@oldbojek
Twoje gotowanie zawsze powodowało u mnie ślinotok i chęć wbicia się do Ciebie na małe co nieco.
Jestem jednak rozczarowany. Już samo zdegradowanie większości nas do prowincji obudziło we mnie niesmak.
Kopytka, które zaprezentowałeś nie licują z tą nazwą. Zgadzam się z przedmówcami, że to żenująca imitacja kopytek. podzielam zdanie pozostałych: Romb w wyglądzie, to podstawa. Zaprezentowane przez Ciebie dzieło wygląda jak przegotowane dla Guliwera kluski lane. Szagówy piszesz. Po wyglądzie wydaje mi się, że "zjadłeś" literę "n" w tej nazwie.
Dziczyzna wydaje się nawet ciekawa. Jednak wolę do kopytek bitki cielęce duszone z cebulą i marchewką. Wywar zagęszczony tradycyjnie (jak robi moja mama) mąką.
Sosidło ma być na tyle gęste, by nie zostawić nawet łezki na talerzu kiedy się ostatnią kopytkę obsmarowywuje w przepysznym sosiku.