Znajoma pracuje w oparciu o chujwieco zwane umową o pracę z zadaniowym czasem pracy. A polega to na tym że odwala te swoje zadania czasem tu, czasem tam, zazwyczaj w weekendy. Pierwszy raz się z taką umową spotkałem.
Zachorowała pierwszy raz w tym roku (L4) i nie pracowała przez 2 tygodnie. Szefowa stwierdziła że skoro chorowała, to nie wypełniła żadnego zadania, to i żadne wynagrodzenie za ten okres jej się nie należy.
A teraz głupie pytanie: czy szefowa w tej sytuacji rucha pracownika, czy faktycznie tak to w tym kartonowym kraju wygląda? Bo nie wiem, ale się domyślam.
Zachorowała pierwszy raz w tym roku (L4) i nie pracowała przez 2 tygodnie. Szefowa stwierdziła że skoro chorowała, to nie wypełniła żadnego zadania, to i żadne wynagrodzenie za ten okres jej się nie należy.
A teraz głupie pytanie: czy szefowa w tej sytuacji rucha pracownika, czy faktycznie tak to w tym kartonowym kraju wygląda? Bo nie wiem, ale się domyślam.