Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak to cycków się naoglądałem z Beatą. Część trzecia

79 097  
450   35  
Prawie trójkąt. Ale i tak było ciekawie...


„Jej piersi były nabrzmiałe od podniecenia. Oddech miała szybki, czułem że jest spragniona. Musiałem wejść w nią, żeby spełnić jej oczekiwania. Zrobiłem to, wszedłem, jęczała z rozkoszy”.
No, tego, ja to nie ta pani James od wszystkich odcieni szarości, ale faktycznie wszedłem z Miniówą do pokoju. Oprócz światła, zajarzyły się we mnie neurony percepcyjne: Miniówa okazała się być dość przeciętnej urody (to akurat najłagodniejsze określenie) kobietą. Była stara, tak że ze czterdzieści lat poznała, do tego miała w coś tam zmarszczek i cellulit na dupie, który rysował własny scenariusz tego wieczora.

Grunt palił mi się pod nogami: pragnąłem imprezy – imprezy brak. Pragnąłem przygód, przygoda okazała się super brzydką babą, która...
– Kochaniutki, można jakieś drineczki tutaj? – Rozejrzała się po pokoju.
Zaimprowizowałem (bo cały wieczór był improwizacją) i zrobiłem drinka z wódki, curacao oraz coli – czyli tego, co miałem na podorędziu.
Sam sobie też walnąłem curacao, zaprawiłem to wódą, bo ani procentów w sobie nie miałem (nie licząc trzech piw), ani odwagi, żeby tę Miniówę przeszturchać.
Minęły jakieś dwie, może trzy kolejki. Ja próbuję się wycofać z sytuacji, Miniówa napiera. Wpierw robi myk ze zdjęciem bluzki. Jej top ląduje na podłodze, moje oczy na jej cyckach: tutaj nic nie okłamię, ani siebie, ani Was. Cycki były zajebiste, takie dłuższe D, z ciemnymi sutkami. Ręce aż mnie normalnie latały, aby toto złapać. Widok co najmniej przyjemny – i to jest maksimum tej sytuacji. Miniówa wyciąga z torebki prezerwatywę, otwiera ją zębami, prezerwatywę wkłada do ust i mówi:
– A taki numer widziałeś?
Patrzę skołowany (bo nie widziałem) i odpowiadam przecząco.
– To zobacz, bo ci założę gumę na fiuta ustami!
Okej, łapię to w ciemno.
Nagle otwierają się drzwi pokoju. Wparowuje Beata, a za nią Żelka.
Ja mam gacie ściągnięte, przede mną klęczy Miniówka.
Rach, ciach i Miniówa zostaje wyprowadzona za drzwi, zaś dziewczyny, które ją wypchały, biorą jej ciuchy, torebkę oraz drinka i wywalają wszystko za drzwi. Leci jak na reklamie...



Miniówa okazała się być pełną klasy, wykształconą dziewuchą, bo kiedy Żelka i Beata zamknęły drzwi, dało się usłyszeć coś z historii oraz sztuki, na przykład o „jesieni”, „średniowieczu” oraz mniej związane z tematem „wasze dupy”.
Stałem jak wryty. Ani pijany, ani poruchany, ani wkurwiony. Zdziwiony, o!, tak!
– Co jest, Be?! – zapytuję koleżankę, która ma wyrytą radość na twarzy.
– Tyyyyyyyyy – warknęła na mnie – dupę to sobie chcesz zaliczyć, a mnie nawet za cycka nie złapiesz!? Jesteś kutasem i pedałem! – rzekła wkurwiona i zaczęła robić sobie drinka.
Ze spokojem patrzyłem, jak leję wódkę, a gdy zmieszała ją z curacao i colą, zapytałem, co – do kurwy nędzy – obie tutaj robią.
– Ciotka odmówiła noclegu, więc śpimy tutaj.
Wyparowałem z pokoju z ciśnieniem na zawał. Schodzę na dół, na dole przy recepcji stoi Miniówa oraz jakiś obcy koleś w skórze, co Pudziana by zdmuchnął karkiem.
„O, kurwa!” – pomyślałem. Byłem nieraz w czarnej dupie, ale teraz byłem ciut głębiej i bardziej niż kiedykolwiek.
Miniówa robi awanturę na całą recepcję, Kark masuje pięści, ja już liczę zęby...
Wtedy wchodzi pan Janusz, kierowca ciężarówki.
– O, tutaj jesteście! – krzyczy od progu. – Ja was szukam pół wieczoru... Chwila... co jest grane? – patrzy na Karka. Kark patrzy na niego, Miniówa nawołuje, aby Kark policzył mi zęby.
Po krótkiej chwili Janusz, ten kierowca, bierze całą winę na siebie oraz rachunek. Co więcej, bierze Miniówę do siebie i za wszystko płaci. Po prostu, wyciąga kasę, Kark ją bierze, dziewczyna nawet robi wredny uśmiech w moją stronę i cała sprawa rozchodzi się po kościach.
Ja robię wielkie „ufffffffffffffff” i myślę, że pójdę się najebać – to był mój jedyny plan w tamtej chwili.
Kark sobie poszedł, Janusz (kierowca) poszedł z Miniówą do pokoju, a ja nie chciałem wracać do dziewczyn. Stałem przy recepcji, gdzie za barem były drinki i nagle mnie olśniło: za kontuarem stała taka piękna dziewczyna, lat może osiemnaście, i wszystkiemu się przyglądała. Jak już zobaczyłem, że przygląda się mnie, to i ja zacząłem na nią patrzeć. Wiecie, Nietzsche i takie sprawy. A że miała piękne cycki, a zasoby też dobre (alkohol na barze), to skierowałem ku niej kroki...



Na chwilę zapomniałem o Beacie i Żelce oraz tej Miniówce.
Podbijam całkiem uchachany do pani za barem.
– Co tam? Nocna zmiana? – zapytuję.
– Ty, kurwa, jesteś jaskiniowiec, że dnia od nocy nie odróżniasz? – odpowiada piękne dziewczę.
Moje nerwy puściły:
– Droga pani, mam ciężki dzień i zapowiada się ciężka noc. Możemy się po prostu napić?
– O, no i tak mi graj! – odpowiedziała i polała.
I mi, i sobie.
Młoda była całkowicie zainteresowana sytuacją dwóch kobiet w pokoju na jedną osobę. Wytłumaczyłem dokładnie sytuację, zaś ona – chyba zrozumiawszy – zaakceptowała moje położenie. Rezultatem tej krótkie rozmowy było, że we całą trójkę możemy przekimać w pokoju. Mi to pasowało, nawet bardzo.
Drugim rezultatem rozmowy z Młodą był fakt, że dowiedziała się, że ja i Beata pracujemy z Antonio (te modelki) i Młoda normalnie, bez ceregieli, po którymś tam drinku zmieniła temat rozmowy:
– Ty, Stefan, a jakbym chciała tak wylądować na okładkę, to moje piersi będą się nadawać? – zapytała, co mnie zamurowało.
Jako że już promile wchodziły (jeszcze nie byłem pijany*, ale humor i takie tam były i działały), odpowiedziałem dziarsko:
* Tutaj was okłamuję. I siebie. Wlałem w gardło to i owo w dużej ilości i gdyby nie kontuar, to bym leżał. Ale wtedy tego nie wiedziałem. Dojdziemy do świadomości, oj dojdziemy...
– Tego nie wiem, musiałbym to najpierw ocenić.
I jak stała, tak zdjęła marynarkę i ramiączka bluzki, odsłaniając całkowicie i kompletnie swoje piersi. Stałem jak wyryty – bo i wryty byłem. Dziewczę spuściło wzrok, ciut zawstydzone, ja patrzyłem na jej piękne, kształtne piersi. Rozmiar C przy obwodzie 70 robiło wrażenie i będę pamiętać ten widok do Alzheimera. Pomyślałem sobie wtedy „O, kurwa mać!” i to była najbardziej akuratna myśl w moim życiu. Procenty zaczęły działać, więc rach-ciach przekułem je w działanie. Choć... nawet nie musiałem.
Po skomplementowaniu piersi recepcjonistki, ona postawiła drinka i zaprosiła mnie do pokoju. Poszedłem. Wyruchała mnie jak złoto. Skracam temat, coby nie bawić się w Jamesową...
Ale tutaj jest myk – dlaczego wyszedłem.
Gdy już ledwo stałem na nogach, bo Młodej zachciało się akcji na biurko (dwa razy – ażeby akcję na biurku wykonać, trzeba było zdjąć wielki telewizor...), skończyły się gumki, więc wtedy ja – całkowicie uradowany – powiedziałem, że nie ma już tych gumek, na co ona odparła władczo:
– To na co czekasz, zapierdalaj na stację...
No i wyszedłem. Ciut załamany.
W recepcji, zamiast do wyjścia, skierowałem kroki na górę, do pokoju. Byłem zmęczony i mocno pijany (euforycznie stwierdzając – bo widziałem już podwójnie i urywał mi się film) i chciałem iść spać. O celebracji nocy nie było mowy, po prostu tego wszystkiego było za wiele.
Wszedłem do pokoju. Jedno łóżko, w nim leżą uśpione dziewczęta. Patrzę na włosy, bo obie pod jedną kołdrą i sobie myślę „Taki wuj, na podłodze nie będę spać!”.
Wciskam się za Beatę, nawet nie ściągam ubrań.
Hmm... ciepła taka, taka milusia.
(Pamiętacie eksperyment z Krowami i Bykiem? To prawda!!!)
Wciskam ręce pod bluzkę Beaty, łapię za cycka. Ależ fajnie!
Ależ fajnie!!!
Nagle Żelka wstaje i idzie kulturalnie rzygać. Głośno jest w cholerę, ale ja się tym nie przejmuję. Macam Beatę, ona zaczyna się odwdzięczać, mizia mnie, łapie za krocze, już zaczyna się akcja...
A tu nagle szarpie mnie za ramię Beata.
– Stefan, co jest kurwa?!
Rozkręcałem akcję z Żelką... bo się okazało, że to Beti rzygała.



Nie chcę jajecznicy!

Wstałem około czternastej rano. Byłem tak nawalony, że jak wstałem, to nadal widziałem podwójnie. Wiedziałem, że nie mogę pić, bom kierowca, ale inne rzeczy przyprawiały mnie o ból głowy: spałem na podłodze, bez przykrycia, a dziewczyn nie było w pokoju.
Nie wiedząc, co mam ze sobą zrobić, zszedłem do lobby. Tam też nie chciałem iść, bo przecież spierdoliłem od Młodej, ale jej na szczęście nie było. Ogólnie to wtedy zaczynały mi migać obrazy. Wyszedłem przed hotel i stałem tam, sam nie wiem ile czasu, i tak mi się wszystko zaczynało przypominać.
Aż nagle ktoś huknął mnie w ramię, ale tak mocno, że prawie na zawał zszedłem.
– Koleś? Żyjesz?
Odwracam się, a tam stoi kierowca tira. Nawet go poznałem.
– Typie, ty sobie kiedyś skroisz problemy, oj skroisz – odezwał się sam od siebie. – Ja tam swoje wiem, swoje widziałem. A ta dziewucha? Ogień! OGIEŃ! Ci mówię! No, a jak tam twoje panny?
I to było dobre pytanie. Bardzo dobre pytanie. Nic nie odpowiedziałem, bo wiedzy też nie miałem w tym temacie. Wtedy Kierowca wskazał na wejście do hotelu.
– Chcesz jajecznicę? Na kaca dobra sprawa, mówię ci.
Kategorycznie odmówiłem – jajecznicę to ja miałem zamiast mózgu. Tak się spiłem.

Cdn...

W poprzednim odcinku

48

Oglądany: 79097x | Komentarzy: 35 | Okejek: 450 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

29.03

28.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało