:pies_kaflowy, mamy w Bułgarii pewne święto. Pierwszego marca jest tzw. "Marcowa Babcia" - "Baba Marta" w oryginale. Między bliskimi wymieniamy się wtedy Martenicami, czyli plecionkami z czerwonej i białej włóczki. Legenda o pochodzeniu martenicy sięga czasów protobułgarskich i idzie mniej więcej tak (tekst jest nieco toporny, ale to jedna z pierwszych legend, które przetłumaczyłem, więc biorę niedoskonałości na klatę
):
"Zestarzał się władca Protobułgarów Chan Kubrat. Zebrał swoich pięciu synów i przykazał im, by zawsze pozostawali razem i nigdy się nie rozdzielali. Mądry ojciec wiedział, że tylko w ten sposób będą w stanie przeciwstawić się swoim wrogom.
Stary Chan odszedł.
Jego naród napadli Chazarowie i uwięzili jego córkę Hubę. Władca Chazarów, Chan Aszina złożył kubratowym synom propozycję uznania jego władzy w zamian za wolność siostry.
Najstarszy z braci, Batbajan, uznał władzę chazarską i pozostał z Hubą. Czterej bracia, złamawszy wolę ojca, wyruszyli na poszukiwania swobodnej ziemi dla swojego narodu. Jeden z nich ruszył na północ, a Asparuch, Kuber i Altsek udali się na południe.
Przed wyjazdem umówili się w sekrecie z Hubą i Batbajanem, by Ci czekali u Aszina do czasu znalezienia terenów dogodnych do zasiedlenia. Asparuch planował wysłać ptaka ze złotą nicią przywiązaną do nóżki, na znak, że już czas uciekać.
Minął czas, pewnego dnia do Huby przyleciał gołąb ze złotą nicią przywiązaną do nóżki. Brat i siostra uciekli a drogę wskazywał im ptak wysłany przez Asparucha. Dotarli do rzeki, której nie byli w stanie przebyć.
Huba przywiązała do gołębiej nóżki białą nić, bratu dała drugi koniec i wypuściła ptaka, by zobaczyć jaką drogę wybierze. Gdy tylko ptak wzniósł się w powietrze, pojawiło się wojsko chazarskie. Poleciały strzały i jedna z nich ugodziła Batbajana. Krew z rany zaczerwieniła białą końcówkę nici, którą trzymał w dłoniach. W tej samej chwili pojawił się Asparuch ze swoją wierną drużyna wojów. Wrogowie uciekli, a Asparuch przeprawił przez rzekę swoje rodzeństwo.
Władca Bułgarów związał oba końce nici, biały i nasączony krwią czerwony. Dał po kawałeczku splecionej nici każdemu ze swych wojów i zarządził by te dwa kolory nigdy nie zostały rozdzielone, jako symbole bułgarskiej jedności. Przyznał też, że popełnili błąd rozdzielając się z rodzeństwem i postępując wbrew radom i woli Ojca. Przysiągł, że to już się w przyszłości nie powtórzy.
Od tego dnia, pierwszego marca wszyscy Bułgarzy ozdabiają się martenicami, dla dobrej wróżby, zdrowia i powodzenia."
Mamy więc już początek. Pierwszy marca to jeszcze kawałek od wiosny, więc martenice trafiają na kurki, plecaki, torby, dłonie czy gdzie tam sobie kto wymyśli. A teraz odpowiedź na pytanie z tematu. Kiedy nadejdzie wiosna, ale już taka, że nie ma przebacz, bo najważniejsze objawy są widoczne gołym okiem (tradycyjnie przyjmuje się dostrzeżenie pierwszego bociana, ale to umowne), zdejmujemy z siebie rzeczone martenice i wieszamy je na drzewach lub okazałych krzewach.
Tę wieszałem nad Wisłą w 2015
A tę w Górze Kalwarii w ubiegłym roku