Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Test wstępny do prywatnej szkoły, kolczasta kobra i inne anonimowe opowieści

38 678  
206   72  
Dzisiaj przeczytacie m.in. o teście wstępnym do prywatnej szkoły, nowym telewizorze i aparacie na zęby, będzie też o sikaniu w trasie i dziurawej skarpecie.


#1.

Historia zdarzyła się, jak byłem małym brzdącem, konkretnie sześciolatkiem, i nastał ważny dla mnie czas wybierania szkoły podstawowej.
Rodzice wymyślili sobie, że poślą mnie na rozmowę „kwalifikacyjną” do bardzo dobrej prywatnej szkoły, szczycącej się świetnym zachowaniem i nastawieniem uczniów. Częścią tego „testu wstępnego” było narysowanie na kartce wymarzonego zwierzątka. Wszystkie dzieci, które były tam ze mną, rysowały zwyczajne pupilki typu kotki, pieski, czasami jakiś króliczek się trafił. Jak przyszła moja kolej, z dumą podałem pani kartkę z dziwną plątaniną grubych krech, dużą ilością czarnego, czerwonego i zielonego. Pani zszokowana pyta: Mareczku, co ty mi tu narysowałeś? Ja na to odpowiadam z dumnie wypiętą klatą: To jest, proszę pani, kolczasta kobra, która będzie zabijać moich wrogów.

Jak możecie się domyśleć, to był ostatni raz, jak widziałem tę szkołę od środka. :))

#2.

Z serii: historie z dzieciństwa.

Moja siostra opowiedziała mi, że pewnego razu, gdy byłam mała (ja 5 lat, ona 18) poszła ze mną na targ kupić ziemniaki. Facet, który sprzedawał owe ziemniaki, ewidentnie do niej zarywał, a że mi się on chyba nie spodobał, powiedziałam przy nim do mojej siostry: „Mamusiu, możemy już iść?”.

Moja siostra powiedziała, że jego mina była bezcenna. I że już więcej nie wzięła mnie na targ :)

#3.

Kupiłem na święta nowy telewizor OLED za 4000 zł (bez grosza) na 24 raty. Taki prezent dla rodziny, bo nie mieliśmy przez ostatnie trzy lata w ogóle tv.
Przykręciłem go pięknie do ściany, poustawiałem smart tv, zapłaciłem za subskrypcje Netflixa, HBO i Disneya, żeby coś było dla mnie, żony i dzieci.
Na drugi dzień syn przez przypadek strzelił z Nerfa (teraz te nowe mają kur... niezłą moc, potrafią na kilkadziesiąt metrów lecieć naboje) w ekran i pajęczyna na ponad pół ekranu. Dosłownie się popłakałem. Gwarancja nie obejmuje takiej szkody, a nowa matryca to 80% wartości telewizora.

Na śmietnik wyrzucę go za jakiś czas, przynajmniej popatrzę sobie, jak wisi, skoro już zapłaciłem. Albo nakleję na niego zdjęcie palącego się kominka w takich samych wymiarach.
Tak że telewizora i bajek nie będzie przez następne kilka lat, a przynajmniej do momentu, kiedy nie spłacę rat.

PS Dobrze, że go nie zarejestrowałem, bo jeszcze bym abonament płacił...

#4.

Gdy byłam mała, miałam strasznie wybujałą wyobraźnię.
Zimą, gdy wracałam do domu z sanek, nudziło mi się i żeby droga jakoś szybciej zleciała, to brałam jakąś przydrożną bryłę śniegu (nie byle jaką, musiała akurat wydać mi się małą bryłą potrzebującą opieki), rysowałam jej oczy, sadzałam na sanki i wiozłam aż do ogródka, gdzie miałam całą kolekcję moich zimowych dzieci.
Dodam, że każda bryłka miała jakieś super słodkie imię. Do dzisiaj pamiętam małego Henia...

#5.

Gdy byłem małym dzieckiem, byłem zmuszony nosić aparat na zęby, z powodu zbytnio wysuniętych siekaczy. Z reguły nosiłem go tylko do snu lub w domu, gdy nikt z moich znajomych nie widział, ponieważ się wstydziłem.

Pewnego razu nie poszedłem do szkoły, bo miałem grypę żołądkową. Jak się domyślacie, tego dnia od rana nosiłem swój aparat. Późnym popołudniem zaczęło mnie zbierać na wymioty, więc szybko bez zastanowienia pobiegłem do ubikacji opróżnić zawartość jamy ustnej. Po wszystkim byłem bardzo wymęczony, więc postanowiłem się zdrzemnąć.

Po krótkiej drzemce, gdy się już ocknąłem, naszła mnie myśl, że nie mam aparatu w buzi. Rozmyślając w strachu (moi rodzice wydali na niego parę stówek), doszedłem do wniosku, że zapewne aparat znajduje się w szambie... Nie zastanawiając się ani chwili, pobiegłem do taty opowiedzieć o całej sytuacji. Nazajutrz tata wyłowił moją zgubę z fekaliów, ale co najlepsze, wyparzył mój aparat i chcąc nie chcąc, musiałem go ponownie nosić.

#6.

Jakieś dwa lata temu, w wakacje, wracaliśmy ze znajomymi autokarem znad morza. Po godzinie jazdy zachciało mi się siku, zacisnęłam zęby i powiedziałam sobie w myślach „Wytrzymam, przecież za chwilę będzie jakiś postój...”. I jak na złość przez kolejne trzy godziny autokar nie zatrzymał się ani razu! Ja, już nie mogąc wytrzymać, kręcę się na tym siedzeniu, patrzę przez szybę, czy czasami nie jesteśmy blisko jakiejś stacji... W końcu jest! Wysiadam szybko z koleżanką i lecimy do toalet na stacji paliw. Pech chciał, że na tej samej stacji zatrzymał się jeszcze jeden autokar, więc kolejka do toalety była strasznie długa. Wpadł mi do głowy głupi pomysł. A mianowicie powiedziałam do koleżanki, żebyśmy poszły na zewnątrz w jakieś miejsce, by tam załatwić sprawę. Znalazłyśmy duży parking z tyłu stacji, gdzie było kilka drzewek. Koleżanka weszła pomiędzy samochody, a ja, myśląc, że znalazłam lepsze miejsce, kucnęłam między samochodem a małym krzaczkiem. Kiedy już zdjęłam spodnie, poczułam ulgę. Byłam z siebie dumna, że wytrzymałam.
Musiała minąć chwila, bym zorientowała się, że za mną jeżdżą samochody. Okazało się, że kucam z gołym tyłkiem wystawionym w stronę autostrady...

#7.

Sympatyzowałem kiedyś z pewną dziewczyną. Niby nic „formalnie” sobie nie deklarowaliśmy, ale spotykaliśmy się i chyba była chemia. Kiedyś jak odwiozłem ją do rodzinnego domu w niedzielę, to ni z gruszki, ni z pietruszki zaprosiła mnie na obiad. Z jej rodzicami. A ja odmówiłem, bo... miałem dziurawą skarpetkę, a ściąganie butów w jej domu było obowiązkowe. I tak nasze drogi się rozeszły. Nie zdradziłem jej mojej „tajemnicy”.

#8.

Jechałam sobie autobusem. Siedziałam na podwójnym siedzeniu, z brzegu, obok przy oknie siedziała pani czytająca książkę. W pewnym momencie zamknęła ją, jakoś tak poruszyła kolanami, więc pomyślałam, że będzie wysiadać. Akurat autobus zatrzymał się na przystanku, ludzie zaczęli wysiadać, więc wstałam, ustępuję swojej współpasażerce, ale ona... ona wcale nie wysiada. Otworzyła książkę i dalej ją czyta. Załączył mi się chwilowy error mózgu, a że jestem bardzo wstydliwa, zrobiło mi się głupio i nie chciałam tak po prostu siadać czy zostać na miejscu i stać, bo niby nagle odechciało mi się siedzieć... Co zrobiłam? Z tego wszystkiego zdecydowałam się pójść za tłumem i wysiadłam... na kilka przystanków przed moim celem podróży.

W poprzednim odcinku m.in. pomyliłem dziewczynę z jej siostrą oraz w naszym związku to mojego męża „boli głowa”

5

Oglądany: 38678x | Komentarzy: 72 | Okejek: 206 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

28.03

27.03

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało