Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Półmisek Literata > Pająk Jeruzalem
Pingu
Pingu - Superbojownik · przed dinozaurami
A sobie zadebiutuję Postać której przygody będziecie czytać jest wyciągnięta z komiksu "Transmetropolitan" i osadzona w realiach miasta powstałego w sieci za pomocą Miśka i innych ludzi.

Pająk był w swym żywiole, zmierzch, amfetamina krążąca w żyłach i to cholerne, choć niezwykłe miasto. Przechadzał się uliczkami, co jakiś czas kąpiąc dla zabawy szczura, czy inne żyjątko. Chciał coś stworzyć, lecz jak na razie tematy do niego nie przychodziły, więc trzeba było się samemu udać po takowe. Przeszedł przez mury do Slumsów pozdrawiając środkowym palcem stojących niedaleko panów mundurowych i czym prędzej zniknął w labiryncie uliczek i ulic (biorąc pod uwagę, że kiedyś takie tu istniały) tej dzielnicy.
Minął bez większego zainteresowania cztery się postacie, skądś je kojarzył. Wymiana zdań odbywająca się między nimi polegała na tym co zawsze w tym mieście i jak by wyciąć z niej wszystkie wyrażenia świadczące o wysokim poziomie intelektualnym, sprowadzała się do tego: Jesteś głupi. Nie ty jesteś głupi. E... nie, ty jesteś głupi.- nuda.
Podążając wzdłuż rozpadającej się ulicy, Jeruzalem spostrzegł, że ktoś podąża za nim. Nie będzie tematu, ale będzie kasa - pomyślał, wchodząc w zaułek, wyciągając z torby kawałek gazrurki.
Obudził się po pięciu minutach, z nosa kapała krew, na potylicy wyrósł pięknej wielkości guz, a ręka była dziwnie wygięta. Przeszukał torbę w poszukiwaniu apteczki. Nie było, zresztą zapasu amfy też nie. Przynajmniej pieniądze zostawił w domu. Tylko jak się doprowadzić teraz do stanu używalności? Może Jeckel miał ostatnio jakiś ciekawy przypadek, to by się jakiś artykulik maznęło, przy okazji. A o pieniądze pomartwi się później...
-Ach, jeszcze tylko jeden zakręt i będę na miejscu - pomyślał Jeruzalem. Minął róg i stanął jak wryty, kolejka do weterynarza była długa jak... jak... no była długa. -Debile, nie wiedzą, że jest jeszcze wejście z tyłu- uśmiechnął się, zadowolony ze swojej nieprzeciętnej inteligencji. Powłócząc lewą nogą, która okazała się też złamana, poszedł kryjąc się w cieniu, na tyły budynku.
-Tia. Debile...- X-city po raz kolejny pokazało reporterowi kto tu jest górą, stawiając na jego drodze kolejkę dłuższą niż do wejścia głównego. - No, k@#$a nie wierzę- zaklął pod nosem. Szczęśliwie Pająk miał czasem przebłyski geniuszu. Zmobilizował się, zebrał w sobie i pędem rzucił w stronę tłumu drąc się wniebogłosy: -Nalot! Nalot!- po chwili na uliczce zrobiło się pusto, więc Jeruzalem wszedł spokojnie do środka.
W głównym pomieszczeniu Hyde kroił właśnie jakiegoś zwierzaczka. Pomieszczenie to kiedyś przypominało klinikę dla zwierząt, jednak po czasie gdy jej klienci zmienili swe rozmiary i ilość owłosienia ściany zrobiły się bardziej krwisto-czerwone, zaś częstotliwość w jakiej odwiedzali doktora sprawiła, że porządek i higiena zostały wykreślone ze słownika lekarza.
- Cześć doktorku - powiedział śmiało Pająk - Masz chwilkę? -
- Tak, momencik - odpowiedział znużonym głosem Hyde, po czym wyciągnął skalpel z najbliższego trupa i podszedł do reportera - No Pajączku, ale rączki to w tą stronę się nie wygina.-
- Widzę, że masz dziś dobry humor-
- Dobry, nie dobry. Co za różnica przynajmniej klientów mam pod korek, a może zaboleć - powiedział z sadystyczną miną Hyde.
Zastanawiające było jak ten spektakularnie rozwijający się młody lekarz weterynarii upodlił się oddając się potrzebie zdobywania coraz większych sum pieniędzy. A na co one mu były? No cóż, alkohol, kobiety, mężczyźni, zwierzęta, roślinki, a wszystko to z wyższej półki. Nie dziwiło więc Pająka, że Hyde jest zadowolony ze swojego położenia. To miasto dawało mu wszystko czego pragnął.
