Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Półmisek Literata > Przygody Bohajtera I - o zabiciu cholery
Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.


Dzieńdobry
Nazywam się Eustachy i jestem z zawodu bohaterem. Z zawodu to złe określenie - wykształciłem się na archeologa i planowałem do końca życia czyścić ciekawie wyglądające kamyki (zawsze mogące być kamykami którymi bawili się przedhistoryczni) z piasku gdy okazało się co się okazało.

Więc dnia pewnego siedziałem przed swoim prywatnym namiotem i oglądałem wykopalisko pijąc sobie piwko. Studenci pracowali w wykopach krzycząc coś, a ja piłem sobie spokojnie pierwsze dziś piwko. Właśnie otwierałem drugie kiedy podbiegł do mnie jeden z moich podwładnych.
-Szefie … -wysapał, widać było że się spieszył. Uniosłem brwi wykrzywiłem się złośliwie. Miałem tu władze i z niej korzystałem.
-Jak kazałem się nazywać? -zapytałem wkładając w mój głos jak najwięcej smutku.
-Miłościwy -powiedział student czerwieniąc się i klnąc pod nosem. Musiał to robić, wiedział że od tego zależy to czy dostanie wypłatę. - chyba coś znaleźliśmy…
Zdenerwowałem się i mu przerwałem.
-Co ja wam mówiłem!!! Żadnego znajdywania “czegoś”!!! Macie znajdywać podejrzane kamyki, musimy wyrobić normę!!! Nie mamy czasu na znajdywanie!!! Wiecie dlaczego mamy tyle autostrad ile mamy? Przez was, co ciągle coś znajdujecie!!! Przysypać i udawać że nic nie ma!!!
Wydarłem się. Wyrostek zzieleniał
-Ale to dziwne - powiedział - Mietek wiedział że każe pan zasypać i chciał najpierw zobaczyć co to jest…
-I co to jest ? -przerwałem, ale wiedziałem już że będą kłopoty
-Nie wiemy, bo nam nie powiedział! Wpadł i się nie odzywa!
No i są kłopoty. Mogłem wytłumaczyć się z obcięcia palców jednemu z pracowników (przypadkiem rzecz jasna … a poza tym wypił moje piwo i nie zapłacił) ale z zasypania jakiegoś Mietka? Boże, jeśli umarł to trzeba go wyciągnąć, a jeśli nie to jeszcze gorzej. Zakopiemy go żywcem, a potem przyjdą z policji i wszystko wykryją, jak w tych filmach.
-No … -powiedziałem - weź linę, wyciągniem …a potem go zabijem!
Zrobiłem się agresywny.
Poszliśmy i zobaczyłem że w ziemi mamy dziurę obłożoną kamieniem, jakby studnie. Zszedłem do wykopu po drabince i poświeciłem latarką. Nie widać dna
-I co kiego diabła on tam wchodził? - zapytałem głośno
-Po mnie - powiedział diabeł pierwszy
-Nie prawda, bo po mnie - powiedział drugi
Puściłem uwagi diabłów mimo uszu, przecież nie istnieją.
-Przed chwilą nie było takie głębokie … dopiero kiedy tam wszedł … zapadania …
-Czy jeszcze kiedyś zagra na skrzypcach - zaszlochała jakaś studentka
-Ole! - krzykną matador
Ale matadora nie mogło tu być więc nie zwróciłem uwagi.
Przewiązałem się liną i skoczyłem do środka.
Zapomniałem przywiązać z drugiego końca.

Co było dalej nie pamiętam. Pamiętam że obudziłem się leżąc w rowie z paskudnym uczuciem trzeźwości. Nie przywykłem do połączenia rów=trzeźwość, o nie. Wstałem i wtedy zobaczyłem że zaszło we mię kilka zmian. Po pierwsze nie miałem już brzuszka, a po drugie byłem młody.
Wrzasnąłem ze strachu. Lubiłem swój brzuszek.
-Was is das? - zapytała stojąca obok gruba Niemka.
-Kurde - powiedziałem i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem Niemki nie było, za to ja, ciągle młody opalałem się na tropikalnej wyspie w grupie kilku nagich piękności. Zamrugałem od słońca i znowu była Niemka
-Kurde - powiedziałem i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem Niemki nie było, za to ja, ciągle młody opalałem się na tropikalnej wyspie w grupie kilku nagich piękności. Zamrugałem od słońca i znowu była Niemka
-Kurde - powiedziałem i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem Niemki nie było, za to ja, ciągle młody opalałem się na tropikalnej wyspie w grupie kilku nagich piękności. Zamrugałem od słońca i znowu była Niemka
-Kurde - powiedziałem i zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem Niemki nie było, za to ja, ciągle młody opalałem się na tropikalnej wyspie w grupie kilku nagich piękności. Zamrugałem od słońca i znowu była Niemka
Poczułem że wpadłem w jakąś paskudną pętle czasową więc wyciągałem z kieszeni miecz i uciąłem Niemce głowe. Dobrze jej tak.
- Za ojczyznę do cholery! - krzyknąłem
- Za jaką ojczyznę - zapytała cholera
-No… za polskę …
-Nie znam
-Nie znasz?
-Nie
-Napewno?
-Napewno
-Nie kłamiesz?
-Nie
-Z pewnością?
-Tak
-Ale co tak?
-Tak, z pewnością
-Ale naprawdę?
-Tak, naprawdę
Poczułem że rozmowa nie ma żadnego sensu więc mieczem (tym z kieszeni) zabiłem cholerę. Dobrze jej tak.
-Ha, do … no właśnie do czego może do diabła?
-O, bardzo chętnie - powiedział diabeł drugi
-O, przepraszam pana panie diable drugi, ja jestem diabłem pierwszym więc mam pierszeństwo - powiedział diabeł pierwszy
-Cholera - powiedziałem
-Zabił ją pan - powiedział pierwszy
-Ja to miałem powiedzieć! - powiedział drugi
-Przepraszam pana panie drugi, ale to ostatnio pan się pierwszy wypowiadał, co mnie obrażało bo to ja jestem pierwszy - powiedział pierwszy
-Kurde, co za beznadziejne dialogi - powiedziałem
-Có? - zapytał beznadziejny dialog
Popełniłem samobójstwo.

--
Pamiętaj! Schizofrenicy cię obserwują!

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Mogłoby pójść na KM

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
I właśnie tam to dam.

--
Pamiętaj! Schizofrenicy cię obserwują!
Forum > Półmisek Literata > Przygody Bohajtera I - o zabiciu cholery
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj