@Peppone Przepisy są takie, że rowerzysta musi korzystać z drogi dla rowerów jeśli prowadzi w kierunku w którym się porusza lub zamierza skręcić.
Wiele dróg rowerowych prowadzi donikąd, więc rowerzysta nie musi z nich korzystać.
Do tego trzeba pamiętać, że jest coś takiego jak wózek rowerowy, który po drogach rowerowych nie ma prawa jeździć. Jak jedzie rowerzysta rowerem o kierownicy szerszej niż 90 cm to ma jechać główną drogą, a nie dla rowerów, takie jest prawo.
Drogi nie są dla samochodów, tylko dla wszystkich uczestników ruchu. Dla samochodów są autostrady i drogi ekspresowe. Żeby zrozumieć rowerzystę należy spojrzeć z jego perspektywy, a w takiej kierowca samochodu zawsze musiałby jeździć autostradami? Nie da się? Ano się nie da, bo wszędzie autostrad nie ma. Albo da się dojechać autostradą, ale trzeba dużego naddatku drogi, przez co szybciej jest drogami lokalnymi.
Albo jeszcze inne spojrzenie. W Polsce drogi rowerowe są bardziej odpowiednikiem dróg lokalnych, a droga główna autostradą. Dużo szybciej da się dojechać nie korzystając z dedykowanej infrastruktury.
Czy kierowca samochodu jechałby poprawnie, gdyby musiał jeździć drogami lokalnymi jeśli prowadzą do celu, nawet jeśli obok jest autostrada (lub droga ekspresowa)?
Nie byłby sfrustrowany tym, że jest super-szybka droga, którą dojechałby do celu, ale są osoby które uważają, że powinien jechać drogami lokalnymi, bo myślą że takie jest prawo? A myślą tak szczególnie osoby, które same łamią prawo.
Powtórzę jeszcze raz. To, że obok drogi jest wymalowany znaczek roweru nie oznacza, że rowerzysta może, a tym bardziej musi z niego korzystać. To, że kierowcy samochód chcieliby pędzić przez miasto 70-80 km/h na godzinę, chociaż jest ograniczenie do 50 km/h albo nawet do 30 km/h, to nie oznacza, że jadący 20-40 km/h kolarz na drodze głównej jest nielegalnie. Kierowcy samochodów najczęściej wywaliliby legalnie jadącego rowerzystę, aby jechał pasem rowerowym pod prąd i łamał prawo, bo oni nie mogą w spokoju łamać swoich praw.
Wiele dróg rowerowych prowadzi donikąd, więc rowerzysta nie musi z nich korzystać.
Do tego trzeba pamiętać, że jest coś takiego jak wózek rowerowy, który po drogach rowerowych nie ma prawa jeździć. Jak jedzie rowerzysta rowerem o kierownicy szerszej niż 90 cm to ma jechać główną drogą, a nie dla rowerów, takie jest prawo.
Drogi nie są dla samochodów, tylko dla wszystkich uczestników ruchu. Dla samochodów są autostrady i drogi ekspresowe. Żeby zrozumieć rowerzystę należy spojrzeć z jego perspektywy, a w takiej kierowca samochodu zawsze musiałby jeździć autostradami? Nie da się? Ano się nie da, bo wszędzie autostrad nie ma. Albo da się dojechać autostradą, ale trzeba dużego naddatku drogi, przez co szybciej jest drogami lokalnymi.
Albo jeszcze inne spojrzenie. W Polsce drogi rowerowe są bardziej odpowiednikiem dróg lokalnych, a droga główna autostradą. Dużo szybciej da się dojechać nie korzystając z dedykowanej infrastruktury.
Czy kierowca samochodu jechałby poprawnie, gdyby musiał jeździć drogami lokalnymi jeśli prowadzą do celu, nawet jeśli obok jest autostrada (lub droga ekspresowa)?
Nie byłby sfrustrowany tym, że jest super-szybka droga, którą dojechałby do celu, ale są osoby które uważają, że powinien jechać drogami lokalnymi, bo myślą że takie jest prawo? A myślą tak szczególnie osoby, które same łamią prawo.
Powtórzę jeszcze raz. To, że obok drogi jest wymalowany znaczek roweru nie oznacza, że rowerzysta może, a tym bardziej musi z niego korzystać. To, że kierowcy samochód chcieliby pędzić przez miasto 70-80 km/h na godzinę, chociaż jest ograniczenie do 50 km/h albo nawet do 30 km/h, to nie oznacza, że jadący 20-40 km/h kolarz na drodze głównej jest nielegalnie. Kierowcy samochodów najczęściej wywaliliby legalnie jadącego rowerzystę, aby jechał pasem rowerowym pod prąd i łamał prawo, bo oni nie mogą w spokoju łamać swoich praw.