W pralce coś zawyło, stuknęło, bęben stanął i zapaliła się dioda obok napisu "SERWIS". No to dzwonie dziś od rana na infolinię, żeby poprosić o pomoc. Jakaś dziunia (jeśli ma tutaj konto, to nie pozdrawiam i cmoknij mnie w dupę, bo nic już od was nie kupię) kazała mi:
1. Samodzielnie zdiagnozować usterkę
2. Odpalić pralkę i zobaczyć czy działa, jeśli nie, nadal samodzielnie, zrestartować programator.
Trochę zdębiałam, bo na pralce nie wyświetlił się napis: "napraw ją sama" tylko napis "serwis", to raz, dwa: gdybym potrafiła zdiagnozować usterkę to prawdopodobnie potrafiłabym ją także usunąć, trzy: goście ze sklepu, w którym kupiłam pralkę kategorycznie zakazali samodzielnego, bądź z jakimś fachowcem niewskazanym przez whirlpool, grzebania przy pralce, która jest nadal na gwarancji, pod groźbą utraty tejże gwarancji. Cztery: uszkodzenie w pralce mogło być jakieś mechaniczne a nie z winy elektroniki. I wtedy pewnie wyleciałabym w kosmos razem z kotami.
Dziunia poradziła mi abym - jeśli boję się ją włączyć - poprosiła o to jakiegoś sąsiada. No bo wtedy to on a nie ja wyleci w kosmos, .
Oczywiście wynikło coś na kształt sprzeczki, bo ja się domagałam tej wizyty kogoś od nich, ona odmawiała. A na koniec najlepsze: czy zgadzam się aby wysyłali mi treści marketingowe na mail i telefon.
No qra jasne. I już się nie mogę doczekać
melisą bo mnie jeszcze wścieka
1. Samodzielnie zdiagnozować usterkę
2. Odpalić pralkę i zobaczyć czy działa, jeśli nie, nadal samodzielnie, zrestartować programator.
Trochę zdębiałam, bo na pralce nie wyświetlił się napis: "napraw ją sama" tylko napis "serwis", to raz, dwa: gdybym potrafiła zdiagnozować usterkę to prawdopodobnie potrafiłabym ją także usunąć, trzy: goście ze sklepu, w którym kupiłam pralkę kategorycznie zakazali samodzielnego, bądź z jakimś fachowcem niewskazanym przez whirlpool, grzebania przy pralce, która jest nadal na gwarancji, pod groźbą utraty tejże gwarancji. Cztery: uszkodzenie w pralce mogło być jakieś mechaniczne a nie z winy elektroniki. I wtedy pewnie wyleciałabym w kosmos razem z kotami.
Dziunia poradziła mi abym - jeśli boję się ją włączyć - poprosiła o to jakiegoś sąsiada. No bo wtedy to on a nie ja wyleci w kosmos, .
Oczywiście wynikło coś na kształt sprzeczki, bo ja się domagałam tej wizyty kogoś od nich, ona odmawiała. A na koniec najlepsze: czy zgadzam się aby wysyłali mi treści marketingowe na mail i telefon.
No qra jasne. I już się nie mogę doczekać
melisą bo mnie jeszcze wścieka
--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...