Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Kłopoty to moja specjalność, czyli kroniki socjopaty

33 499  
4   43  
Zrobiłeś kiedyś coś naprawdę głupiego, coś co władowało cię w poważne tarapaty? Wiesz co to znaczy mieć seryjnego pecha? Daniel (Kontrowersyjne Porady Doktora Daniela) w nowym książkowym wcieleniu relacjonuje życie pewnego pechowca, który notorycznie ładuje się w problemy...

Mikołaj miał okulary mniej więcej minus osiem dioptrii na lewe oko i minus dziewięć na prawe. Wyglądał na nastolatka, choć dawno już przekroczył trzydziestkę. Prowadził salon komputerowy, choć wszyscy wiedzieli, że jego działalność wykracza znaczniej poza sprzedaż sprzętu komputerowego i oprogramowania oraz wykonywanie usług naprawczych. Mówiono, że jest jednym z najbardziej niebezpiecznych hakerów komputerowych w Trójmieście.
- Moja prośba wydawać się będzie z pozoru bardzo dziwna – zacząłem nieśmiało, lekko zmieszany jego intensywnym i przenikliwym spojrzeniem.
- Słucham...
Położyłem na stole zdjęcie przedstawiające moją przyszłą szwagierkę.
- Czy byłby pan w stanie zeskanować to zdjęcie i wkomponować tę twarz w jakieś obrazki przedstawiające pornografię? Najlepiej zwierzęcą lub dziecięcą, a potem zapisać...
Pchnął zdjęcie w moim kierunku.
- Pomylił ci się adres, zboczeńcu – powiedział ostro. – Masz dożywotni zakaz przekraczania progu tego sklepu. Jeśli jeszcze raz cię zobaczę w pobliżu, zawiadomię policję.

* * *

Muzyka metalowa na wieczorze kawalerskim! To mógł być tylko wieczór kawalerski mojego brata. Goście byli już prawie w komplecie: jego obecni i byli współpracownicy z różnych zespołów muzycznych, w których działalność był zaangażowany; koledzy ze studiów; paru kumpli z liceum i dwaj bliźniacy, z którymi mój brat trzymał całe dzieciństwo oraz ja, zupełnie niepasujący do tego towarzystwa. Zresztą mój brat nie omieszkał wyrazić zdziwienia moją obecnością, zapewne do końca mając nadzieję, że jednak się nie pojawię.
- Mam tu całkiem sympatycznego pornola na płytce – oznajmił chłopak z końskim ogonem i wypiekami onanisty.
- Pewnie twój komputer jest już zmęczony częstotliwością jego odtwarzania, a twój ekran nie chce się domyć z plam – skomentowałem z sarkazmem.
Nikt nie docenił tego błyskotliwego żartu i na chwilę zapanowała kłopotliwa cisza.
- Zabawny od urodzenia – odezwał się nagle mój brat, patrząc na mnie z wyraźną niechęcią. – Kiedy przyszedł na świat, rozbawił swoim wyglądem wszystkich. Matka zapytała pielęgniarki, kiedy zdejmie dziecku tę okropną maskę, ale maska się zrosła z twarzą i tak już zostało.
Nieoczekiwanie dla mnie kilka osób zareagowało śmiechem na tę prostacką uwagę. Mój brat był najwyraźniej w swoim żywiole, mając szanse rozbawiać tych, którzy znajdowali się na podobnie niskim etapie rozwoju umysłowego co on. Ostatecznie wszyscy zgromadzili się wokół komputera i płytka została uruchomiona.
- Patrz, może wreszcie się nauczysz – zakpił ze mnie Kamil, powodując znowu ogólne rozbawienie.
Patrzyłem z nieskrywaną pogardą na to zbiorowisko przerośniętych dzieci, ekscytujących się oglądaną na ekranie monitora parą, która kopulowała w stogu siana. Za chwilę polały się pierwsze strumienie alkoholu. Najwyraźniej impreza się rozkręcała.
- Co się tak krzywisz, nie lubisz Vadera? – zapytał mnie nieoczekiwanie wysoki i chudy młodzieniec w czarnym swetrze, czarnych dżinsach i czarnych butach, z kilkoma kolczykami w lewym uchu.
- Wolę Stinga – starałem się zachować spokój.
- Sting jest dobry dla starych bab i grzecznych panienek!
- Nie pytałem cię o zdanie na jego temat – zauważyłem. – Dam ci dobrą radę: przekłuj sobie jeszcze język. Może ci zaropieje, wda się infekcja i cały świat skorzysta na twoim przymusowym milczeniu.
- Ale z ciebie pajac – odpowiedział zaatakowany. – Twój brat mówił, że żadna dziewczyna nie potrafi z tobą wytrzymać, a jak już taka się znajdzie, to ty ją rzucasz, bo na przykład nie podoba ci się, że wolała księżną Dianę od Matki Teresy.
- Mój brat opowiada różne rzeczy – odrzekłem cicho. – Kiedy był dzieckiem, twierdził, że ukazał mu się Światowid.
Odszedłem od niego na bezpieczna odległość, a następnie rozejrzałem się, starając się z tego całego towarzystwa wyłowić kogokolwiek, z kim mógłbym zamienić przynajmniej dwa słowa, nie angażując się przy tym w kłótnię. Zauważyłem, że na uboczu stoi gładko uczesany blondyn o atletycznej figurze i rozbieganym spojrzeniu.
- Nudzisz się, przyjacielu? – zagadnąłem.
- Nie, po prostu czekam, aż się zwolni toaleta. – Spojrzał na mnie nieco zaskoczony. – A więc to ty jesteś bratem Kamila?
- Niestety.
- Czy to prawda, że w szkole podstawowej miałeś ksywę Wodnik, bo co chwila się moczyłeś? – Przez jego twarz przemknął szyderczy uśmiech.
Wtedy, nie wytrzymując nerwowo, odruchowo wymierzyłem mu silny policzek. Blondyn cofnął się, uformował dłonie w pięści i wyglądało na to, że za chwilę się na mnie rzuci. Dokładnie w tym samym momencie dał się słyszeć dzwonek do drzwi. Byłem uratowany.

* * *

Jakby tego wszystkiego było mało, jeszcze tej nocy miałem dziwny, wręcz absurdalny sen. Śniło mi się, że wraz z siostrą Dominika, Małgosią, zwiedzaliśmy jakąś wystawę i staliśmy przy figurce płaczącego dziecka, które leżało przygniecione swastyką i znakiem MacDonalda.
- Poruszające - szepnęła poruszona tym widokiem Małgosia.
- Raczej pretensjonalne. – Miałem odwagę się z nią nie zgodzić.
- Nie rozumiesz przesłania? - Spojrzała na mnie rozczarowana. - Dziecko to symbol rodzącego się życia. Przygniecenie oznacza zagrożenie już istniejące lub mogące się w przyszłości urzeczywistnić. Swastyka, czyli symbol nazizmu, który zabrał życie tylu milionom istnień ludzkich...
- A co ma wspólnego nazizm z rodzącym się życiem? Czy artysta przewiduje narodziny drugiego Hitlera? - zakpiłem.
- Być może jest to trafny wniosek - odpowiedziała nieoczekiwanie. - Tak czy inaczej, musimy odnosić swastykę do obecnych czasów. A jeśli tak, to nazizm musi być utożsamiany z ruchami skrajnie prawicowymi, które zagrażają fizyczności i mentalności nowych pokoleń...
- Nazizm nie jest ideą skrajnie prawicową - zaprotestowałem. - Nazizm to narodowy socjalizm, a socjalizm z założenia jest ruchem lewicowym. Hitler był zwolennikiem upaństwowienia, a taka idea nie ma nic wspólnego z prawicowością.
- Ale to prawicowi przywódcy i ich zwolennicy są bardziej skłonni być apologetami siły... – Nie zamierzała się poddawać mimo ciężaru moich argumentów.
- A Stalin, Breżniew, Bierut? - przypomniałem. - No dobrze, nie drążmy już tego tematu. Mamy jeszcze MacDonalda...
- Jest oczywiste, że MacDonald to jeden ze sztandarowych symboli konsumpcjonizmu i globalizacji, których źródło bije w Stanach Zjednoczonych – mówiła z wielkim przekonaniem.
- MacDonald nie jest jakimś krwiopijcą o dyktatorskich zapędach. To tylko sieć restauracji, która odniosła sukces na całym świecie. - Wzruszyłem obojętnie ramionami. - Chyba tego właśnie sukcesu wszyscy antyglobaliści, przeciwnicy Ameryki i pseudoartyści nie mogą mu wybaczyć. Motłoch stłucze gdzieś szybę w firmowej restauracji, wypisze kilka obelg w internecie lub wystawi na ekspozycji lalkę przygniecioną znakiem firmowym Maca i w ten oto sposób próbuje leczyć swoje kompleksy, biorące się z niedoboru własnych sukcesów.
- Nie wiedziałam, że taki z ciebie rzecznik MacDonalda. - Zdziwiła ją zdecydowana polemika, na jaką się zdobyłem. - Przejdźmy dalej. Swoją drogą, jakkolwiek spojrzeć na tę pracę, artysta osiągnął niezaprzeczalny efekt artystyczny, zmuszając nas do zabrania głosu w tej sprawie i konfrontacji naszych stanowisk.
Postanowiłem być bardziej dosadny, widząc, że dalsza rozmowa z nią nie ma żadnego sensu.
- Mam to tak naprawdę gdzieś – powiedziałem brutalnie.
- Jesteś taki schamiały... Nawet nie wiem, czego się po tobie jeszcze można spodziewać. – Pokręciła głową, najwyraźniej rozczarowana moją osobą. – Zapewne bez cienia żenady włożyłbyś nadgryzioną kanapkę do słoika z chrzanem, którego używają wszyscy, co?

* * *

- Mamo, mam dla ciebie dobre wieści – ogłosiłem dumnie.
- Żenisz się? – wyprzedziła moją odpowiedź. – Wreszcie zakładasz rodzinę?
- Nie, nie – wyprowadziłem ją natychmiast z błędu. – Co prawda znalazłem cudowną kobietę, ale za wcześnie na mówienie o ślubie, a poza tym, skoro to ja dzwonię z dobrymi wiadomościami, za swoje pieniądze, to dlaczego nie pozwolisz mi skończyć, tylko się wtrącasz... W każdym razie mam cudowną partnerkę i znalazłem dobrze płatną pracę i przyznasz chyba, że jesteś zaskoczona, iż tak szybko udało mi się odbudować swoje podupadłe w ostatnim czasie imperium.
- O jakim imperium ty mówisz? – zapytała matka głosem wyrażającym bardziej konsternację niż sarkazm. – Czyżbyś został dyrektorem?
- Nie – odpowiedziałem sucho. – Kto dostaje dyrektorską nominację zaraz po rozmowie kwalifikacyjnej? Miej trochę wyobraźni... Będę managerem w dziale dystrybucji dużego wydawnictwa.
- Co będziesz robił? – dociekała. – Będziesz jeździł samochodem i rozwoził książki?
- Nie – wysapałem zdenerwowany jej kolejnym błędnym wnioskiem. – Będę nadzorował wykonanie i strategię dystrybucji, a także promował wydawane przez nas książki i czasopisma. Zresztą nieważne... Muszę kończyć. Pa.
Są takie chwile w życiu człowieka, kiedy wydaje mu się, że jest tak bardzo szczęśliwy i spełniony, iż nic nie jest w stanie zepsuć mu dobrego humoru. Są też takie osoby, które szybko uświadamiają mu, że tkwił w błędnym przekonaniu.

(...)

Ciąg dalszy w książce Daniela Koziarskiego

* * * *

Czy ty też bywasz takim neurotykiem?

Czy tobie też zdarzyło się takie głupie na maksa i do tego pechowe doświadczenie? Takie, które w swojej absurdalności jest nie do pobicia i do tej pory zastanawiasz się jak mogłeś zrobić tak idiotycznego? Że do tej pory w to nie wierzysz?

Opisz je w komentarzach, a przeżyjesz duchowe oczyszczenie i dodatkowo dla jednej osoby, która opisze najtragikomiczniejsze doświadczenie w nagrodę mamy jeden egzemplarz książki Daniela z autografem. No mów...

Oglądany: 33499x | Komentarzy: 43 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało