Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

NFZ bierze się za Mamę Ginekolog, która przyjmowała znajomych poza kolejką – Największe obciachy

78 798  
309   241  
W dzisiejszym odcinku:
  • Sejm uchwalił 20% podatek od zbiórek… i chwilę później się z tego wycofał
  • Prokuratura bada sprawę dziennikarki TVP, która podawała się za adwokata
  • W gdańskim liceum na siku w trakcie lekcji można wyjść tylko z nauczycielem
  • Lekarz i ekspert z programu „Pytanie na śniadanie” nawet nie jest lekarzem
  • Mama Ginekolog przyjmowała znajomych poza kolejką w ramach NFZ i nie widziała w tym nic złego

#1. Sejm uchwalił 20% podatek od zbiórek… i chwilę później się z tego wycofał


W ubiegłym tygodniu dość szerokim echem odbiła się sprawa wprowadzenia 20% podatku od zbiórek przez rząd. Chodzi o przegłosowaną przez Sejm nowelizację przepisów o spadkach i darowiznach. W myśl nowych przepisów każda zbiórka, która przekroczyłaby próg 54 180 zł, miałaby odprowadzić od tego 20% podatku.

Wielu internautów słusznie zauważyło, że takie kwoty rzadko kiedy przeznaczane są na błahe zbiórki, a znacznie częściej dotyczą one zbiórek, gdzie stawką jest ludzkie zdrowie albo życie. Gdzie NFZ rozkłada bezradnie ręce, tam pomóc często mogą tylko i wyłącznie kosztowne terapie lub leki, na które nie stać przeciętnego Kowalskiego. Dlatego organizują zbiórki charytatywne. Rząd wyciągając ręce po te pieniądze, popełnił bardzo duży błąd.

Ludzie się po prostu wściekli, no i zresztą słusznie. Rzekomo celem wspomnianych wyżej zmian w ustawie miało być zabezpieczenie potencjalnych nadużyć – jak twierdzi sam premier Mateusz Morawiecki. Prezes Rady Ministrów zapewnia również, iż kiedy tylko zorientował się, jakie konsekwencje dla zbiórek charytatywnych spowoduje nowy zapis w ustawie, natychmiast wydał dyspozycję Ministerstwu Finansów, aby uściślono te kwestie.

Organizacje pomocowe mogą być spokojne, że te rozwiązania w żaden sposób nie wpłyną na ich bardzo ważną aktywność – zapewnia Morawiecki.
Bardzo dobrze, że zdecydowano się nie okradać też najbiedniejszych… jednak niesmak pozostał.

#2. Prokuratura bada sprawę dziennikarki TVP, która podawała się za adwokata


W tym TVP to mają fantazję. Jedna z dziennikarek wpadła na pomysł wcielenia się w rolę prawniczki, aby w ten sposób zdobyć informacje objęte tajemnicą adwokacką. Ciężko stwierdzić, co ona sobie wyobrażała, jednak wiele wskazuje na to, że czekają ją niemałe kłopoty, ponieważ jej sprawa badana jest obecnie przez prokuraturę. Zacznijmy jednak od początku.

W kwietniu ubiegłego roku jedna z dziennikarek TVP postanowiła podszyć się pod adwokata reprezentującego jedną ze stron pewnego postępowania. Zainicjowała spotkanie z reprezentantem drugiej strony, aby ten (nieświadomy jej prawdziwej tożsamości) zdradził jej informacje objęte tajemnicą adwokacką.

Prawnik jednak okazał się sprytniejszy, niż zakładała dziennikarka, i postanowił sprawdzić ją w rejestrze adwokatów. Okazało się, że takie nazwisko tam nie widnieje, w związku z czym złożył zawiadomienie do Naczelnej Rady Adwokackiej. Ta z kolei zwróciła się do prokuratury z prośbą o zbadanie całego zajścia. Początkowo prokuratura stwierdziła, iż nie doszło tutaj do popełnienia przestępstwa, więc wszczęcie postępowania karnego nie wchodzi w grę. NRA zaskarżyła tę decyzję i w rezultacie postępowanie karne się odbędzie.

Adwokat Bartosz Tiutiunik z NRA stwierdził, iż całe środowisko jest zbulwersowane postępowaniem dziennikarki:

Zachowanie dziennikarki TVP musi tym bardziej budzić sprzeciw i dezaprobatę, jeśli uzmysłowimy sobie, że dopuściła się go osoba, która sama wykonuje zawód, który w swoich podstawach opiera się na tajemnicy, w tym przypadku dziennikarskiej. Od takiej osoby powinno się wymagać i oczekiwać, że rozumie czym jest tajemnica osób wykonujących inny zawód. Tu wystarczyłoby przestrzegać ogólnoludzkiej, uniwersalnej zasady "nie rób drugiemu co tobie niemiłe". Tymczasem ta pani uznała, że może udawać kogoś, kim nie jest, że może uzyskiwać informacje, które nie są dla niej przeznaczone. Takie zachowanie jest nie do zaakceptowania. Podważa ono zaufanie obywateli do dziennikarzy jako grupy zawodowej. Wprowadza również niepewność co do tego, czy osoba, która w określonych sytuacjach deklaruje, że jest np. adwokatem, rzeczywiście nim jest.

#3. W gdańskim liceum na siku w trakcie lekcji można wyjść tylko z nauczycielem


Nie od dzisiaj wiadomo, że wielu nauczycieli sprzeciwia się wychodzeniu uczniów do toalety w trakcie lekcji. Pewnie wielu z was wciąż pamięta słowa „od załatwiania takich rzeczy jest przerwa”. Rzadko istniały jednak ścisłe wytyczne, które regulowałyby te kwestie i zwykle zależało to od dobrej woli (lub jej braku) nauczyciela.

Nieco inną drogą postanowiło pójść IX Liceum Ogólnokształcące im. Krzysztofa Kolberga w Gdańsku. Placówka spisała własne warunki korzystania z toalet w trakcie lekcji i możemy wyczytać z nich m.in. to, że z toalet w trakcie lekcji mogą korzystać wyłącznie uczniowie posiadający wskazania lekarskie. Są jednak pewne wyjątki.

Należy do nich oczywiście nagła potrzeba ucznia. W takiej sytuacji nauczyciel może:
  • Przejść z uczniem do toalety tak, aby pełnić bezpieczeństwo zarówno nad uczniem, jak i klasą;
  • Zadzwonić i poprosić wicedyrektora, by pełnił opiekę nad uczniem udającym się do toalety;
  • W sytuacji wyjątkowej zadzwonić i poprosić pracownika sekretariatu, by pełnił opiekę nad uczniem udającym się do toalety.

O całej sytuacji poinformowała na swoim Facebooku aktorka Alina Czyżewska. Kobieta uważa, iż jest to:
szeroko aprobowane naruszanie praw człowieka, nadużywanie władzy, łamanie prawa. A najgorsze, że uznajemy to za coś normalnego.

#4. Lekarz i ekspert z programu „Pytanie na śniadanie” nawet nie jest lekarzem


Do programu „Pytanie na śniadanie” często zapraszani są eksperci, których prosi się o opinię w różnych, poruszanych aktualnie, kwestiach. Wielu z nich pojawia się na antenie regularnie. Jednym z nich jest dr Adam Pabiś (neurobiolog i audiolog). Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że pan Pabiś wcale nie jest doktorem… Mało tego! Pan Pabiś wielokrotnie występował w roli eksperta również na antenie wielu rozgłośni radiowych.

Całą sprawę postanowili zbadać dziennikarze Onetu. Z ich śledztwa wynika, iż pana Adama Pabisia wcale nie ma w Centralnym Rejestrze Lekarzy. Mężczyzna nie tylko nie jest żadnym ekspertem od szumów usznych, ale nawet nie posiada prawa do wykonywania zawodu.

Adam Pabiś nie jest ani lekarzem, ani naukowcem, choć od lat dokładnie w taki sposób przedstawiają go wszystkie media.
Dodatkowo Adam Pabiś prowadził własny gabinet, gdzie zarabiał niemałe pieniądze. Wielokrotnie zawyżał ceny za swoje aparaty słuchowe (często nawet dwukrotnie). Mężczyzna w 2015 roku otrzymał również 997 tys. zł z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, podczas gdy całe jego medyczne wykształcenie to był licencjat ze specjalnością w protetyce słuchu na UAM w Poznaniu.

Pabiś ponoć dążył do tego, aby jak najczęściej pojawiać się w mediach, aby możliwie jak najbardziej wzmocnić w ten sposób swoją wiarygodność jako specjalisty.

#5. Mama Ginekolog przyjmowała znajomych poza kolejką w ramach NFZ i nie widziała w tym nic złego


Influencerka Mama Ginekolog chyba nie lubi, kiedy o niej jest za cicho, dlatego postanowiła nakręcić kolejną aferę wokół swojej osoby. Tym razem poszło o przyjmowanie znajomych na NFZ poza kolejką i twierdzenie, że ratuje się w ten sposób system, bo „kolejki są mniejsze”.

Nicole Sochacki-Wójcicka (znana szerzej jako Mama Ginekolog) pracuje jako lekarz ginekolog w Uniwersyteckim Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w poradni ciąż mnogich. Internauci byli bardzo zdziwieni, kiedy okazało się, że leczenie u niej rozpocznie jej kuzynka (również celebrytka) Aniela Bogusz, znana jako Lil Masti. Zdziwienie wzięło się stąd, że w klinice nie można wybrać sobie lekarza prowadzącego, a są oni przydzielani losowo.

Szybko wyszło na jaw, jakim cudem Lil Masti trafiła pod skrzydła swojej kuzynki celebrytki. Zdradziła to sama Nicole w trakcie jednego ze swoich live’ów na Instagramie:

To jest normalne, że każdy lekarz, w każdej specjalizacji zajmuje się swoimi znajomymi, rodziną w swoim wolnym czasie [...]. Każdy tak robi. Ja o tym rozmawiałam z zarządem, z profesorem. To jest normalne. To jest też sposób, żeby skrócić kolejki i dostęp po prostu do lekarza.
Kobieta nie dość, że otwarcie przyznała się do przyjmowania znajomych poza kolejką na NFZ, to jeszcze dodatkowo nie widziała w tym nic złego. Kiedy ktoś na czacie zarzucił jej, że to nie w porządku, ona odpowiedziała:

Ktoś pisze, że to nie jest normalne. Wiesz co? Rozumiem, że możesz tak się czuć, bo nie masz w rodzinie lub znajomych lekarzy. Tak po prostu jest na całym świecie [...]. Jeżeli ktoś ma zamiar mnie oceniać, że pomagam osobom bliskim mi w życiu, to jest przegięcie.
Oczywiście wiele osób nie podzielało zdania Mamy Ginekolog. Wśród nich znalazła się inna influencerka Wiola vel Pudi (znana jako Niewyparzona Pudernica), która postanowiła zgłosić kobietę do Izby Lekarskiej, ponieważ jej działania „wzbudzają wątpliwości”.

Bez cienia zażenowania chwali się w środkach masowego przekazu, że przyjmuje w publicznej placówce swoich bliskich i koleżanki, drwiąc przy tym z osób, które takiej możliwości nie mają – twierdzi Niewyparzona Pudernica.
Sprawa nabrała takiego pędu, że NFZ postanowił opublikować na własnym profilu na Twitterze komunikat w sprawie Sochackiej-Wójcickiej:

Nie ma zgody na przyjmowanie koleżanek i rodziny poza kolejnością w ramach kontraktu z NFZ. W trybie pilnym żądamy wyjaśnień od Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM, gdzie przyjmuje Mama Ginekolog. Nie ma lepszych i gorszych pacjentów.
Ups…

W poprzednim odcinku: Zostawili dziecko na lotnisku, bo nie chcieli mu kupić biletu

4

Oglądany: 78798x | Komentarzy: 241 | Okejek: 309 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało