https://wiadomosci.wp.pl/my-z-pogo-ciagle-robimy-w-nieszczesciu-6777928657365664a

Hmm...

90 procent wezwań pogotowia to wyjazdy do przypadków, którymi w ogóle nie powinno zajmować się ratownictwo medyczne: biegunka, nadciśnienie tętnicze, skręcona kostka, zatrzymanie moczu.

Kiedyś, jak jeszcze miałem nieprzyjemność częstego kontaktu ze wszelkiego rodzaju lekarzami, SORami i CPRami, to zawsze mi mówili, że jak jest zatrzymanie moczu, to z miejsca karetka i szpital. Jak to w końcu jest?

Jeżeli jest to zatrzymanie moczu na 10 minut bo szukasz kibelka na mieście to nie wzywamy karetki.

Znałam osobę, która miała wysokie nadciśnienie i ból głowy. Pani dyspozytorka kazała jej wziąć tabletkę przeciwbólową i zgłosić się z tym do lekarza rodzinnego. Nie zdążyła - wylew i już jej nie ma.

@RotS , ale jak to?! Bez sensu...

@empatyczna

Tak trochę nie rozumiem - pani z powodu bólu głowy wezwała karetkę? A wcześniej jakie działania podjęła?

Ja rozumiem, że to był pechowy przypadek, pani zmarła, ale ja nigdy bym nie wpadł na to, żeby przy bólu głowy wzywać pogotowie - albo bym to próbował właśnie tabletką leczyć, albo bym poszedł/pojechał do lekarza.

Miewała czasami bóle głowy, na ból brała tabletkę, leczyła się też na nadciśnienie. Tym razem ból był tak mocny, że rodzina wezwała pogotowie, dyspozytorka kazała wziąć podwójną dawkę leku i w końcu tętniak pękł.
Lekarz rodzinny nigdy nie zlecił jej badań pod kątem tętniaka.

@k0curek sporo jest kwestią wyobraźni, której jak widać wyraźnie ci brakuje. Ból jest objawem o bardzo różnym nasileniu. Brak odpowiednich procedur w przyjmowaniu zgłoszeń i/lub przeciążenie sytemu ratownictwa medycznego, a nieudzielenie pomocy człowiekowi zglaszającemu objawy mogące sygnalizować poważny problem, to dwie różne kwestie.

@empatyczna

Zastanawiam się co by było, gdyby przyjechała karetka. Nawet gdyby przyjechała S, z lekarzem na pokładzie, to w domu żadnej pomocy by nie udzielili. Karetkami jeżdżą tacy sami lekarze, jak lekarz rodzinny - jeśli tamten nie miał żadnych podejrzeń, to ten w karetce też mógłby zostawić aspirynę i pojechać. Lepiej było wsadzić cierpiącą w taksówkę i zawieźć na SOR.

u niemców rozwiązali problem niepotrzebnego łażenia po lekarzach, pierwsza wizyta 10e, niepotrzebne wezwanie karetki sporo więcej. nikt nie wzywa karetki do bzdur, a jak wezwie, to wiadomo, że coś poważnego.

@k0curek

A na SOR-ze wielogodzinne czekanie na lekarza. Każdy lekarz, także dyspozytor powinien wiedzieć, że silny ból głowy i bardzo wysokie nadciśnienie może skończyć się wylewem i należy jak najszybciej reagować na takie objawy, a nie tabletkę i czekać na wizytę u rodzinnego, który też nie działa, jak powinien - nie zlecił np. badania RM czy TK i dlatego nie wiedział, że kobieta miała tykającą bombę w głowie.
A dlaczego nie zlecił? Wiadomo, to kosztuje, wysłanie karetki też kosztuje.
Tylko koszty się liczą w tym naszym systemie zdrowia, a nie zdrowie i życie pacjenta.

Rozumiem, że pacjent powinien sam się zdiagnozować i ocenić, czy aktualne objawy to zawał, wylew czy sraczka.

@k0curek a ja rozumiem. W LO dostałam takiego bólu głowy, że nie widziałam i sparaliżowało mi pół twarzy. Karetka wezwana, główne działania lekarzy i pielęgniarek to pytania czy mam jakiś sprawdzian, że tak symuluję. Guza mi wykryli, prawie natychmiast, w większym mieście na studiach.

@masakitt ZUS approve. Populacja emerytów zmniejsza się.

@empatyczna, nikt nie robi CT tylko dlatego, że ktoś może mieć tętniaka. Do tego potrzebne są konkretne wskazania. Co więcej - sporo tętniaków zostawia się bez jakiejkolwiek interwencji, szczególnie w mózgu.

No i pytanie co znaczy wysokie ciśnienie. 180 / 100 to jeszcze nie jest jakieś przesadnie wysokie, jednorazowo. 220 / 140 i wyżej już tak.


P. S. Do sraczki też czasami niezbędne jest pogotowie, uwierzcie...

@k0curek byłoby dokonanie wstępnej diagnozy przy pomocy odpowiednich metod polegających między innymi na sprawdzeniu podstawowych parametrów, następnie kobita zostałaby odpowiednio bezpiecznie zaopatrzona do transportu i przewieziona do szpitala.

@pakalk W naszym systemie opieki zdrowotnej, to w zasadzie tak. Trzy lata temu dopadło mnie porażenie Bella - w ciągu godziny (za pomocą "doktora" Google'a) wiedziałem co mi jest, wbiłem się "na pałę" (korzystając z tego, że ktoś nie przyszedł, bo najbliższy termin mi zaproponowano na "za tydzień")) do lekarza pierwszego kontaktu. Lekarz potwierdził moją diagnozę i dał mi sterydy i skierowanie do neurologa. Od razu zadzwoniłem do neurologa (oczywiście prywatnie: wizyta na NFZ to tak za dziewięć miesięcy) - ten PODWOIŁ dawkę sterydów.
Dzięki szybkiemu podjęciu leczenia (i właściwej dawce), po miesiącu wróciłem do zdrowia. Przy leczeniu na NFZ pewnie pozostałby mi paraliż na połowie twarzy.

Obecnie powędrowałem do lekarza z nadciśnieniem (takim 150/100), kazał mi przez dwa tygodnie robić pomiary ciśnienia dwa razy dziennie. Jest wujowo ale stabilnie (czyli po uśrednieniu 150 na 100, czasem rozkurczowe nieco większe).

A swoją drogą - na SOR to najlepiej pojechać karetką: kilka lat temu rozwaliłem sobie łeb w pracy - ot rana cięta, trochę krwi. Szef zadzwonił po karetkę, bo stwierdził, że jak sam pojadę to spędzę tam cały dzień. Miał rację: po przyjeździe szycie rany w piętnaście minut (fakt, młoda babeczka, trochę niedoświadczona, to znieczulenie podała nie do końca we właściwym miejscu), potem tomografia i po dwóch godzinach wróciłem taksówką do pracy.

Mówicie, że ujowo opłacani i przepracowani ludzie mają w dupie? I że jest tam sporo takich, których w ogóle być nie powinno ? No szok. Jest rozwiązanie - pieniomszki. To zupełnie tak samo, jak z edukacją.

@Thurgon Nie chrzan, pieniądze płyną szeroką rzeką m.in. do lekarzy (Karczewski, Szumowski) do profesorów (Czarnek, Pawłowicz). Pewnie, można by jeszcze więcej, ale już nie bardzo jest z czego, rządowa rodzina na swoim kosztuje.

@empatyczna tak w kwestii formalnej, to lekarz rodzinny nie może zlecić TK i MRI głowy.
Druga uwaga, to też nie da się zrobić każdemu badań w każdym kierunku. Zrobisz wszystkim TK głowy, to zabraknie miejsc na TK klatki piersiowej albo brzucha. I też będzie problem.

@k0curek Karetkami nie jeżdzą lekarze, tylko ratownicy medyczni - czytając brogmana powinieneś o tym wiedzieć.

@LordKaftan
Gdyby była odpowiednia organizacja i większość lekarzy z powołania, a nie nabijania sobie kasy, to leczenie też by wyglądało zupełnie inaczej. Najważniejsza jest diagnoza, a potem leczenie. A wiemy, jak jest obecnie z diagnozami - czekanie, czekanie i czekanie, leczenie na chybił trafił albo żadnego leczenia, bo nie ma diagnozy, a choroba która niszczy organizm rozwija się, a ciągle i wszędzie są zalecenia, aby iść natychmiast do lekarza, jeśli widzi się u siebie jakieś niepokojące objawy.
Urządzeń i możliwości postawienia diagnozy jest coraz więcej, ale niestety coraz gorzej dla pacjenta.
I nie pisz, że nie wszystkim starczy dostępu do TK czy MRI, bo też nie wszystkim takie badanie jest potrzebne, ale o dziwo prywatnie nie ma z tym problemu i jest dość lekarzy, aby prywatnie porobić takie badania. O czym to świadczy?

Podam swój przykład - bardzo źle się czułam, m. inn. straszne osłabienie. Lekarz rodzinny - a to już wiek i ma pani prawo tak się czuć. Bzdura - moja znajoma 5 lat młodsza i tego nie odczuwa.
Uparłam się, żeby dał mi skierowanie na TSH tarczycy, bo według mnie po moich objawach, to mógł być problem z tarczycą. Niestety nie dał. Zrobiłam badanie prywatnie i okazało się, że rzeczywiście jest bardzo duży problem z tarczycą. Dostałam skierowanie do endokrynologa i co? Termin za 10 miesięcy - mam czekać tyle czasu bez leków, a przecież niesprawna tarczyca rozwala cały organizm. Zaczęłam się kłócić w przychodni i jakoś znalazło się okienko już w następnym tygodniu. Endokrynolog kieruje mnie na UZG tarczycy, że mam iść się zapisać do rejestracji. I co? Termin za 8 miesięcy. O, myślę w gumki ze mną grają. Z powrotem do endokrynologa, który jeszcze przyjmuje pacjentów i pytam go? Dlaczego nie zrobi mi teraz tego USG, skoro ma USG na miejscu, w swoim gabinecie, tylko znowu mam czekać tyle miesięcy. Powiedział, że tak nie można, bo koszty, bo organizacja nie pozwala, że może mi to zrobić tu teraz prywatnie, więc uparłam się i powiedziałam z krzykiem - nie wyjdę z tego gabinetu, dopóki nie zrobi mi pan USG na ubezpieczenie i zacznie mnie leczyć.
Nie wyszłam, zrobił USG i dał receptę na hormon, zalecił następną wizytę. Zapamiętał mnie i na następnej wizycie powiedział, ależ była pani zdenerwowana - myślałem, że zabije mnie pani i tu się zaśmiał. Zapytałam, a czy pan by się nie zdenerwował, gdyby pan musiał według procedur czekać 18 miesięcy na diagnozę i lek? Nic nie odpowiedział. Leczę się u niego do dzisiaj.
Wiele osób, zanim postawi się im diagnozę i wdroży leczenie nie doczeka się medycznego zaopiekowania przy takiej organizacji, a nie każdego stać na leczenie prywatne i nie każdy potrafi walczyć o swoje.

@Lesio5

No popatrz.
A u mnie w szpitalu lekarze mają kontrakty w pogotowiu i rozbijają się karetkami.

@empatyczna "Gdyby była odpowiednia organizacja i większość lekarzy z powołania, a nie nabijania sobie kasy, to leczenie też by wyglądało zupełnie inaczej."

Większość ludzi chodzi do pracy dla pieniędzy. Powołaniem nie wykarmisz rodziny.

@greatmefisto1 nie w każdej pracy składa się przysięgę ze słowami "po pierwsze nie szkodzić" lub "służyć i chronić". Oznacza to, że od medyka, ratownika, strażaka czy policjanta można i należy oczekiwać nieco innego zaangażowania i umiejętności, w tym tych etycznych, niż od "Andrzeja posadzkarza".

@empatyczna I w tym problem. Prywatnie, bo za inne pieniądze. Z powołania to sobie można ludzika z brzozy wystrugać.

@poradnia Bo przysięgi mają bardzo wiele wspólnego z rzeczywistością. To tylko słowa, które ktoś kiedyś wymyślił i stwierdził, że ludzie zatrudnieni w tych zawodach powinni je wypowiadać. Wiesz co by było gdyby ludzie szli tylko z powołania do służb? Nie byłoby komu tam pracować albo byłoby tych ludzi bardzo mało. Szkoda też, że tyle od nich wymagamy, a tak mało im płacimy (policja, straż).

@greatmefisto1 w przysięgi najczęściej nie wierzą ci, wobec których ich nie dotrzymano.

@empatyczna Dlatego musisz się ubezpieczać medycznie po raz drugi. W luxmedach, enelmedach i innych medach. Za firmowe - jak masz szczęście, albo za własne.
Tylko składek NFZ nikt nie zwróci - bo to przecież podatek, a nie żadna składka.

W pogotowiu jest jaki syf że się zwolniłem już w zeszłym roku. Brak sprzętu, tępi dyspozytorzy i ludzie z łapanki co nie mają pojęcia o wyobrażeniu. Pierdole taka robotę.