek - OK. Tymczasem Tobie się to zdarzyło parę razy.

Ci się należy za puentę.

--
Pietshaq na YouTube

mikmiki
mikmiki - Superbojownik · przed dinozaurami
Świetna narracja, ciekawe zakończenie jednym słowem

--
Podobno przepłaciłem za sygnaturkę! Powiedzcie proszę, że to nieprawda :(

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami

W kwestii technicznej: tak, pisałem, a później :Kur dał linka i okazało się, że nie wyczerpałem tematu.

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
:KoX - zajrzałem, ale pod Twoją linką (ostatnia) nie ma przykładu tego, czego się przyczepiłem (ściślej: jest, ale tylko jako przykład negatywny). Chodziło mi o schemat typu: wypowiedź, kropka, myślnik, didaskalia.

Pod linką w przykładach pozytywnych występowała kropka przed myślnikiem, jeśli przed kropką było zdanie narracji, ale nie jeśli było zdanie wypowiedzi.

Poza tym tamto wyjaśnienie jest nie do końca słuszne. Otwierający nawias, otwierający cudzysłów, etc. przyklejamy do wyrazu następującego, a nie poprzedniego. Więc uważałbym z takim źródłem.

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami

Najlepiej zacytuj wątpliwy fragment opowiadanka. Może rzeczywiście się pomyliłem i nie ma się o co spierać.

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
pietshaq - Szkielet Szachisty · przed dinozaurami
-- Tak? To świetnie. Cieszę się. -- Profesor odwzajemnił uśmiech.

-- Nie, Makbeta jeszcze nie. Hamleta. -- Tamten usiadł nie pytając o pozwolenie.

-- A dziękuję. -- Doktor zrobił krok w tył i stanął.

Te trzy znalazłem ad hoc. Wydaje mi się, że o ile kropki na końcu są uzasadnione (mimo że po nich następują myślniki i dalsza część wypowiedzi), o tyle te przed pierwszym myślnikiem (w zasadzie: przed pierwszą parą myślników...) są zbędne.

Pozdrawiam,

--
Pietshaq na YouTube

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
KoX - Superbojownik · przed dinozaurami


Cytat z forum, do którego linkował był :Kur:

C.
Jeśli po wypowiedzi następuje wyjaśnienie narracyjne, nie mające z paszczą nic wspólnego - wypowiedź kończymy kropką (innym znakiem), a wyjaśnienie piszemy wielką literą.

NIE:
- Uważaj! - zamachnął się mieczem.
- Zgłupiałeś? - puknął się w czoło.
- Durny ty... - usiadła ciężko.

TAK:
- Uważaj! - Zamachnął się mieczem.
- Zgłupiałeś? - Puknął się w czoło.
- Durny ty... - Usiadła ciężko.


Kiedyś nie stosowałem się do tego, jednak gdy tylko przeczytałem powyższe, zasadę uznałem za sensowną. Uważam, że w wymienionych przez Ciebie zdaniach kropki być powinny.

--
Czajnik. Kupiłem czarny czajnik. Pojemność – dwa czterysta.
Pojemność – dwa czte… Sie-dem je-den ma do set-ki!

Loodwigh
Loodwigh - Superbojownik · przed dinozaurami
Bardzo fajne. Podobało mi się zakończenie.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Intrygujące, dowcipne. Kapitalne zakończenie. Pozdrawiam!

deuter
deuter - Superbojownik · przed dinozaurami
Jak zwykle wszystko ładnie i zgrabnie.

Trochę mi nie pasuje telefon, który uderzył jak obuch siekiery, zwłaszcza że dajej już się wwierca. Obuch wywołuję tępy, zamraczający i powoli promieniujący na całą głowę ból.

Wwiercanie to ból punktowy, kłujący i bardziej nieprzyjemny.

Mi odgłos telefonu na kacu kojarzy się tylko i wyłącznie z tym drugim, ale to w sumie kwestia indywidualna, więc dalej się czepiac nie będę.


Zakończenie jak wisienka.

--
Forum > Półmisek Literata > Eksperyment
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj