Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Nierealne oczekiwania, jak skończyła się chęć pomocy firmie i inne anonimowe opowieści

37 612  
225   85  
W dzisiejszym wydaniu przeczytacie o nieodpowiednim traktowaniu zwierząt, jak skończyła się chęć pomocy firmie i jak zostać Magiem, będzie też o nierealnych oczekiwaniach.


#1.

Dobija mnie ignorancja i hipokryzja gatunkowa. Szczur spadnie z balkonu? Śmieszna anegdotka do opowiadania przy stole. To samo spotka psa? Tragiczna historia. O ile świadomość ludzi nt. psów i kotów oraz ich wymagań w kwestii utrzymania nie jest najgorsza, o tyle pojęcie ludzkie nt. innych zwierząt, które mają, woła o pomstę do nieba. Przykładowo – przychodzi agonalna agama, jak żelek z gumy, nie ma w ogóle kości – bo opiekun nie wie, jak powinno się ją żywić i suplementować wapń. Przychodzi jeż, któremu ktoś podał mleko. Agonalny. Sparaliżowany królik po szelkach. Papuga z wypalonym wolem. Chomik z połamaną połową ciała, bo wciąż pokutuje przekonanie, że jak chomik, to do piętrowej, prętowej mikroklatki. Spalony gekon. „Zjedzony” żywcem myszoskoczek po brutalnej walce. Zgilotynowana koszatniczka po przygodzie z kołowrotkiem z efektem nożyc.

Czy mieliście kiedyś chomika, królika, świnkę? A czy wiecie o tym, że chomik robi dziennie 15-20 kilometrów, potrzebuje metrowej klatki i 28-centrymetrowego kołowrotka? Królik ma bardzo delikatny kręgosłup i inaczej się porusza niż pies, przez co nie może chodzić w szelkach? Wiecie, jakie zwierzęta są bezwzględnymi samotnikami, a jakie muszą koniecznie żyć stadnie; że samotna świnka cierpi? Że weterynarz leczący psy i koty nie potrafi zdiagnozować myszki? Że kupno zwierząt w sklepach zoologicznych i z pseudohodowli to wspieranie okrucieństwa? Że możecie bardzo łatwo zarazić się tasiemcem?

Jeśli na jakieś pytanie, poza pierwszym, odpowiedzieliście „nie”, to uważam, że powinniście poczytać o specyfice gatunków zwierząt, które planujecie przyjąć pod swój dach. Wziąć odpowiedzialność za nie. Nie przyczyniać się do ich cierpienia, jak niestety, większość polskich domów. Informacje najlepiej czerpać od lekarzy weterynarii leczących zwierzęta egzotyczne oraz gatunkowo tematycznych grup hodowców i lekarzy na Facebooku. Każdy gatunek ma swoją specyfikę i swoje wymagania.

Na koniec mała ściągawka, czego powinno się zawsze bezwzględnie unikać:
– kupowania zwierzęcia dla dziecka, jako zabawka, jako „przyzwyczajenie do śmierci”
– przyjaźni międzygatunkowych np. świnki z królikiem
– wapienka, kolb, kolorowych najtańszych komercyjnych karm, dropsów
– kul do biegania
– szelek dla małych ssaków
– wychodzenia na dwór (poza królikami, świnkami, fretkami)
– wyjmowania zwierzęcia w dzień, jeśli ma nocny tryb życia
– za małych klatek, za małych kołowrotków, kołowrotków z prętami lub efektem nożyc
– kąpieli zwierząt
– żywienia „sianojadów” (królik, szynszyla, świnka) ziarnami.

Małe zwierzęta cierpią tak samo jak psy, po prostu nie krzyczą umierając.

#2.

Małej, rodzinnej firmie, w której pracuję, zaczęło się źle wieść. Aby być dobrym pracownikiem i pomóc firmie w kryzysie, zaproponowałam, aby zmniejszyli mi etat. Według mnie idealne rozwiązanie. Miałabym więcej czasu dla dzieci, pracy było zdecydowanie mniej, więc wyrobiłabym się ze spokojem w ciągu 4 do 6 godzin. A poza tym moje koszty zatrudnienia by zmalały i firma mogłaby lepiej przetrwać chwilowy kryzys. Po najgorszym zastoju (czyli pewnie po wojnie) wróciłabym na cały etat, jak dotychczas.
Zostałam zwolniona, bo za mało angażuję się w pracę i pewnie mam coś na boku.

Pracowałam tam od 20 do 35 roku życia. Lubiłam tych ludzi. Przychodziłam do 8 miesiąca ciąży, a potem, nawet na macierzyńskim, wpadałam czasem, aby im pomóc, kiedy mieli dużo pracy. Dbałam o wszystkie kwiaty, raz w miesiącu piekłam ciasto do pracy, przychodziłam zawsze 10 minut przed czasem i tylko w sytuacjach kryzysowych urywałam się wcześniej z pracy. Ci ludzie byli na moim weselu, na chrzcinach moich dzieci. Przywiązałam się do nich. Po prostu nadal nie mogę uwierzyć co się stało. Wiem, że syn właściciela mocno mąci (chyba na moje miejsce chce wkręcić swoją dziewczynę). Ale nie wiem czemu właściciel na to pozwala.

Cóż, szukam pracy i staram się o tym nie myśleć, ale jest mi strasznie przykro. Zostałam potraktowana jak śmieć.

#3.

Japońska miejska legenda mówi, że jeśli nadal jest się prawiczkiem kończąc 30 lat, zostaje się Magiem.
Za około rok przekonam się, czy to prawda, bo w moim przypadku prędzej nauczę się jak chodzić po wodzie, niż pójdę z dziewczyną chociaż na randkę.

#4.

Za czasów szkolnych byłam raczej drobnej postury i na lekcjach WF-u koszmarnie radziłam sobie w grach zespołowych, tj. siatkówka, koszykówka, piłka ręczna to był dla mnie koszmar. Niestety lekcje wychowania fizycznego w gimnazjum przez 90% roku szkolnego wyglądały identycznie: sprawdzenie listy obecności, krótka rozgrzewka, wybieranie składów (mnie zawsze wybierano na końcu) i gra w siatkówkę lub rzadziej w koszykówkę. Na domiar złego miałam nauczycielkę, która mnie po prostu nie lubiła i nigdy przenigdy niczego nie nauczyła. Po wielu lekcjach informowała mnie przy całej klasie, że za fatalną grę wstawia mi minusa. Tak się złożyło, że w mojej klasie były dziewczyny z dość dużą siłą w rękach i takie serwowanie podczas gry w siatkówkę przychodziło im z łatwością, ale zazwyczaj były gorzej wygimnastykowane ode mnie, były mniej zwinne, bo akurat w ćwiczeniach gimnastycznych byłam świetna. Z brzuszków zazwyczaj miałam szóstkę. To nie miało większego znaczenia, jeśli nauczycielka oceniała nas przez pryzmat tego, jak gramy w siatkówkę. Mój tata kiedyś trenował, więc jak któregoś dnia opowiedziałam mu o sytuacji w szkole, natychmiast wsiadł w samochód, przywiózł piłkę i uczył mnie. Nauczył mnie więcej w godzinę niż ta kobieta przez prawie pół roku.

Pewnego dnia nauczycielka zapowiedziała, że dziś będziemy skakać przez płotki. Ucieszyłam się, bo wiedziałam, że to coś, w czym czuję się dobrze. Poradziłam sobie świetnie, ładnie skakałam, podczas gdy siatkarki przewracały co drugi płotek. Na koniec lekcji wuefistka powiedziała, że płotki zbierają te dziewczyny, które najgorzej sobie poradziły. Spojrzała na mnie i powiedziała „No, na co czekasz?”. Poczułam się, jakbym dostała w twarz.

Może dziwnie to zabrzmi, ale tamta sytuacja zraziła mnie do uprawiania sportu. Dopiero w liceum trafiłam na świetną kobietę, która w kwestii prowadzenia lekcji była mistrzem kreatywności – były tańce, gry, gimnastyka, ćwiczenia na kręgosłup, aerobik, bieganie, skoki, każda lekcja wyglądała inaczej. Z miejsca dziękuję tej pani, bo to dzięki niej uwierzyłam, że ruszać może się każdy i sport to tak obszerna dziedzina, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

#5.

Do niedawna miałam zaburzenia odżywiania, rzadko kiedy coś jadłam. Jakiś czas temu przygarnęłam ze schroniska psa, żeby mieszkanie nie było tak strasznie puste. Jest to starszy pies, po przejściach i mimo że był grzeczny, to bardzo płochliwy, nie chciał jeść. Próbowałam karmić go puszkami, suchym jedzeniem, gotowanym, wszystkim co tylko się dało. Trochę poskubał i uciekał.

Któregoś razu zauważyłam, że kiedy ja jem, on wtedy podchodzi do miski i też je. Nie nabierał się, gdy udawałam, że żuję. Musiałam zacząć jeść, żeby mój pies nie był głodny. Proste to nie było, ale w końcu mi się udało, zaczęłam się normalnie odżywiać. On razem ze mną.
Zawdzięczam mu życie.

#6.

Trochę o chłopaku mojej przyjaciółki.

Koleżanka jest normalną, ładną dziewczyną, o zdrowej cerze, włosach, szczupłej figurze, generalnie wielu mogłaby zawrócić w głowie. Szybko więc znalazła sobie partnera – 19-letniego chłopaka, który swoje jedyne doświadczenia z kobietami miał na ekranie monitora. Pierwsza partnerka „for real”, więc entuzjazm, zakochanie, papużki nierozłączki. Do czasu, gdy koleżanka nie przyszła mi się wypłakać z paru mankamentów wybranka.

1. Podczas dojrzewania na biodrach pojawiły jej się rozstępy, teraz już wyblakłe i właściwie widoczne tylko pod światło. Luby zauważył to po kilku tygodniach związku i zrobił jej karczemną awanturę, że się zapuściła, nie dba o siebie i jest obrzydliwa.

2. Piersi. Wszyscy wiemy, jak wyglądają piersi na filmach pornograficznych czy na plakatach promujących jakieś filmy. No albo to plastikowe, albo wyphotoshopowane. Żadna prawdziwa kobieta nie może być zadowolona ze swoich piersi przy takich wzorcach, bo albo za małe, albo co prawda duże, ale nie sterczące pod szyją jakby nadmuchane powietrzem. Piersi koleżanki były, dla mnie przynajmniej, posiadaczki piersi dużych, w idealnym rozmiarze. Ani to małe, ani wielkie, ot, taka miseczka C powiedzmy. Ładne, czas jeszcze nie odcisnął na nich piętna, problem w tym, że naturalne. I to był jeden z powodów, dla których jej chłopak totalnie ją zgnoił, gdy pierwszy raz ściągnęła przy nim bluzkę. Bo dlaczego one są tak nisko, dlaczego nie są idealnie okrągłe, dlaczego jedna pierś jest większa, a sutki nie są symetrycznie. Rozpłakała się, po długich rozmowach uzgodnili, że jak uzbiera pieniądze, to pójdzie je zoperować, bo „tego czegoś się nie da dotykać” (uwierzcie, widziałam jej piersi nago wiele razy, chociażby w saunie i absolutnie nie ma czego operować, są piękne. Dla każdego normalnego człowieka, który odróżnia fikcję pornoli od rzeczywistego życia).

3. Włosy w okolicach intymnych. Koleżanka goliła się regularnie (chociaż jej facet nie, bo to „niemęskie”). Wiadomo jednak, że gdy włoski odrastają, wypada je zostawić samym sobie na jakiś czas, by wyrosły na tyle, żeby dało się ich znowu pozbyć bez zacinania itd. Generalnie kwestia paru milimetrów. Gdy ukochany to odkrył, poważnie rozważał rzucenie jej, bo czarny meszek „tam” sprawił, że ten „ledwo powstrzymał wymioty”.

Koleżanka na szczęście już jest wolna, ale kompleksy zostaną jej zapewne na całe życie.

Panowie, mały apel – zrozumcie, że tak samo jak Wy nie wyglądacie tak jak aktorzy na filmach, tak nam również sporo brakuje do tego sztucznie wykreowanego ideału atrakcyjności. Obie płcie powinny dbać o siebie i oczekiwać zadbania od partnera, ale nie rozumiem, jak można na podstawie oglądniętych filmów pornograficznych oczekiwać określonego wyglądu partnerki...

W poprzednim odcinku m.in. numer mordercy oraz toksyczna matka

8

Oglądany: 37612x | Komentarzy: 85 | Okejek: 225 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało