Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Pięć nadchodzących remake'ów, o które absolutnie nikt nie prosił

55 461  
100   48  
Wzięcie na warsztat jakiegoś starego filmu, a następnie zrobienie jego nowej wersji to wyzwanie, które niestety rzadko kiedy się udaje. Może i miałoby to sens, gdyby robić to produkcjami, co to miały ciekawy scenariusz, ale już ich warstwa wizualna pozostawiała wiele do życzenia. Niestety, z jakiegoś powodu filmowcy zawsze muszą zabierać się za dzieła, które przez dekady obrastały kultem ze strony kolejnych pokoleń widzów. I tak też najbliższe miesiące będą dla kinematografii dość wyboiste – oto bowiem czeka nas cała seria „rymejków”, na które absolutnie nikt nie czekał.

#1. „Naga broń”

Już pierwsza część nakręconej w 1988 roku przezabawnej komedii o perypetiach fajtłapowatego Franka Drebina była drugą próbą przeniesienia na ekran historii, w której ekipa dzielnych policjantów mocno nieudolnie rozwiązuje kryminalne zagadki. Najpierw był przecież serial „Police Squad”, którego krótki żywot wcale nie zwiastował sukcesu, jaki osiągnąć miały jego filmowe wersje. A jednak udało się – geniusz tria ZAZ (David Zucker, Jim Abrahams, Jerry Zucker) w połączeniu ze świeżo odkrytym komediowym talentem Leslie Nielsena zaowocował dziełem, które bawi do dziś.



Tym bardziej więc dziwi fakt, że właśnie trwają prace nad nowym filmem o Drebinie i jego kumplach z komisariatu. Trzeba jedna tu podkreślić, że plany powrotu do tej serii trwają od 2009 roku, kiedy to narodził się pomysł nakręcenia filmu „The Naked Gun 4: Rhythm of Evil”, w którym to mocno już podstarzały Frank miałby przyuczać do zawodu swych młodszych następców. Niestety śmierć aktora przekreśliła dalsze prace nad tym projektem. „Naga broń” bez Nielsena? Nonsens! A jednak hollywoodzcy producenci wierzą, że coś tak szalonego może się udać, jeśli tylko w projekt zamieszany będzie twórca „Family Guya” Seth MacFarlane, a główną rolę zagra Liam Neeson. Mimo całej mojej sympatii do obu tych panów – obawiam się, że projekt ten skazany jest na porażkę.


#2. „Nieśmiertelny”

„Może być tylko jeden!” – krzyczał szkocki wojownik Connor McLeod po tym, jak pozbawił głowy swego przeciwnika. I w zasadzie to słowa te były bardzo prorocze – żadna z kolejnych części „Nieśmiertelnego” (a było ich, nie licząc dwóch seriali aktorskich i jednego animowanego, pięć) nie dorastała oryginałowi do pięt.


A tymczasem po raz kolejny próbuje się wejść do tej samej, cuchnącej porażką, rzeki. Pocieszające jest tylko to, że za kamerą stoi Chad Stahelski, czyli gość, który dał nam cztery części przygód Johna Wicka, a w rolę McLeoda wcieli się Henry Cavill. Czy to jednak wystarczy, aby opowiedzieć tę samą historię od nowa? Co takiego musiałoby się stać, aby ten remake przebił liczącą już sobie 40 lat produkcję, gdzie walecznym Szkotem był Christopher Lambert, jego mentorem Sean Connery, a w tle przygrywała muzyka Queen?


#3. „Vaiana”

Każdy ma swoje „guilty pleasure”. Moim jest disneyowska „Vaiana” – nic na to nie poradzę, że w takim samym stopniu lubię nakręcone w latach 80. krwawe horrory klasy B, jak i bajkę o polinezyjskiej dziewczynce, która wyrusza w samotną oceaniczną żeglugę, aby uratować swoją wioskę przed zagładą. Nakręcone w 2016 roku dziełko ma w sobie wszystko to, co gwarantuje znakomitą zabawę – od ciekawej historii, przez znakomitą animację, aż na wspaniałej ścieżce dźwiękowej skończywszy.



Z jednej więc strony bardzo cieszy mnie, że na ten rok zapowiedziana jest kontynuacja tego filmu, a z drugiej – niepokoi mnie, że niedługo potem do kin ma wkroczyć „remake” oryginału. Jak wiadomo, wytwórnia Walta Disneya od jakiegoś już czasu dokonuje skoków na hajs polegających na kręceniu aktorskich wersji swoich wcześniejszych produkcji. Niby człowiek wiedział, że prędzej czy później taki właśnie los spotka „Vaianę”, ale z drugiej – łudził się, że nie nastąpi to tak szybko… Co można na ten moment o planowanym projekcie powiedzieć? Ano nie za dużo, poza tym, że będzie to pierwszy w historii film Disneya, gdzie w rolę jednego z bohaterów wcieli się aktor, który wcześniej, w animowanym pierwowzorze, podkładał jego głos. Mowa oczywiście o Dwaynie Johnsonie.

Ciekawostka – postać Mauiego wzorowana była na... dziadku Dwayne'a Johnsona – Fanene Leifi Pita Maivii, który podobnie jak jego syn i wnuk był zapaśnikiem.

#4. „Czerwona Sonia”

Z tą produkcją mam pewien problem. Z jednej strony bardzo lubię nakręconą w 1985 roku „Czerwoną Sonję” z Brigitte Nielsen, a z drugiej doskonale zdaję sobie sprawę, że film ten był kiepski jak kompot z desek i w zasadzie to komiks o rudowłosej heroinie zasługuje na dobrą ekranizację.



Cóż, wspomniana przeze mnie produkcja sprzed 39 lat powstała na fali popularności przeniesionych na duży ekran książek o Conanie Barbarzyńcy, a że Czerwona Sonja, która zagościła po raz pierwszy na łamach komiksu Marvela w 1973, inspirowana była jedną z postaci stworzonych przez Roberta E. Howarda, to ruda heroina szybko stała się integralną częścią „barbarzyńskiego” uniwersum. I tak też w filmie u boku Nielsen pojawił się sam Arnold Schwarzenegger jako Conan, który przechrzczony został na Kalidora (bo prawa autorskie…). I w sumie to tylko dla Arniego oraz cycków pani Brigitte film ten dało się w ogóle oglądać.


Sonja mignęła później na małym ekranie jako gościnna postać w serialu „Conan The Adventurer”. Tak, była taka produkcja. To jeden z kilku koszmarków powstałych na fali popularności serialu o Herkulesie.


Tymczasem już niedługo premierę ma mieć „Czerwona Sonja”, w której to rolę wcieli się nawet niebrzydka Matilda Anna Ingrid Lutz. Jest się z czego cieszyć? Raczej nie za bardzo.


Komiksy o rudej wojowniczce były dość krwawe i mocno ociekające seksem. Jeśli więc film będzie miał kategorię niższą niż „R”, to raczej nie ma co liczyć na opad szczęki. Szkoda, że nigdy nie doszła do skutku ekranizacja komiksu, nad którą jeszcze w 2008 roku pracował Robert Rodriguez – znając zamiłowanie tego reżysera do gore i falujących biustów, projekt ten mógł być całkiem mięsny.

Najbardziej niepraktyczna „zbroja”, jaką można nosić...

#5. „Kruk”

A skoro już jesteśmy przy filmach, które doczekały się marnych kontynuacji, to nie sposób nie wspomnieć o „Kruku”. Ta nakręcona w 1994 roku ekranizacja komiksu James O'Barra była cholernie mroczna, świetnie nakręcona i okraszona posępną muzyką. Do tego podczas prac nad „Krukiem” doszło do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego życie stracił Brandon Lee – aktor wcielający się w główną rolę.



Biorąc pod uwagę, że film traktuje o zmartwychwstałym artyście szukającym ukojenia w świecie żywych, tragedia ta dodała „Krukowi” niepokojącej tajemniczości. Niestety, wszystko to, co posiadał oryginał, spuszczone zostało do kibla w trzech sequelach. Dziś większość fanów pierwowzoru wolałoby zapomnieć o tym, że w ogóle powstały jakiekolwiek kolejne części „Kruka”. Swoją drogą – wiedzieliście o tym, że czwarta odsłona serii na rynku słowackim zwała się „Vrana 4: Pekelný kňaz”? Nie? To teraz już wiecie.


Po dziewiętnastu latach od premiery „Pekelnego kňaza” narodził się pomysł ponownego przeniesienia komiksu O’Barra na duży ekran. Jeszcze parę lat temu nad filmem tym pracował reżyser Corin Hardy, a w główną rolę wcielić się miał… Jason Momoa!


Niestety, a może na szczęście, obaj panowie pokłócili się z producentami tego projektu i wszystko skończyło się na paru zdjęciach z przymiarek oraz nagraniu testowym, które trafiło do sieci:

https://www.youtube.com/watch?v=ccU3sv10_q4
Fani mogli odetchnąć z ulgą. Na chwilę. Oto bowiem już niebawem do kin wkroczy nowy, odświeżony „Kruk”. Zwiastun nie pozostawia żadnych nadziei – wygląda to na typowy, „podkręcony autotune'em”, produkt dla młodzieży. I nawet grający główne skrzypce utalentowany Bill Skarsgård prawdopodobnie nie uratuje tej produkcji przed sromotną klęską.

https://youtu.be/djSKp_pwmOA?si=1ca4WDx3N6R8QB8n
4

Oglądany: 55461x | Komentarzy: 48 | Okejek: 100 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało