Flirciara pojawiła się w moim życiu naprawdę niespodziewanie - po prostu pewnego upalnego lata, zapomniałem zamknąć drzwi na taras a gdy kładłem się spać, poczułem że nie jestem sam. Nie udało mi się jej przegonić - zawsze wracała, zawsze gotowa wdzięczyć się prosząc o uwagę. Nie wiem czemu upodobała sobie mnie - innym pozwalała się podziwiać, ale zawsze dawała po łapach tym, którzy przkraczali jakąś umowną granicę poufałości.
Flirciara była ze mną siedem lat. Zestarzała się i utyła, chyba zaczynała mieć powoli demencję - nie była juz najmłodsza gdy się u mnie zadomowiła. Wczoraj gdy wyszła ranao na podjazd, dwa psy wpadły na podwórze i rozerwały ją na kawałki. Gdy do niej podbiegłem, popatrzyła na mnie ostatni raz, zapewne nie rozumiejąc co się dzieje, podczas gdy ja próbowałem jakoś wsadzić jej wylewające się flaki do środka.
To był tylko kot. Ale naprawdę bedzie mi jej brakować.
Flirciara była ze mną siedem lat. Zestarzała się i utyła, chyba zaczynała mieć powoli demencję - nie była juz najmłodsza gdy się u mnie zadomowiła. Wczoraj gdy wyszła ranao na podjazd, dwa psy wpadły na podwórze i rozerwały ją na kawałki. Gdy do niej podbiegłem, popatrzyła na mnie ostatni raz, zapewne nie rozumiejąc co się dzieje, podczas gdy ja próbowałem jakoś wsadzić jej wylewające się flaki do środka.
To był tylko kot. Ale naprawdę bedzie mi jej brakować.
--
Spoglądanie w otchłań mam za zupełny idiotyzm. Na świecie jest mnóstwo rzeczy o wiele bardziej godnych tego, by w nie spoglądać. Jaskier, Pół wieku poezji