- Szlag, znowu się zaciąłem - reporter nawet nie był zaskoczony, spokojnie patrzył jak krew weterynarza (kolorem przypominająca bardziej brąz niż bordo, a czerwona zapewne była gdy się narodził) spływa z wolna po skalpelu prosto w nacięcie które robił Hyde. No niestety, są rzeczy z którymi musisz się liczyć korzystając z tak fachowej pomocy lekarskiej, jedną z nich jest zakażenie.
- Jeckel, trafił Ci się może ostatnio jakiś ciekawy przypadek? Muszę coś oddać naczelnemu, a jak do tej pory mam same śmieci i wstyd bierze jak to się czyta -
- Nie, ale mogę Ci opowiedzieć historyjkę jaka mi się przytrafiła na początku urzędowania w tym mieście -
- Lepsze to niż, nic -
- Było to kilka ładnych lat temu. To był jeden z tych dni gdy był spokój, dałem sobie więc po kablach i spokojnie przygotowywałem sie do operacji, miałem wykastrować jakiegoś mruczka. Gdy dokopałem się juz do nasieniowodów, wpadło mi do kliniki trzech wielkich typów, niosąc czwartego. Rzucili mi go na stół i drą się abym go ratował, a jak nie to mi zrobią z dupy jesień dziesięciolecia. Tak zachęcony zacząłem poszkodowanego sklejać do kupy, panowie zaś słabe żołądki mieli, więc poszli do poczekalni. Ja natomiast odleciałem, otrzeźwiałem gdy jeden z byczków wręczał mi plik pieniędzy, za milczenie. Zadowolony posprzątałem gabinet, truchło kotka wyrzuciłem. Po miesiącu od tego wydarzenia, siedziałem sobie porządkując moją kartotekę, gdy wleciał mi do kliniki mężczyzna strzelając z Kałasza czy czegoś po wszystkim co się da, rujnując mi gabinet doszczętnie. Rozpoznałem w nim pacjenta, którego uleczyłem nie tak dawno. Starając się nie wychylać zza biurka, krzyczę do gościa ``O jaki chuj ci chodzi?``. I wiesz co się okazało? - Spojrzał doktor z błyskiem w oczach w stronę Pająka.
- Niezbyt -
- Wykastrowałem gościa! - Hyde zaczął śmiać się, a odgłosy jakie wydawał, no cóż niejeden szaleniec by takie chciał mieć. Reporter uniósł brew (tak jak by ją miał) w górę, zaskoczony reakcją lekarza, przeczekał atak śmiechu i zapytał:
- No dobra a jak się z tego wywinąłeś? -
- Wmówiłem mu, że to można odwrócić, a idiota dał się położyć na stole operacyjnym, więc dokonałem na nim lekkiej transplantacji czaszki - spod opadających na twarz włosów wyłoniły się zęby, co miało prawdopodobnie być uśmiechem - No skończone -
Reporter mógł już się poruszać, a ciało działało bez szwanku.
- No to ja lecę. A pieniądze zostawiłem u recepcjonistki, do zobaczenia - po czym szybko udał się na zewnątrz. Gdy już spokojnie szedł w stronę domu zadzwonił mu telefon, który odebrał
- Pająk ja nie mam recepcjonistki -
- A ja nie mam pieniędzy, więc dostaniesz je jutro -
- Dupek z ciebie, wiesz? -
- Miód na moje uszy -
- Bip, bip, bip -

Pająk skierował się do domu obmyślając nową serię artykułów, które wykona dla X-reprtera. Będzie musiał tylko trochę nakręcić szefa, ale to się da jakoś zrobić. Chyba nazwa ``Przypadki niefortunne lekarzy X-city``będzie chwytliwa. No zobaczymy.

--
Gdybyście mnie kochali, zabilibyście się jeszcze dziś.

pleban2
Jak dla mnie to troszkę zbyt komiksowe (zwłaszcza bez obrazków), ale w sumie niezgorsze. Niesety jestem jeszcze zbyt młody stażem, aby dorzucić coś swojego.

--
"Nieudana to uczta co się kończy przytomnie, Jeśli goście w otchłanną nie zapadną się głąb, Kiedy jeden za drugim zdoła sobie przypomnieć Komu nakładł po pysku, kto mu złamał nos, wybił ząb."
Forum > Półmisek Literata > Pająk Jeruzalem
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj