Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wiedzieliście, że w znaczku pewnej marki samochodów znajduje się półżywy Arab pożerany przez węża?

52 335  
353   42  
Będąc jeszcze pacholęciem, jeszcze zanim nauczyłem się obsługi kapiszonów, posiadłem przydatną wiedzę rozpoznawania aut po „znaczku” znajdującym się na ich przedzie. Na widok jakiegokolwiek samochodu wlepiałem oko w tenże charakterystyczny element każdego pojazdu czterokołowego, aby radosnym wrzaskiem zakomunikować całemu światu jego markę. Dopiero z czasem zacząłem dostrzegać wartość typograficzną oraz symbolikę ukrytą w tych logotypach. Mój umysł zawiesił się jednak, kiedy nieco dłużej zawiesiłem oko na emblemaciku Alfy Romeo.
Znaczki marek aut potrafią być czasem naprawdę kreatywne. Takie na przykład logo używane przez Toyotę od 1989 roku jest, moim skromnym zdaniem, fantastyczne. Trzy owale nałożone na siebie w taki sposób, że przy odrobinie wyobraźni odczytać można każdą literkę nazwy producenta pojazdu, stały się symbolem tak rozpoznawalnym, że nawet pewna chińska firma Zhejiang Geely Holding Group Co. postanowiła je ukraść i wykorzystać jako znaczek swojego auta.


Albo takie Audi. Cztery przeplatające się kółka reprezentujące czterech różnych udziałowców spółki, która zawiązała się w 1932 roku? Symbolu bardziej prymitywnego wymyślić się chyba nie dało, ale… w tej prostocie jest właśnie cała siła! Ciekawe jest też logo Mitsubishi, składające się z trzech stykających się diamentów, a znaczek na masce samochodów marki Bentley bardziej pasowałyby do samolotów niż pojazdów szosowych – ma to sens, biorąc pod uwagę fakt, że zanim firma ta weszła w branżę samochodową, zajmowała się głównie produkcją silników do latających maszyn z okresu I wojny światowej.
Z takim większym i mniejszym (bo sporo jest też logotypów dość marnych) zachwytem moglibyśmy mówić o kolejnych markach znanych nam aut, jednak chciałbym skupić się na tym, co znajduje się na znaczku Alfa Romeo.


Sporo tu symboliki napchano, ale szczególną uwagę zwraca wąż znajdujący się po prawej stronie. Wiele osób uważa, że jest to jakaś bestia ziejąca ogniem – symbol mocy i potęgi aut tej marki! Otóż nie. Owszem, grafika przedstawia węża, ale to, co znajduje się w jego pysku to nie płomienie, ale jakiś biedny facet, okrutnie przez tę bestię pożerany!


W 1910 roku, kiedy powstała firma A.L.F.A. (jej nazwa to akronim od Anonima Lombarda Fabbrica Automobili, czyli Lombardzka Fabryka Samochodów – Spółka Akcyjna), jeden z projektantów w niej zatrudnionych, Romano Cattaneo, przechadzając się ulicami Mediolanu, został zaintrygowany herbem znajdującym się nad jedną z bram Castello Sforzesco, ceglanego zamku zbudowanego w XV wieku.


Do wzniesienia tej potężnej budowli wykorzystano mury średniowiecznej twierdzy należącej do rodziny Viscontich. Był to bardzo potężny ród włoskiej arystokracji, który wywodził się od legendarnego rycerza Ottona. Wojownik ten zasłynął z wyjątkowego męstwa w sukcesywnym ciemiężeniu niewiernych podczas pierwszej wyprawy krzyżowej. Te czyny sprawiły, że mężczyzna mianowany został na hrabiego Mediolanu, a z czasem kolejni członkowie tej familii panowali już w całej Lombardii i dopiero po wygaśnięciu głównej linii tego rodu, władzę na tych ziemiach przejęła rodzina Sforzów. I to oni postawili wspomniany zamek na pozostałościach twierdzy Viscontich. Sforzowie zresztą również sami zaczęli się posługiwać obrazkiem węża-ludojada.
Herb dawnych włodarzy zamku zobaczył Cattaneo nad bramą. Uznał on, że logotyp mieszczącej się w Mediolanie firmy powinien nawiązywać do potężnej rodziny, która odegrała znaczącą rolę w historii tego miasta. Po lewej stronie znaczka umieszczono czerwony krzyż na białym tle – to symbol nawiązujący do zdobienia szat noszonych pod zbrojami przez włoskich krzyżowców, tymczasem prawa część znaczka to uproszczona „replika” wspomnianego herbu mediolańskiej familii.


Trudno jednoznacznie stwierdzić, co obrazek ten oznacza, aczkolwiek istnieje parę sensownych hipotez na ten temat. Przede wszystkim trzeba tu powiedzieć, że motyw węża, który czymś się posila, nie jest wcale jakąś szczególną rzadkością w średniowiecznej i późniejszej symbolice. Ot, na przykład w pieczęci węgierskiego szlachcica Mikołaja I Garai znajduje się podobna gadzina, która pałaszuje kulę z krzyżem będącą jednym z typowych, królewskich regaliów.


Według zapisków pochodzących z końca XIII wieku (oraz też paru późniejszych dokumentów) czerwony człowieczek pożerany przez węża był Saracenem – królem, którego to miał własnymi rękoma pokonać dzielny krzyżowiec Otton przed bramami Jerozolimy. Zdegustowanych, wrażliwych przedstawicieli lewej strony, chcemy jednak uspokoić – to tylko jedna z kilku teorii i być może wściekła bestia wcale nie zaspokaja swego głodu nieszczęsnym Arabem, a jedynie… dzieckiem (a może nawet i płodem, więc nie ma stresu...). Ba, według pewnej hipotezy gówniarz wychodzi wręcz z paszczy tego potwora. Tutaj kłania się mit o pochodzeniu Aleksandra Wielkiego, który to miałby urodzić się po tym, jak jego matce – Olimpias – przyśnił się wąż. Sam władca nawiązał do tej legendy, każąc później bić monety z wizerunkiem niemowlaka i gada.
Biorąc jednak pod uwagę kojarzący się z krucjatami symbol czerwonego krzyża na białym tle, bardziej mimo wszystko pasuje tu historia o Ottonie, który zrobił z niewiernego Araba mielonkę. Śmiem więc podejrzewać, że gdy o niechlubnych korzeniach logotypu marki włoskich aut zrobi się trochę głośniej, to marka Alfa Romeo okrzyknięta zostanie mianem firmy rasistowskiej, szowinistycznej, islamofobicznej, a jej przedstawiciele będą zmuszeni do zmiany symbolu na bardziej neutralny, a najlepiej też emmm… bardziej inkluzywny.


I na koniec jeszcze mała ciekawostka – otóż omawiany symbol węża trzymającego w gębie niezbyt zachwyconego swym położeniem ludzika znaleźć też można w herbie… Sanoka! A wszystko to przez żonę króla Zygmunta Starego. Królowa Bona przyszła na świat w Vigevano i pochodziła z rodu Sforzów. Dzięki wsparciu Habsburgów udało się ją skumać z naszym owdowiałym władcą. Bona wprawdzie nigdy w Sanoku nie zamieszkała, ale formalnie była ona władczynią tamtejszego zamku. Z jej rozkazu nieruchomość ta została zmodernizowana i przebudowana na styl renesansowy. W podziękowaniu za opiekę królowej nad miastem postanowiono więc umieścić symbol kojarzony z jej rodem w herbie Sanoka.



Źródła: 1, 2, 3, 4
3

Oglądany: 52335x | Komentarzy: 42 | Okejek: 353 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało