Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Anegdoty o ludziach teatru X

15 494  
12  
Kliknij i zobacz Monster Galerię!Czy wiesz, że istnieje instrument do próbowania młodych talentów? Chcesz się dowiedzieć jak wygląda? To poczytaj...

Stefan Jaracz, grając w molierowskiej ‘Szkole żon’, zauważył, że występujący z nim Władysław Lenczewski jest pod gazem. Cztery akty poszły gładko, ale w piątym biedny Lenczewski wysiadł zupełnie. Było to tak zabawne, ze Jaracz nie mógł się opanować i odwróciwszy się tyłem do widowni, zaczął się śmiać. Bezradny Lenczewski, mimo suflerskiej pomocy, machnął ręką, podszedł do rampy i z rozpaczą zwróciwszy się do widowni, wyjąkał:
- To są słowa, których wypowiedzieć niepodobna!

***

Józef Węgrzyn pracując z pewnym reżyserem wysłuchał uważnie wielu uwag dotyczących roli, którą miał grać. Długo milczał, wreszcie rzekł:
- Oj, kochany, bo zagram tak, jak pan to sobie wyobraża!

***

Józef Grodnicki, który w latach trzydziestych był dyrektorem Teatru Lubelskiego, wyjeżdżał w lecie ze swoim zespołem na występy do Krynicy. Zwykle na okres ten angażował tzw. kasowych aktorów. Kiedyś gościnnie występujący w zespole Grodnickiego Mieczysław Frenkiel zwrócił uwagę na stylową kanapę stojącą w dyrektorskim gabinecie.
- Jest to instrument – wyjaśnił Grodnicki – do próbowania młodych talentów.

***

Stanisława Wysocka, będąc na generalnej próbie jakiejś sztuki, zachwyciła się charakteryzacją jednego z aktorów, który grając marynarza, paradował w samych tylko portkach.
- Wspaniale – powiedziała Wysocka – robi to wrażenie autentyku. Cały obrośnięty!
Siedzący obok reżyser roześmiał się.
- Stasiu – powiedział – on jest w życiu taki kudłaty.
- Fe, to obrzydliwe - skrzywiła się Wysocka. - Jak można coś takiego pokazywać na scenie!

***

Do siedzącego w kawiarni Józefa Węgrzyna podchodzi pewien aktor.
- Co słychać, mistrzu? – zagaduje kłaniając się przesadnie.
Węgrzyn nie przerywa czytania gazety.
- Można się przysiąść?
Węgrzyn unosi brew.
- Ale upał – mówi dalej natręt, sadowiąc się na krzesełku obok. – A jak zdróweczko, mistrzu?
Węgrzyn nadal milczy, potrząsa tylko nerwowo gazetą.
- A jak tam, mistrzu, w Teatrze?
Wreszcie Węgrzyn nie wytrzymuje i rzuciwszy gazetę krzyczy:
- Coś się pan do mnie przyczepił, tyle ludzi naokoło, a pan do mnie?!

***

Pewien komik, grający maleńki epizod na początku I aktu ‘Hamleta’, pozostał któregoś wieczoru do końca spektaklu. W ten sposób obejrzał po raz pierwszy całą sztukę.
- To wcale niezłe – rzekł potem do kolegów – szkoda tylko, ze tak smutno się kończy.

***

Dyrekcję Teatru Lubelskiego po wyzwoleniu sprawował Antoni Różycki. Grał on wówczas m.in. Adwokata w ‘Adwokacie i różach’. Chłopca zaś, który na zakończenie I aktu wchodził z nim na scenę ze słowami: - „Panie mecenasie, zabiłem człowieka” – grał jeden z młodych aktorów Ryszard Piekarski.
Pewnej niedzieli wybrał się on rowerem do ukochanej, w okolice Lublina. Kiedy wracał już, pełen romantycznych reminiscencji, rower, stary powojenny grat, zaczął płatać mu figle; a to łańcuch, a to pedał, po kolei wszystkie części odmawiały posłuszeństwa. Sytuacja zaczynała być groźna. Piekarski grał bowiem tego dnia w ‘Adwokacie i różach’. Zrozpaczony chłopiec, kiedy na ostatek pękła rama roweru, wsadził pojazd na ramię i rozpoczął maratoński bieg, chcąc zdążyć na czas. Wpadł do teatru w ostatniej chwili, brudny, zziajany, w podartych spodniach. Przerażony inspicjent, nie pytając o nic, wepchnął go na scenę. Ten, nie mogąc złapać tchu, widząc przed sobą Różyckiego-Adwokata, zdołał wybełkotać:
- Panie dyrektorze, złamałem rower…!


Źródło:
Igor Śmiałowski opowiada… [anegdotki teatralne]
Wydawnictwo Iskry, 1973.

W poprzednich odcinkach...



Oglądany: 15494x | Komentarzy: 0 | Okejek: 12 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało