Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Tych historycznych faktów lepiej nie czytaj przy jedzeniu

42 907  
178   21  
Masz wrażliwy żołądek? To poczekaj z czytaniem tych intrygujących ciekawostek i najpierw zjedz śniadanie. Oto kilka historycznych, dobrze udokumentowanych, wydarzeń, które mogą sprawić, że poczujesz się nieswojo.

#1. Kobieta, która urodziła… króliki (a także kocie nóżki i świński pęcherz)

Słyszeliście kiedyś o zjawisku „wrażenia matczynego”? Według tej teorii odpowiednio mocny bodziec emocjonalny doświadczany przez ciężarną kobietę może mieć wpływ na fizyczny rozwój płodu. Oczywiście, gdyby ta koncepcja była prawdziwa, niejeden biały mężczyzna, któremu żona urodziła dorodne Murzyniątko, łyknąłby tłumaczenia, że kolor skóry jego pociechy to efekt zbyt częstego oglądania rozgrywek NBA przez matkę maleństwa. Teoria definitywnie odrzucona została gdzieś na początku XX wieku. Wcześniej jednak znalazło się kilka „dowodów” na jej potwierdzenie. Jednym z nich była sprawa niejakiej Mary Toft – żyjącej w XVIII wieku angielskiej chłopki, która to pewnego dnia oznajmiła swej zaskoczonej rodzinie, że za moment zamierza rodzić. Chwilę później położnik John Howard z mieszanką fascynacji i obrzydzenia odbierał poród… małego, martwego króliczka. A właściwie to bezwłosy, króliczy płód.



Po wszystkim Mary wytłumaczyła lekarzowi, że parę miesięcy wcześniej przestraszył ją taki jeden zajęczak na polu, gdzie pracowała i od tego czasu kobieta miała lekkiego fioła na punkcie tych zwierzaków. Doktorek, który najwyraźniej swoją licencję znalazł w jakiejś zatęchłej dziurze kloacznej, uwierzył w argumentację swej pacjentki i czym prędzej przedstawił tę zaskakującą sytuację w listach napisanych do najznakomitszych lekarzy króla Jerzego I. A było co opisywać, bo pani Toft „wypluwała” z siebie króliki w tempie wręcz taśmowym. W czasie jednego z porodów wydała na świat dziewięć tych stworzonek.
Kiedy do domu kobiety przybył królewski lekarz, Mary właśnie szykowała się do urodzenia piętnastego już przedstawiciela rodziny zajęczaków. Doktor, który był świadkiem tego „cudu narodzin”, zabrał ze sobą królicze zwłoki do Londynu, gdzie trafiły one pod skalpel chirurga. Sceptyczny wobec tej całej sprawy, człowiek nauki wyciągnął z jego wnętrzności fragment niestrawionej kukurydzy i bardzo rozsądnie stwierdził, że było raczej małe prawdopodobieństwo, aby oprócz królików w brzuchu Mary znajdowała się też pasza dla zwierząt.



W tym samym czasie pani Toft zajęta już była rodzeniem takich rzeczy, jak kocie nóżki oraz świński pęcherz. Oszustwo zostało naukowo prześwietlone, a wkrótce na gorącym uczynku złapano mężczyznę szmuglującego zdechłe króliczki i inne wynalazki do pokoju „brzemiennej” kobiety, która to następnie aplikowała sobie truchła we wiadome miejsce. Oszustka trafiła do pierdla na parę miesięcy, a królewski lekarz, który nie tylko nie zorientował się, że miał do czynienia ze szwindlem, ale i całkiem poważnie opisał całą tę sprawę, krótko po ujawnieniu szachrajstwa kompletnie stracił przychylność dworu i żywot swój zakończył w nędzy.

#2. Do lat 80. uważano, że małe dzieci nie czują bólu, więc operowano je bez znieczulenia

Jeszcze parę dekad temu uważano, że dzieci do 15 miesiąca życia nie są w stanie odczuwać bólu. Trochę jak ryby, które podczas patroszenia na żywca nigdy nie skarżą się na dyskomfort... Ponadto za rezygnacją z środków anestezjologicznych przemawiały też obawy, że zbyt duża dawka takich leków może być niebezpieczna dla zdrowia maluchów, więc zamiast tego podawano małym pacjentom substancje zwiotczające mięśnie, aby młode się nie szarpały podczas zabiegu. Podstawą do twierdzeń, że dzieci nie czują bólu była seria eksperymentów przeprowadzona w pierwszej połowie XX wieku, podczas których bobasy rażono prądem i kłuto szpilkami – owszem, gówniaki reagowały na bodźce, ale uznano, że ta reakcja nie przypomina zachowania osoby, którą faktycznie coś boli… No bo wiecie – dziecko niby darło ryjek, ale jakoś tak niezbyt przekonująco.



Ach, no i jeszcze uznano, że struktury nerwowe w ciałach malców nie są jeszcze rozwinięte, więc impuls nie mógł dotrzeć do ośrodka mózgu odpowiedzialnego za rejestrację bólu.
Jeśli myślicie, że przypadki operacji dzieci „na żywca” były sporadyczne, szczególnie w Europie, to mam dla was złą wiadomość – praktyka ta była dość powszechna i naprawdę wielu lekarzy wierzyło w te bzdury. Sparaliżowany pacjent tymczasem cierpiał katusze, będąc w pełni świadomym i nie mogąc się ruszyć.
Dopiero w 1987 roku Amerykańska Akademia Pediatrów wystosowała oficjalne stanowisko na temat niepodawania znieczulenia małym pacjentom, uznając tę praktykę za barbarzyńską i uwłaczającą zawodowi lekarza.

#3. Piotr Wielki miał wielką słabość do obciętych głów

William Mons był młodym, słynącym z niespotykanej urody i bardzo dobrych manier, Niemcem, który szybko zdobył przychylność carskiego dworu w Rosji. Ostatecznie w 1724 r. mężczyzna został sekretarzem i najbliższym powiernikiem cesarzowej Katarzyny. Jej małżonek Piotr Wielki pewnie nie spodziewał się, że relacje pomiędzy jego małżonką a szarmanckim obcokrajowcem będą nie tylko zawodowe… Jakże więc wielkie było jego zaskoczenie, kiedy kochankowie zostali złapani w jednoznacznej sytuacji. Mężczyznę natychmiast zakuto w kajdany i już tydzień później odczytano mu wyrok śmierci. Mimo że Katarzyna usiłowała nakłonić swego męża do darowania życia Williamowi, kochanek kobiety pozbawiony został głowy podczas publicznej egzekucji. To nie był jednak koniec historii. Piotr kazał bowiem zalać wetkniętą do słoika głowę Monsa spirytusem, a naczynie to umieścił w pokoju swej małżonki, aby ta nigdy nie zapomniała o zdradzie, której się dopuściła.



Piotr Wielki chyba w ogóle miał słabość do zwłok. Przede wszystkim był on ogromnym miłośnikiem anatomii, któremu niemałą frajdę sprawiało obserwowanie ludzkich autopsji. Miał nawet własne narzędzia chirurgiczne i często sam czynnie uczestniczył w sekcjach. Swoją wiedzę z zakresu budowy ludzkiego ciała zademonstrował kiedyś w naprawdę widowiskowy i dość cyniczny sposób. Kiedy jego była kochanka Maria Hamilton wdała się w romans z carskim adiutantem Iwanem Orłowem, a ten ją bezpardonowo zbrzuchacił, kobieta zaraz po wydaniu na świat swego dziecka udusiła je. Monarcha dowiedziawszy się o tym czynie, kazał swoją dawną nałożnicę osądzić. Skazana na śmierć kobieta nie doczekała się łaski ze strony władcy. Mało tego – car uczestniczył w egzekucji i na krótko przed jej wykonaniem złożył swej dawnej kochance pocałunek. Kiedy katowski topór oddzielił głowę od reszty ciała kobiety, Piotr podniósł ją z ziemi, ponownie pocałował, a następnie dał zgromadzonym wykład na temat ludzkiej anatomii, posiłkując się stygnącymi zwłokami Marii jako pomocą naukową.



Po wszystkim ostatni raz pożegnał się pocałunkiem z panią Hamilton i całkiem nonszalancko cisnął łeb o ziemię. Podobno kazał go potem zalać spirytusem i zabrać do swego własnego gabinetu osobliwości.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
3

Oglądany: 42907x | Komentarzy: 21 | Okejek: 178 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało